Jedyne co mi się nie podobało to to, że to właśnie Tony okazał się zabójcą żony i syna detektywa. Zbyt ... filmowe to było, bo nie powiem, że absurdalne, skoro winda stanęła i mordował w niej diabeł. Poza tym film naprawdę fajny, bohaterowie nie irytowali, nawet mogę się pokusić o stwierdzenie, że każdy został ciekawie przedstawiony.
A jeszcze coś. Czy tylko mi detektyw przypominał naszego ukochanego Lucifera?