Sam film nie jest ciekawy, raczej jego treść, bo podobnych filmów sądowych, zwłaszcza fabularyzowanych dokumentów z niewyjaśnionymi zbrodniami jest mnóstwo. Ocenę zaniżyłem ze względu na koszmarną grę matki-blondynki (beznadzieja).
Moim zdaniem film jest w tendencji proliberalnej i antykonserwatywnej. Prawdopodobnie młodzieńcy byli niewinni, ale celem filmu była raczej krytyka konserwatywnych, zaściankowych obyczajów amerykańskiej prowincji zakładająca ich bezwzględność, ciemnotę i hipokryzję. Skazani zostali przedstawieni niczym zagubione aniołki, a prawda jest taka, że z takimi poglądami jak ten Damian, był on potencjalnym zagrożeniem i mało prawdopodobne żeby w przyszłości skończył gdzie indziej niż w kryminale.