... i często wracam do tego stylowego i krwawego japońskiego shockera. Pierwsza projekcja: 5 czerwca 2003 roku. Potem widziałem go co najmniej ze 2-3 razy. Uwielbiam niebieskawą kolorystykę "Shiryo no wana" inspirowaną "Suspirią" Dario Argento, frenetyczną pracę kamery a la "The Evil Dead" Raimiego, ścieżkę dźwiękową 'skopiowaną' z "Suspirii" i "Zombi 2", pokoje-pułapki i krwawe sceny morderstw. Nie przeszkadza mi w ogóle druga połowa "Evil Dead Trap", która wchodzi na teren cielesnego cronenbergowskiego horroru a la "Videodrome" i "The Brood". Poza tym James Wan i pierwsza 'Piła"... ewidentnie kopiują pomysły z "Evil Dead Trap". Trzeba o tym głośno powiedzieć. Zaiste szkoda, że w grudniu 2010 roku Toshiharu Ikeda popełnił samobójstwo. "Sex Hunter", seria "Angel Guts" i "Evil Dead Trap" rządzą.
Obszerniejsza, nieco zmieniona stara recenzja 'Shiryo no wana" tutaj:
http://dtbbth.blogspot.com/2014/06/evil-dead-trap-1988-recenzja.html
mi też druga połowa nie przeszkadza, wręcz przeciwnie uważam że jest fantastyczna bo od samego początku czuć w tym wszystkim pewien surrealizm. Spore zaskoczenie bo nie nastawiałem się na jakiś dobry film a tutaj wspaniała perełka japońskiego exploitation. Najbardziej ze wszystkiego podobała mi się chyba scenografia...wszystkie te obskurne pomieszczenia, kanały, stary magazyn, wreszcie "główna" scena wyglądały naprawdę genialnie i nadawały filmowi mega klimat. Od siebie dodam że w filmie Ikedy poza giallo widać także dużo inspiracji horrorami z Hongkongu z początku lat 80'.