Diamenty są wieczne

Diamonds Are Forever
1971
7,1 42 tys. ocen
7,1 10 1 42341
5,4 22 krytyków
Diamenty są wieczne
powrót do forum filmu Diamenty są wieczne

Jako wielki fan powieści "Diamenty Są Wieczne" jestem zawiedziony tym że ten film prawie nic nie ma wspólnego z książką Fleminga. Powieść jest nie tylko poważna ale ma po prostu lepszą fabułę. Bond musi zlikwidować przemyt diamentów gdzie wszystkim steruje mafia. A co dostaliśmy w filmie? Żałosnego Blofelda głupkowaty humor i absurdalną historię co czyni ten film jednym z najgorszych w serii. Niestety rewelacyjne powieści Fleminga nie miały szczęścia do filmów, gdzie wiele wątków zostało wyciętych. A chyba najgorsza rzecz to zastąpienie Smierszu Widmem Bolfelda :/ Czyżby producenci filmów z 007 w jakiś sposób bali się obsadzeniu w roli tych "złych" komunistów?

ocenił(a) film na 6
Jack_Napier

Książka rzeczywiście jest świetna i wciągająca (przeczytałem ją w 2 dni), ma świetną fabułę, zupełnie inną niż w książce - w filmie jest nieco chaotyczna. Sam film dobry, ale moim zdaniem jeden z najsłabszych w serii. Wersja Fleminga lepsza, książka ma u mnie mocne 9/10.

ocenił(a) film na 5
robert2207

Książka nie była ani specjalnie dobra, ani specjalnie zła - ot, porządnie napisany kryminał i tyle.

Ja już bardziej żałuję, że nie pojawił- jak to początkowo miało mieć miejsce - brat-bliźniak Goldfingera, który miał być głównym villainem i mścić się na 007 za śmierć Aurica. Blofeld Gray'a faktycznie najsłabszy - a już na pewno sporo gorszy od genialnych Pleasence'a i Savalasa.

ocenił(a) film na 4
Rodion_Raskolnikow

Nie zgodzę się, książka była właśnie fajnym kryminałem gdzie Bond krok po kroku dociera do celu i coraz bardziej zagłębia się w świat mafii. No ale producenci tak jak w przypadku Moonrakera (powieść - rewelacja) postanowili się nie wysilać (po co przecież liczy się tylko $) i dali widzom jednego z najgorszych Bondów. A tak na marginesie to naprawdę nie rozumiem takiego podejścia, mieli praktycznie gotowy scenariusz (w postaci książki) na poważny dobry film a wydalili taki ekskrement.

ocenił(a) film na 5
Jack_Napier

Bo po dość poważnym "OHMSS" chcieli zrobić coś lżejszego i bardziej kreskówkowego - no i troszkę za bardzo po bandzie pojechali, a i dowcipkujący Connery nie wypadł najlepiej (zresztą nawet potem, w dokumencie "James Bond Story", jest powiedziane, że sam uważał, że wszelkie dowcipy i grepsy wychodzą mu kiepsko - dobrze, że postarano się w tej materii o Moore'a).

Co do ekranizowania książki to po jej lekturze żałowałem jedynie, że nie dali na ekranie zbyt dużego pola do popisu Shady'emu Tree, z kolei Mr Kidd i Mr Wint jak dla mnie o wiele lepiej wypadają w wersji filmowej. No i Tiffany jest na w wersji powieściowej bardziej do zniesienia. :P

ocenił(a) film na 4
Rodion_Raskolnikow

Z tego co wiem to "OHMSS" było porażką finansową i "Diamenty..." były całkowitym przeciwieństwem tamtego poważnego klimatu. Chociaż gdyby Bondem nie był Lazenby to może byłoby inaczej? Tak czy siak filmy o 007 były aż do bólu przeznaczone dla hołoty (i nadal są) Nie patrzyli na to czy to film z dobrą fabułą i scenariuszem, liczyła się tylko kasa (typowy produkt)

Shady Tree jak dobrze pamiętam w powieści też nie miał wielkiego znaczenia (ot co był zgryźliwy dla Bonda) Kidd i Wint to byli sadystyczni mordercy a nie dwójka homosiów którzy dobrze się bawią :P No i tak Tiffany Case w filmie to impertynencka idiotka

Naprawdę szkoda że tak dwie świetne książki jak "Diamenty..." i "Moonraker" nie zostały zekranizowane (bo te dwa koszmarki mają tylko taki sam tytuł, reszta jest zupełnie inna) Chociaż może kiedyś zrobią remake`i obsadzone w latach zimnej wojny. Ech byłoby wspaniale :)

ocenił(a) film na 9
Jack_Napier

hołota ma wydźwięk zdecydowanie pejoratywny, więc może (zakładam, że nie chciałeś nikogo obrazić) zastąpmy to "tłumem", "masami", albo co?

ocenił(a) film na 4
antygrafik

Mówiąc o hołocie miałem na myśli ludzi którym pasowało jak producenci wciskali im taki szajs. Nie licząc muzyki Johna Barry`ego to ten film jest fatalny. Zmęczony i staro wyglądający Connery, kiepski Blofeld (który w jednej scenie przebrany jest za kobietę!) i absurdalna fabuła. To film papka który za zadanie miał tylko zarobić kasę mając w nosie szacunek dla widzów bo taką fabułą pokazali że widzów traktują tylko jako chodzące $. Ów "dzieło" to wraż z "Moonrakerem" "Batman & Robin" serii z Bondem.

ocenił(a) film na 9
Jack_Napier

spoko, rozumiem... po prostu hołota wydała mi się nie na miejscu. a piosenkę z tego filmu uwielbiam - jedna z moich ulubinych bondowskich piosenek:)

ocenił(a) film na 8
Jack_Napier

Trudno "On Her Majesty..." uznać za klapę, skoro przy budżecie 7 mln zarobił ponad 80 mln. Żaden Bond nie był klapą. Te filmy zawsze wielokrotnie zarabiały to co kosztowały.

ocenił(a) film na 7
Minister Zdrowia

dokladnie.

użytkownik usunięty
Jack_Napier

W książce Blofeld też był z kotami?

ocenił(a) film na 4

W powieści "Diamenty są Wieczne" nie ma Blofelda a w innych książkach Fleminga występuje bez kota i ma włosy ;) A co do "OHMSS" to liczono na większe dochody i dlatego "DAF" jest tak inny od poprzedniej części. Czyli bardziej głupkowaty, z fatalną fabułą i komediowym klimatem.

użytkownik usunięty
Jack_Napier

Trafnie scharakteryzowałeś "Diamenty" - są inne ujemnie. A koty nigdy mi nie pasowały do bossa gangu. Zresztą taka ekranizacja - wymieszanie wątków, dodanie nowych i w efekcie porażka - to częsty motyw kinematografii, choćby w wiedźminie, czy w LOTR, gdzie trzech scenarzystów robiło co chciało, niektóre sceny rozciągnięto na pół filmu(by zanudzić) a inne pominięto.

ocenił(a) film na 10
Jack_Napier

Inne książki z tego co wiem również nie są wierne oryginałowi. Równie dobrze jak i tej części, to i innych trzeba się uczepić...