Film opowiada historię młodego Anglika z bogatej rodziny, który szuka szczęścia w Johannesburga. Rozpoczyna pracę jako wydawca.
Szybko poznaje dwa, zupełnie oddzielne światy żyjących tam ludzi: bogatych białych Afrykańczyków i biednych, dyskryminowanych
rdzennych czarnoskórych. Ci pierwsi gardzą drugimi, drudzy nie robią sobie z tego nic i żyją w swoim świecie, pieniędzy starcza im by żyć,
pić, grać muzykę i jej słuchać. Nasz bohater chodzi z nimi a imprezy, pije, ucieka przed policją, która jawnie i z godnie z prawem ich
szykanuje. Nawiązuje też pewne bliższe relacje z pewną młodą białą dziewczyną, która pracuje w kancelarii pomagającej biednym
„natives”, których nie stać na adwokata, poucza ich o ich prawach, pomaga w trudnych sytuacjach prawnych. Jednocześnie nawiązuje
romans z jedną z bogatych snobek. Ciężko mi ustosunkować się do autentyzmu tego filmu, jako obrazu społeczeństwa RPA tamtych lat. Z
mało mam wiedzy. Film zdaje się posługiwać pewnym stereotypem, jednak ciężko mi go za to winić. Pokazano tu w końcu pewne
tendencje pewnych grup społecznych nie stroniąc jednocześnie od wyjątków. Tak czy siak to bardzo ciekawy obraz, w nietypowej scenerii,
z nietypowymi i charyzmatycznymi bohaterami, fajnym klimatem, ładnymi, czarno białymi zdjęciami i ciekawą muzyką. Polecam.