Widowisko jest, niektóre ujęcia super, ale nie jest to żadne odkrywcze, genialne kino. Nie wiem skąd tu tyle takich entuzjastycznych opinii, poza tym ja nie jestem wielką fanką Chalameta więc dla mnie film jest co najwyżej średni
No brakowało tutaj trochę drogi głównego bohatera od naiwnego idealisty, który myśli, że sam kieruje swoim losem, do cynicznego przywódcy, który wykorzysta wszystko i nie liczy się z nikim dla osiągnięcia swoich celów.
Właśnie dla takich jak ty są filmy pokroju nowego "sami swoi" albo romanse dla kur domowych. Do oceniania takich filmów jak Diuna, trzeba znać chociaż podstawy kinematografii, oświetlenia, kadrów, itp,itd. Szkoda tłumaczyć to komuś, kto na 8 ocenia jakieś kwasy i romansidła trzeciej kategorii.
Film jest przeciętny. Ma ładne obrazy. Czasem fajny dźwięk. Ale podobnie jak reszta widzę w nim dużo braków. Co z tego że jest genialny dla znawcy jak dla widza po prostu za długi i za nudny. Po seansie nawet nie wiem po co się tłukli między sąba zamiast się dogadać. Skoro ta przyprawa taka cenna to czemu nie zapłacili im za inną planetę jakąś zieloną aby mieć spokój z nimi? Czemu fremeni nie zbierali przyprawy i nią nie handlowali. Skąd pieniądze u nich. Skąd ta broń i technologia? Czemu pół siłowych nie mieli? Itp.
tyle, że może nawet w jakichś romansidłach fabuła bywa ciekawsza niż tutaj! Co ma technika to tego co w filmie najważniejsze? Czyli fabuły. I tu nie ma nic do rzeczy "znanie kinematografii", bo tu nikt egzaminów z tego nie zdaje, tylko zachęcony opiniami idzie do kina i po prostu wychodzi niespecjalnie usatysfakcjonowany
Zgodzę się, że umiejętnie wykorzystują ujęcia i nie robią z efektów natłoku barw i animacji. Trzyma się to kupy i ma sens, ale żeby dać 10 przy tylu mankamentach to żart.
A Ty nie zesraj się z tą Diuną:P To już Twój któryś z kolei komentarz obrażający innych ludzi, którzy ocenili ten obraz na 6-7 oczek. Pomyśl logicznie - właśnie ktoś dał takie noty sugerując dobry (7/10) albo przynajmniej niezły (6/10) film. Zapewne ktoś docenił efekty, muzykę i generalnie oprawę audio-wizualną i może jeszcze kilka innych rzeczy. Gdybyśmy byli trollami to dalibyśmy temu filmowi 2-3/10. Diuna 2 w stosunku do papierowego pierwowzoru posiada szereg mankamentów z drewnianym aktorstwem dwójki młodych, głównych postaci na czele (zwłaszcza Zenday'i). I jak pierwszej części dałem 8/10 tak tu nie jestem w stanie wystawić oceny wyższej niż 6,5/10. Miałem zaokrąglić do 7, ale przez takich ludzi jak Ty, ślepo lecących na "hajpie", nie mających pojęcia o tym, czym prawdziwe arcydzieło jest, to koniec końców dałem 6/10.
Oceniasz film na podstawie ludzi, z którymi wymieniałeś zdanie w komentarzach? No to faktycznie jesteś lepszy od nich...
Co ty pie*dolisz człowieku? Oceniam film na podstawie tego, co widziałem i czułem w kinie. Gdzieś ty zobaczył to o czym piszesz? Sam tworzysz fantastykę na tym forum.
Chodzi Ci o to, że jednak 6, a nie 7? 6,5 to ocena którą możesz zaokrąglić albo w górę albo w dół. To Filmweb powinien wprowadzić połówki ocen i wtedy nie byłoby problemu, jaką ocenę mam wtstawić. Po namyśle stwierdzam, że ten film nie zasługuje jednak na 7, bo jest dwie klasy niżej niż część pierwsza a hype ludzi spuszczajacych się nad Diuną 2 mnie w tym przekonaniu tylko utwierdził. Nie czepiaj się słów jako, że czasem każdy z nas stosuje skróty myślowe i nie zawiera wszystkiego co mu zaprząta głowę w danej chwili. Tu ludzie gorsze rzeczy popełniają (zwłaszcza krytycy filmowi) i niespecjalnie się tym przejmują..
czepianie się słów to synonim czytania ze zrozumieniem czy unik przed przyznaniem, że emocje poniosły?
Nie muszę ci się tłumaczyć z każdej rzeczy i możesz sobie wyciągać wnioski jakie tylko chcesz, nawet jeśli rozmijają się one z prawdą.
Prosta wypowiedź, facet mi nie pasuje, a jeszcze w średnim filmie to jeszcze bardziej nie chce się oglądać
Np po filmie się zastanawiam czemu Ci harkoneni byli łysi? Czemu mogli zabijać na lewo i prawo? Skąd taka agresja. Czemu ich za to podwładni nie zabili czemu ich nie osadzono? Feudalizm tam panował jakiś czy coś.
Villeneuve wyobrażał sobie Giedi Prime (planeta Harkonnenów) jako wysoce zaawansowany, ale bezbarwny świat, pozbawiony naturalnego światła i roślinności. Dlatego taka kreacja Harkonnenów. A co do ich ustroju politycznego bardziej niż feudalizm powiedziałbym, że panowała tam monarchia dyspotyczna. To jest tak samo jakbyś zapytał dlaczego nikt się nie przeciwstawia rodzinie Kimów w Koreii Północnej. Poza tym Harkonnenowie byli ogólnie opisywani jako podstępni, brutalni, politycznie zgodnie z doktryną "po trupach do celu".
Kultura wypowiedzi świadczy o tobie solaris_fw a raczej o braku u ciebie i kultury i inteligencji.
Zrób coś dla świata i zlikwiduj konta w internecie i nie pisz więcej , świat ci podziękuje:) Pamiętaj internet nie jest anonimowy. A narazie spakuj plecak i idź do szkoły, chyba podstawowej?
Rozumiem że każdy ma czytać książkę aby czegoś dowiedzieć się o filmie. Gratuluje intelektu. Film ma być tak nakręcony aby takie rzeczy wytłumaczyć choćby ujęciem 5 sekundowym. Jak jakiś film jest słaby i brakuje tam scen "łączących fabułę, wyjaśniających coś" to rozumiem że trzeba doczytać scenariusz aby dowiedzieć się że coś z czegoś wynikało ale tego nie pokazali? aha. to chyba nie ma słabych filmów...
No właśnie też nie rozumiem tych zachwytów. Dużo logicznych niedociągnięć, podobnie jak jedynka trochę przydługawy, a świat metafizyczny to trochę przerost formy nad treścią.
Jakby świat metafizyczny IDIOTO, został idealnie przeniesiony 1:1 do filmu to musiała by powstać jakaś 12 godzinna wersja reżyserka abyś mógł cokolwiek zrozumieć. Od tego masz książki i cały cykl Diuny.
Debil się spłakał że przerost formy nad treścią xD, jak sobie wyobrażasz dzisiejszych debili w kinie, gdzie przez 30-40 minut jest tłumaczona cała "moc" jaką posiada główny bohater?, czytając książkę masz czas aby się skupić nad literkami i zrozumieć ten świat(to nie jest debilne sci-fi typu Star Wars, zabili go i uciekł albo midichloriany),tutaj masz całą biblię wiedzy na tematy parapsychologii połączonej z sci-fi.
Gdyby reżyser poszedł śladami twojego debilnego komentarza i ugiął by kolano aby tłumaczyć wszystko(to film byłby dla garstki ludzi), i to się nie nazywa kretynie metafizyka tylko metanauka jak już coś, to idąc takim tokiem myślenia, zrobiłby z filmu cykl popularnej metanauki, gdzie przez kilka godzin oglądałbyś monologi i transkrypcję całego uniwersum, całą przemianę bohatera od A do Z i uwierz mi dzieciaczku ZGUBIŁBYŚ SIĘ.
Film nie może być za bardzo "naukowy" bo połowa debili i idiotek wyszła by z kina. Rozumiesz? Jakbyś TUMANIE CZYTAŁ KSIĄŻKĘ, to byś wiedział że to cała metanauka w filmie to skrót myślowy. Ale nie, lepiej napisać jak brukowaty kmiot z niskim IQ, co nigdy książki w ręku nie trzymał. TO ZŁE, TAMTO ZŁE, MAMO, A JA NIE ROZUMIEM, WYTŁUMACZ MI XD. No debil.
We mnie spore oczekiwania wobec tego filmu, może zbyt wygórowane, sprowokowała osoba reżysera filmu. Kanadyjczyk zrealizował wcześniej wybitnie "POGORZELISKO", potem "Labirynt", "Sicario", "Nowy początek", w końcu spełnionego "Łowcę androidów 2049" i chyba wpadł w samo-zachwyt, bo właśnie z tą samą narracyjną strategią podszedł do "Diuny". Wszystko kontempluje.
Zapominając o tym, czym jest „Diuna”.
To baśń.
To opowieść o księciu, który traci swoje królestwo, przyłącza się do rebeliantów, by walczyć u ich boku z tym samym wrogiem i po drodze zdobyć serce pięknej buntowniczki, z którą doczeka się zapewne pięknego potomstwa.
Tylko tyle i aż tyle.
Banał jakich mało?
Baja dla dzieci?
Jedno i drugie.
Nie jest to jakiś tragiczny film, nie nudzi ani przez chwilę, ale jest, z racji powyższych, tak niesłychanie płytki, wszystko jest tu tak ociosane, podział na dobro i zło tak ostro zarysowany, bez niuansów, bez wątpliwości (król Atrydów jest dobry, bo jest dobry, jego żona jw., Imperator z kolei jest zły, bo jest imperatorem. Harkonennowie są źli, bo okupują i łupią Arrakis. Atrydzi dobrzy, bo … tak,
i tak dalej i tak dalej…
Ten film nie udziela wielu odpowiedzi na nasuwające się podczas seansu pytania. A nie udziela ich, bo nie zadaje pytań. Wszystko trzeba przyjmować na wiarę. To baśń.
A skoro tak, warto było postawić na widowisko. Na spektakl. Tymczasem dzieje się tu niewiele. Reżyser przez blisko 1,5h rozstawia figury szachowe, by potem doprowadzić do w gruncie rzeczy prostego rozwiązania fabularnego (zresztą, może ta książka jest taka - płaska jak diuny).
Reżyser kontempluje wszystkie sceny, jakby kręcił jakąś głęboko uduchowioną opowieść. Tymczasem jest ona bardzo (sic!) przyziemna. Chodzi o Przyprawę. Substancję. Chodzi o pieniądze. O stan posiadania. O materializm.
Z tej jałowej kontemplacji reżysera nad pustką duchową własnego przedsięwzięcia (może ten film jest taki pusty, bo książka jest taka i mimowolnie obnaża to?), wynika jeszcze jedno - brak katharsis.
Nie ma szans na oczyszczenie, bo nie ma skąd się ono wziąć.
Kontemplacja, pejzaże, widoczki, statki, przestrzenie - to pusta ekspozycja, za którą nie kryje się nic.
Poza bajką o księciu, walce o utracony tron i poszukiwaniu księżniczki.
Koronnym dowodem na to są wszystkie spotkania poszczególnych bohaterów z osławionymi czerwiami. Czerwie te nie budzą żadnego lęku, żadnej trwogi. Ale… nie mogą. Dla reżysera filmu są… piękne. Zamiast przed nimi przestrzegać, zachwyca się nimi, podziwia, kontempluje ich urodę. Jak artefakt w muzealnej gablocie. I w ten oto sposób przegrywa.
Po seansie (części pierwszej) pozostaje duchowa pustka.
Diuna to żadna bajka, to ludzkość za pare / parenaście tysięcy lat. Bardzo zaawansowana technika będzie dla nas jak magia - Carl Sagan. Zresztą już jest - szczególna teoria względności Einsteina - prędkość światła jest stała w różnych układach - czyli jak masz odpaloną w jadącym pociągu latarkę to dla widza stojącego prędkość światła nie będzie większa - (plus prędkość pociągu) tylko taka sama - na
Diuna to żadna bajka, to ludzkość za pare / parenaście tysięcy lat. Bardzo zaawansowana technika będzie dla nas jak magia - Carl Sagan. Zresztą już jest - szczególna teoria względności Einsteina - prędkość światła jest stała w różnych układach - czyli jak masz odpaloną w jadącym pociągu latarkę to dla widza stojącego prędkość światła nie będzie większa - (plus prędkość pociągu) tylko taka sama - na
napisałem o tym gdyż ludzie czasem o tym nie wiedzą. Teoria ta jest zagmatwana matmą , ale czyste jest to założenie które jest absolutnie nielogiczne - i to nawet nie fantasy tylko rzeczywistość na tą chwilę.
i jeszcze jedno - to będzie bardzo dziwny komentarz - jakbyś żył w czasach Diuny i byłbyś zwykłym człowiekiem , to dla Ciebie te czasy były by normalne takie jak teraz oprócz oczywiście udogodnień typu napędy antygrawitacyjne itd. Tzn nic byś nie wiedział o arystokratycznych rodach ich mieszaniu, wpływach itd (ale też o mieszaniu w genach i próbach stworzenia nadczłowieka - tak o tym jest Diuna). Ciekawa rzecz jest tak że dokładnie tak samo (no chyba ) jest i dzisiaj dla kogoś kto by to mógł zobaczyć z zewnątrz dzisiejszy świat nie różnił by się zasadniczo od tego w Diunie (rody, mieszanie itd) (i ktoś na naszą rzeczywistość powiedziałby fantasy - dziwne nie_
i jeszcze jedno - jak nie czytaleś książki - on nie jest płaska - tylko baaardzoooo skomplikowana (można sobie spiskowo dopowiedzieć czym jest dzisiaj Black rock - trudno napisałem), a Vilneuve ma określony styl - ale to zresztą dobrze oceniając BR2049 - wiesz. Tutaj jest jednak trudniej bo w 1 (2 nie golądałem ponoć prostsza ale dynamiczniejsza) używa obrazów symboli które mogą być zrozumiałe dla osób które czytały książkę (jak się jednak okazuje nie dla wszystkich) Napiszę tak Diuna bije Pogorzelisko na głowę (nie żartuję)
A teraz odniosę się do tego co napisałeś....Harkonenowie nie są dobrzy (są perwersyjni, to że źli to inna rzecz), dalej Atrydzi nie są dobrzy (szok no nie), Fremeni nie są dobrzy (następny szok no nie). Film ukazuje (mówię o 1, ale 2 z tego co wiem to tak samo) te sprawy jak książka, czytając (oglądając) to pobieżnie można odnieść wrażenie dobry / zły, a to nieprawda. Jednak i to napszę tak samo i dzisiaj można odnieść wrażenie USA - dobre - czyżby ??????? Po prostu niektóre grupy maskują się dobrem a tak naprawdę dbają tylko o własny interes - taki jest film (jak i książka - taki zamysł miał autor) istotne tu są skutki - działania Atrydów nic dorego tak naprawdę nie przynoszą (tymczasem za Harkonenów panował przynajmniej jakiś spokój) (tak samo jest i dzisiaj) (to bardzo trudne i skomplikowane zagadnienia - o tym jest właśnie Diuna - zarówno książka jak i film - tu trzeba patrzeć na obrazy klucze)
obrazy klucze -krew na rękach, płonące palmy, 1 z fremenek (słabo pamiętam tą scenę ale była kozacka) chce wygnać Paula, jest tego więcej - słowa obrazy klucze....
z 1 strony terror - cieknące strugi krwii - Harkonenowie przygotowują się do walki , z drugiej fanatyzm o podłożu religijnym - to Atrydzi (pozór dobra), tu tylko pytanie co będzie skuteczniejsze - człowiek tak naprawdę się nie liczy - słowa obrazy klucze - Racje ma ta ekolożka - wygnana - zabita - ktoś się nią przejął - nikt....
Jesteś idiotą, który dowiedział się o Diunie, tylko dlatego że powstał film. Twój komentarz jest tyle warty, co gówno w ściekach od szczura. Diuna to nie żadna baśń, NO CHYBA ŻE DLA KRETYNÓW Z TIK TOKA albo DEBILÓW Z TWITTERKA, którzy jedynie co w życiu przeczytali to instrukcja mrożonki z mikrofali albo etykieta na wódce w sklepie. Jak NIE MASZ POJĘCIA CZYM JEST HARD SCI-FI to się nie wypowiadaj, bo się tylko ośmieszasz.
Przecietny film dla stulejarzy o wynaturzonym ego a tak na prawdę z małym fiołkiem. W sam raz by jakieś ponadprzeciętnie płytkie indywidua jak pan z solarium biły pianę :).
To jest właśnie ciekawe, może po prostu wielu ludzi robi to pod presją tego całego PR, że to takie niby super kino
Tylko że ten film nie aspiruje do odkrywczego, wielkiego kina. Tzn. pod wieloma względami jest wielki, ale nadal trzeba go postrzegać jako kino gatunkowe i nie należy go oceniać w porównaniu do arcydzieł pokroju Bergmana czy Kurosawy. Wydaje się, że to oczywiste, czyż nie?
1 to raczej Bergmann - obrazy - słowa klucze (brak dialogów) (2 nie oglądałem jeszcze - teraz mam ciężki czas....) ale z tego co piszecie to dynamiczniejsza, no cóż postawili na komercję, ale znając tego reżysera (tym bardziej że odpowiada też za scenariusz) obrazy klucze też na pewno są (i to raczej nie mało). Zresztą w bardziej profesjonalnych recenzjach są opnie że w tym przypadku nie da się rozdzielić kina artystycznego (moim zdaniem najwyższego kalibru) od kina gatunkowego. Vilneuwe tworzy kino totalne - (taki zresztą był też BR2049) (podobne kino tworzył Stanley Kubric) Jeszcze jedno (będzie to kontrowersyjne ) - ta 2 bije reżyserów których wymieniłeś (moim zdaniem) na głowę (po prostu niektórzy babrają się w kino artystyczne mając swoją niszę) inny (jest ich niewielu - ja znam 2 hahaha ) tworzą filmy ponadczasowe (bez kozery porównam BR2049 i Diunę do Odysei kosmicznej coby bylo łatwiej zrozumieć o co mi chodzi)
jeszcze jedno - oglądałem 1 - tam nic nie ma wyłożone na tacy - a o co chodzi - zobacz moje inne komentarze w tym wątku. Oglądając / czytając Diunę - nie masz zżywać się z bohaterami - masz widzieć skutki jakie wynikają z ich decyzji - pozornie jest to proste - ale Herbert udowodnił że to tylko pozór - tak samo wygląda nasz dzisiejszy świat (niestety)
Wiesz, w pod wieloma względami Diuna Vilneuwe bardzo oddziałuje na podświadomość. Rzeczywiście w bardzo subtelny sposób potrafi ująć niewypowiedziane i operuje sprawnie na archetypach. Niemniej chwilami, ale tylko chwilami, nie może się uwolnić od holywoodzkich schematów kina gatunkowego. Mówię tu o mało przekonującej walce, czasami na siłę żeby podbić akcję, albo o motywach, które z racji czasów jakie mamy po prostu muszą się pojawić. Gdyby nie to mógłbym powiedzieć, że to dzieło bezkompromisowe i wiekopomne.
Zgadza się w tym filmie istotne jest to co zwiewne i ulotne (a nie to co idzie na pierwszy plan i na siłę jest ważne), dlatego wg mnie ten film jest mega trudny w prawidłowym odbiorze, dla niektórych będzie to zbiór fajerwerków i oceniać będą wyżej pozornie bardziej skomplikowane dzieła Tarantino np - nic bardziej mylnego !!!
zresztą to dziwne ale tak samo jest w książce - tam możesz długi czas mieć mylne wrażenie że Paul to zbawca.... np. Hebert bardzo ironicznie ją napisał ukrywając np motywy ściśle HARD-SF (typu stworzenie nadczłowieka na zasadzie genetyki i ewolucji zaplanowanej - tak zaplanowanej !!!!!) pozorem religii i smoków - czerwii - niektórzy tu widzą fantasy (masakra) oraz jednocześnie podważył obecne i dzisiaj tak zwane szlachetne motywy - typu różne akcje lewicowe (nie pisze bo się ferment zrobi :)) i ekologie które tak naprawdę są tylko pretekstem do podporządkowania sobie społeczeństw - jest to walka interesów - do teraz do niewielu to jeszcze dotarło
Zgadzam się! Dla mnie 5/10. Również nie rozumiem zachwytu nad tym mocno średniakiem! Po pierwszej części, nie miałem zamiaru oglądać drugiej, ale skusiły mnie bardzo wysokie oceny i pozytywne recenzje. Niestety mocno się rozczarowałem ;(
prawdę mówiąc mam te same odczucia. postacie są irytujące i odpychające, szczególnie paul z tym jego 'będę cię zawsze kochał, chani' tylko po to, żeby 5 minut później powiedzieć 'a teraz ohajtam się z imperialną księżniczką i będę imperatorem' tylko dlatego, że zaliczył tripa na środkach psychoaktywnych, nikt nie wie, co on robi, on sam nie wie, co robi, nic nie ma sensu
Dla mnie też taki średniak, widzialam lepsze filmy/ seriale s-f można obejrzeć ale nie jest to kino powyżej przeciętnej. Zdjęcia, ujęcia, montaż na wysokim poziomie,ale fabuła nie jest zbytnio wciągająca.
Czyli nie jestem jedyny? Kamień z serca, bo jak widziałem te pieruńsko wysokie noty to się zastanawiałem czy oglądaliśmy ten sam film. Bo jak dla mnie "Diuna: Część druga" to poprawny akcyjniak. Nie było w nim ani przesłania, ani wciągającej fabuły, ani nawet character developmentu. Ot historia Wybrańca, który prowadzi lud ku walce z opresorami odarta z jakiejkolwiek głębi i niuansów prozy Franka Herberta.
Nawet Szej-huludy nie są takie jakie powinny być. Przeogromne bestie zdolne jednym kłapnięciem pochłonąć całe zastępy, ale nie budzą podziwu, respektu i strachu. Nie dano im. Zamiast tego robią za pustynne autobusy. Szybsze, wygodniejsze, bezpieczniejsze i tańsze niż PKS XD
Poza tym całkiem długiego metrażu miałem wrażenie, że oglądam próbę zmieszczenia całego sezonu w jednym filmie. Zaczynamy z Pawełkiem, który prowadzi naprawdę skuteczną kampanię odwetową i jest powszechnie uznawany za Mahdiego. Ot tak, bez jakiegokolwiek wprowadzenia. A zmiana z "nie jestem Nim i nie chcę tej wojny, którą przewidziałem" na "yolo, jestem Waszym Mesjaszem i poprowadzę Was na świętą wojnę" nastąpiła ot tak ze sceny na scenę.
No i brak w tym wszystkim widowiskowości. Final battle to był niemal dosłownie spacerek. Praktycznie żadnej walki, weszli jak do siebie i już stawiają żądania Imperatorowi. Kurczę, jak tak myślę to chyba w żadnym aspekcie Dwójka mnie nie porwała. Z oczywistym wyjątkiem gry aktorskiej Zendayi XD