Ten film przez większość czasu jest zwyczajnie nudny. Wizualnie nie ma tu nic pieknego (piach i bardzo kiepskie niedopracowane i nieciekawe wnętrza), chemia między postaciami nie istnieje (nie wiem kiedy, gdzie i na jakiej podstawie ta milosc się rozwinęła), muzyka jest tragiczna. Oglądając to czułam się jak w zbyt gorący parny dzień - walczyłam żeby przeżyć ten seans do końca. Jakieś to takie ociężałe, nudne i od niechcenia nakręcone. Nie czytałam książek i w zasadzie nic w tym filmie nie zostało opowiedziane. Nie wiadomo do końca o co chodzi z tą przyprawą, mesjaszem, zakonem magiczek. Wrzucili kilka wątków posklejanych chaotycznie ze sobą i madali miano filmu. Brak tu logicznego ciągu. Film jest dramatycznie kiepski bo w zasadzie nie wiadomo jaki jest główny wątek. Aż się dziwię że Stellan w tym zagrał. Przecież to wygląda jakby ktoś wziął czyjąś książkę, powyrywał połowę stron i kazał komuś zrobić na tej podstawie film. Nie ma tu żadnej głębi, widzowi sie nie chce podążać za fabułą bo jest poszatkowana, nie przywiązuje się do bohaterów bo nie mają żadnego charakteru. Nie pojmuje zachwytów.