obok klasyków Sergio Leone wa obrazu Sergio Corbucciego zasługują także na wysoką notę pośród masowo powstających w latach 60-ych spaghetti-westernów. mowa o "Il Grande Silenzio" z Kinskim i Trintignantem oraz właśnie o "Django" z Franco Nero w roli głównej. dziś ten obraz ma okazję przezyć swój renesans dzięki Takashiemu Miike i jego "Sukiyaki Western Django", który nie tylko w tytule odwołuje się do tego dzieła. to naprawdę porządna końska opera we włoskim wydaniu- jak na swoje czasy dość brutalna, z bohaterem, którego niektóre wybory i postawy są dwuznacznie moralne, ale który pomimo tego pozostaje tym "ostatnim sprawiedliwym". oczywiście najmocniej zapada w pamięć motyw z trumną, którą ciągnie za sobą Django, ale jest tu też kilka innych niezłych koncepcji. oczywiście jest to kolejna wariacja na temat "Straży przybocznej" Kurosawy, ale udana i wciągajaca. miejscami co prawda ta pozycja może się okazać nieco już archaiczna i niezamierzenie zabawna - w końcu upływ czasu nie zna litości - ale Corbucci na szczęście sam traktuje swoją opowieść z pewnym dystansem i specyficznym poczuciem humoru, więc całość ogląda się bez przykrości. 7/10.