PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=620541}

Django

Django Unchained
2012
8,3 520 tys. ocen
8,3 10 1 520028
8,4 96 krytyków
Django
powrót do forum filmu Django

Ta, Django strasznie mi przypomina Inglourious Basterds. I nie chodzi tu tylko o oś fabuły - przedstawiciel uciskanej grupy odwraca role i mści się na oprawcach. To żadne odkrycie. A o co chodzi? Trudno mi to ująć w słowa, uprzedzam, więc moja wypowiedź może brzmieć jak niezrozumiały bełkot.
Może chodzi o zawartość Tarantino w tarantinowskim filmie? Niby jest, ale go nie ma. Przychodzi mi na myśl hasło jak z mema: "I forgot how to tarantino". Mam wrażenie jakby reżyser próbował naśladować sam siebie i wcale nie mówię, że bez powodzenia. Ale to jednak naśladownictwo.
Myślę o tym co odróżnia filmy takie jak Wściekłe psy, Pulp Fiction czy Kill Bill od Django i Bękartów. Z pewnością nieustanne i niespodziewane ale oparte na prostych pomysłach zwroty akcji, nietuzinkowa fabuła i przewrotność. Tutaj tego zwyczajnie nie ma. Wiemy dokładnie jak potoczy się akcja, przy odrobinie wysiłku możemy przewidzieć każdy następny ruch bohaterów z kilkuminutowym bądź kilkusekundowym wyprzedzeniem. I to nie dlatego, że jesteśmy tacy mądrzy, tylko dlatego, że reżyser podtyka nam podpowiedzi pod nos.
Czym są słynne tarantinowskie dialogi? To już naprawdę trudno ubrać mi w definicje. Chyba trzeba wymienić trzy cechy - wyskakują nie wiadomo skąd, traktują najczęściej o pupie Maryni ale przykuwają naszą uwagę niczym najlepsze sceny akcji. Dlaczego tutaj tego nie czuję, nie potrafię powiedzieć. Ale czegoś brakuje. Po prostu. Coś tu jest wpychane na siłę. Koronnym przykładem scena kłótni o dziury na oczy w kapturach. Jest coś prymitywnie oczywistego w tej scenie. To jest pomysł, na który każdy mógł wpaść.
Tarantinowscy bohaterowie. Jakby ich określić... Niezwykli w swojej zwyczajności może? Byli prości, czasem wręcz sztampowi, a jednak dzięki swoim tekstom, swojej osobowości stawali się ludźmi z krwi i kości, niezapomnianymi a czasem wręcz kultowymi. Jaki jest tymczasem typowy nowy bohater Tarantino? Cudak z gabinetu osobliwości. Mamy niemieckiego dentystę - łowcę nagród, mamy najgorszą karykaturę "wuja Toma" w historii i mamy głównego bohatera, który bez skrępowania nazwany jest 1 na 100000 urodzonym zabójcą białych. Dodatkowo mamy też szereg postaci będących nawiązaniem, kopią czy satyrą na bohaterów znanych z innych filmów. Przy okazji - tak, dr Schulz to Landa, tylko tym razem szlachetny i z brodą. Ale cóż z tego, skoro dobrze się go ogląda.
No właśnie, cały problem z Django. Dobrze, nawet bardzo dobrze się go ogląda. Fabuła jest wciągająca, dialogi ciekawe, świetnie zagrani bohaterowie zapadają w pamięć. Tego się nie wypieram. Po prostu jest nieustająca myśl, że Tarantino stać na więcej. A na pewno było go stać na więcej.

Zastanawia ten nurt, w który Tarantino popadł do spółki z Rodriguezem. Każdy kolejny to jakaś parodia, hołd czy wynik fascynacji exploitation, gore, zombie movie, slasherami, spaghetti westernami i innymi grindhousami. Niegdyś był to ważny element twórczości obu panów, ale ostatnio stał się ich treścią. Zastanawiam się czy to nie jest czasem tani i łatwy chwyt na maskowanie płycizn scenariusza, miernoty zdjęć, drewnianej gry i groteskowych efektów specjalnych. Absolutnie nie twierdzę, że każdy z tych elementów ma miejsce w każdym z ich ostatnich filmów, zwłaszcza w Django. Ale mam wrażenie, że coraz częściej obaj reżyserzy idą w ten sposób na łatwiznę. Ciekawe jak bardzo będą w to brnąć i jak długo będzie nas to jeszcze bawić.

ocenił(a) film na 6
Exebeche

tzn. że Quentin robi filmy post tarantinowskie?

ocenił(a) film na 8
Goldstein

Jakkolwiek paradoksalnie to brzmi, tak, coś takiego miałem na myśli. Aczkolwiek zwrot by sugerował, że skończyła się jakaś "era Tarantino", aż tak nie chce dramatyzować :). Mam nadzieję, że reżyser ma ciągle potencjał i chęci by powrócić do korzeni, tylko ostatnio chodzi na skróty.

ocenił(a) film na 8
Exebeche

Zgadzam się i do tego Christoph Walz gra praktycznie tę samą postać, co w Bękartach. Te same dialogi, ten sam charakter. Tarantinowi brakowało już pomysłu na oryginalność i wsadził w swoim kolejnym filmie tego samego aktora, który się dobrze sprawdził w swojej charakterystycznej roli.

ocenił(a) film na 8
Matekes15

Tylko, że jak wspomniałem, czy można na to narzekać, skoro fajnie się ogląda aktora w tej roli? Nie wiem... Ale jak wyżej, to mimo wszystko pójście na łatwiznę. Swoją drogą widziałem go tylko w tych 2 filmach i nawet nie wiem, czy Waltz potrafi zagrać coś innego. Aktor jest na 7 miejscu w top aktorów wszech czasów i śmiem twierdzić, że pozycję tą zdobył głosami za tą jedną rolę.

ocenił(a) film na 9
Exebeche

Świetnie napisane, podpisuję się pod większością :)