PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=620541}

Django

Django Unchained
2012
8,3 520 tys. ocen
8,3 10 1 520028
8,4 96 krytyków
Django
powrót do forum filmu Django

Witam. Od początku nie spodziewałem się czegoś wyjątkowego po Django i pewnie gdyby nie to, że to film Tarantino oraz niesamowicie wychwalane role DiCaprio i Waltza, pewnie bym po niego nie sięgnął. Aczkolwiek w końcu zrobiłem to notorycznie słysząc „Nie widziałeś Django? Genialny film!” jak i patrząc na miejsce w rankingu filmweb – zdecydowanie zawyżone miejsce co stwierdzam po seansie.

Oczywiście Tarantino nie schodzi poniżej pewnego poziomu, to jednak jest to obusieczna broń, gdyż po jego filmach oczekuje się więcej. Oczywiście sam film warto zobaczyć. DiCaprio i Waltz (mimo podobnej roli do Bękartów) zagrali rewelacyjnie, dialogi jak zwykle na wysokim poziomie jak to u Tarantino. No i to co cenimy w filmach Quentina czyli krwawe sceny, które w tym filmie zrobiły na mnie niesamowite wrażenie – te kule przelatujące przez wrogów, ciągnące za sobą strugi krwi... Te „tępe”odgłosy gdy kula trafia z ludzkie mięso – to zdecydowanie robiło wrażenie. Wiele rewelacyjnych scen, jak choćby ta z szeryfem federalnym, scena w lesie gdy to Dr.się pojawia – było tego wiele. Muzyka również na bardzo wysokim poziomie, choć w porównaniu do tego co robiła ona w Bękartach czy Pulp Fiction, Django wypada moim zdaniem nieco słabiej. Podobało mi się również pokazanie (co było oczywiste lecz nieczęsto widziane w kinie), że kolor skóry jest nie ważne bo czarny Stephen był taką mendą, a biały Dr King Schultz był lepszym człowiekiem niż wielu czarnoskórych.

Zdecydowanie słabiej na tle Waltza, DiCaprio czy L Jacksona wypadł Jamie Foxx – i sama postać Django jakoś bardzo mnie irytowała w tym filmie. Nie czepiam się teraz bo nie przeszkadzało mi to ale nie mam pojęcia skąd niewolnik co pewnie nigdy nie trzymał w ręku broni potrafił tak strzelać – nauczył się tego przez jedną zimę? Ale to wszystko „efektowność” czyli cecha filmów Tarantino więc nie czepiam się. Ale że taki możny pan Calvin Candie pozwalał do siebie zwracać się takim tonem jakim zwracał się Django? Trochę to niepoważne, bo murzyn choćby wolny to nadal jest murzynem. Ale to też taki mały szczegół nie mający wpływu na ocenę moją podobnie jak to, że nie mam pojęcia skąd Django umiał czytać.

Podsumowując – gdyby to nie był film Tarantino to pewnie dałbym 5/10 czepiając się niedorzecznych szczegółów. Aczkolwiek zważywszy na fakt, że znam styl Tarantino, że znam jego twórczość i specyficzny charakter jego filmów które z racjonalnością nie mają często zbyt wiele wspólnego, a liczy się efektowność wprawiająca widza w osłupienie oceniam Django na 7+/10. 3 godziny filmu i ani minuty dłużyzny – niesamowite. To się ceni, podobnie jak to, że film można odpalić będąc styranym po całym dniu i masz rozrywkę na poziomie. Nota zawyżona, miejsce w rankingu filmweb zawyżone, startu do „Bękartów Wojny” czy „Pulp Fiction” nie ma, ale nadal jest to film dobry a nawet zakrawający o rangę bardzo dobrego.