Film z początku mnie zaciekawił, ale z czasem coraz bardziej mnie rozczarowywał. Po dwóch godzinach oglądania dałem sobie spokój. Niech ktoś mi wyjaśni bo chyba nie zrozumiałem, dlaczego niemiaszek zamiast odejść z Brunhildą zastrzelił Calvina? Koleś wcześniej zabijał bez mrugnięcia, a wzruszył go jeden zagryziony niewolnik? Scenarzysta walną tu wielką gafę.
Doktorek zabijał tylko złych ludzi, i był jednak dość kapryśnym typem. Poza tym, wydaje mi się, że bardzo nie lubił przegrywać. Zostawił więc Calvinowi coś na pamiątke, kulke w serducho ;)
To było... w sumie bez sensu xD
Znaczy jasne, wszystko się zgadza, doktor nienawidził Candy'ego od chwili gdy go ujrzał po raz pierwszy - potem Waltz dawał nam na to dowody (genialna mimika, ton wypowiedzi itd "Alexander Dumac is black")
Z drugiej strony, dalej... Doktor tyle poświęcił, by pod koniec dać się zabić w tak głupi sposób... No dobra, ale c'mon, to Tarantino. On może. xD
Doktor zabijal bez mrugniecia okiem tylko tych zlych. Brzydzil sie bezsensowna przemoca, co widzimy, gdy psy Calvina rozszarpywaly jednego z uciekinierow. Doktor brzydzil sie Calvinem - jego ignorancja, zamilowaniem do przemocy, okropnym rasizmem, tym, czym sie zajmowal.
Na sam koniec, postanowil go ukarac - dzialal pod wplywem impuslu, gdy Candy nie potrafil wygrac z godnoscia. Jak dla mnie - wszystko sie zgadza :)
Pierwszy raz słysze stwierdzenie nie umieć wygrać z godnością :D. Zauważ, że ten impuls Doktora, narażał Django i jego kobiete na śmierć, a uratowała ich tylko konwencja filmu, który był napakowany nierealnością. Więc ten impuls był dość głupi jak na inteligentnego człowieka.
A moim zdaniem chodzi o uścisk dłoni , Oboje zostali rozbrojeni ale nie wiadomo było o pistolecie w rękawie gdyby podał dłoń pistolet by się wysunął i bez zabicia Candy'ego z pewnością by zginęli , jak widzieliście Doktor niechętnie chciał dążyć do uścisku , w końcu ruch dłoni pod pewnym kontem czy szarpnięcie uruchomił by mechanizm.
Nie myślałem o tym, mogło tak być ale myślę, że jednak strzelił z innego powodu, bo miał dość Candy'ego i faktu że mu nie wyszło.
tak ale jak sam stwierdziłeś ". Więc ten impuls był dość głupi jak na inteligentnego człowieka" Doktor stracił forsę ,przegrał grę którą zaczął i Impuls był nie na miejscu. Inteligentny człowiek by odpuścił by wyjść cało z sytuacji w końcu byli nie na swoim terenie w którym roiło się od ludzi Candy'ego prożka była nieunikniona a tu nie chodziło też o życie samego Doktora. W chwili gdy miał uścisnąć dłoń i tak by go zabił tak jak mówiłem o mechanizmie impuls czy nie popełnił błąd biorąc ten pistolet.
Po prostu Tarantino nie mógł już wymyślić nic lepszego na rozpoczęcie strzelaniny, więc poleciał z takim nonsensem.
Sytuacja była durna z dwóch powodów - zważywszy na charakter Schultza, to on na pewno podałby rękę po to, żeby nie ryzykować życia Django i Brunhildy, a potem wróciłby i dokonał zemsty. A tutaj zachował się jak kompletny debil, który dla własnego kaprysu zniszczył wszystko, co udało mu się osiągnąć - tak czy inaczej wykupił Brunhildę, a po to tam przecież przyjechali i po to miał ze sobą pieniądze, gdyby plan z maskaradą nie wypalił, to chcieli ją po prostu kupić i cześć. Schultz wszystko przewidział. Więc w tej sytuacji po prostu nie zrobiłby akcji ,,jebać to, niech świat płonie" tylko dlatego, że Candy zachował się jak k u t a s.
Do tego miał spluwę z dwoma kulami, więc mógł zabić też ochroniarza, a nie stać jak dupa i czekać aż tamten go załatwi.
Nie do końca - doktor PRZEGRAŁ z Candy'm - ten go wyrolował i ośmieszył - co więcej pokazał że ten zły człowiek może wyrolować każdego - nawet kogoś tak 'dobrego' jak Schultz - jak dla mnie to był impulsywny prezent dla ludzkości ze strony doktorka ;)) który jak by nie patrzec był 100% romantykiem (pomoc w ratowaniu ukochanej czarnoskóremu niewolnikowi na południu USA prawie dokładnie jak w starogermańskiej sadze - któż inny jak nie 100% romantyk by się na to zdobył ?) A że uległ impulsowi ? Musiał być impulsywny żeby zostać zawodowym zabójcą...
Wytrwałem do końca! Uff... Za co ten facet dostaje nagrody? Oglądam każdy jego wypierdek i traktuję to jako pokutę za grzechy.
Ale bohater - mucha nie siada! To on powinien zostać 44-tym prezydentem USA!