świetnie podsumowuje słynna wypowiedź portiera z filmu Kieślowskiego: "Przeważnie ja lubię
takie wojenne, wie pan, filmy. Kombojskie takie, że się strzelanina, bije, bitwa, mnie najlepsze taki
film odpowiada, wie pan. Bo takie, wie pan, miłosne mnie nie odpowiadają te filmy. To nie dla
mnie takie filmy, wie pan. Ja lubię takie więcej agresywne filmy, jak się biją, walczą, wie pan, to
jest wtedy śmieszne dla mnie, wie pan, bo ja się wtedy jestem zadowolony z tego."
Rownie dobrze moglbys napisac o Obcym, ze to film dla tych, ktorzy lubia jak straszydla z szaf wyskakuja.
Nie zauważyłem tam żadnej polki.
Nie wydaje mi się żeby tam cokolwiek tańczyli.
Wersje które oglądałeś były albo gejowskie lub porno.
Niestety nie interesuje mnie takie kino więc nie będę dyskutował o ich wartości artystycznej.
Dokładnie. Zgłosiłem adminom by zamknęli forum. Uzasadnienie? "De gustibus non est disputandum". Czekamy z zapartym tchem.
Po to by garstka idiotow klocila sie narzucajac innym swoje zdanie i twierdzac 'skoro ci sie to nie podoba to nie masz gustu':)
Od razu jak tylko przeczytałem post Carlitosa, rzuciłem się na jego profil, żeby uświadomić sobie co jest jedynie słusznym, PRAWDZIWYM gustem filmowym! Dziekuje Ci Carlitos, że w swoim wielkim, wysublimowanym guście filmowym, wskazałeś nam, fanom "kina kombojskiego" jakie hity oglądać, żeby móc sie mienić takim znafcom jak TY...
Czy film jest godny obejrzenia ? Podobno film robi furorę w kinach. Nie chodzi mi tylko o grę aktorów, bo inni pewnie bardziej zwracają uwagę na Christopha Waltza, Leonardo Di Capriooraz Samuela L. Jacksona. Proszę o szybką odpowiedź. Proszę, aby uzasadnić swoją odpowiedź.
Próbujesz wyjść na mądrego cytując cytaty portierów z innych filmów, lecz niestety wyszedłeś jedynie na gbura. Twórczość Tarantino można albo nienawidzieć albo uwielbiać. Nie ma nic po środku i widocznie ciężko ci to przychodzi do głowy skoro uważasz się za "lepszego" bo nie zniżasz się do prymitywów takich jak np Ja, co cenię Tarantino i jego dzieła. U Tarantino pasuję jak ulał stwierdzenie "o gustach się nie dyskutuję". Brakuję Ci tolerancji do specyficznego kina pod wybraną publike.
Dla mnie Django to następny twór Tarantino, który jest czymś więcej niż zwykłym "łubudubu". Świetne dialogi, humor, muzyka i niezapomniane sceny. Quentin robi filmy jedyne w swoim rodzaju, z własnym stylem i ja świetnie się na nich bawie, a rozrywka "łubudubu" nie jest moim ulubionym gatunkiem filmowym. Aczkolwiek potrafie zrozumieć osoby, które nie trawią tego typu filmów. Potrafie zrozumieć, jeżeli zachowują się z szacunkiem do innych. Carlitosowi niestety ta sztuka się nie udała.
Dlaczego niby "twórczość Tarantino można albo nienawidzić albo uwielbiać"? Ja uważam Pulp Fiction za jeden z najlepszych filmów w historii (z pewnością najlepszy scenariusz w historii), zaś "Bękarty Wojny", "Grindhouse" i "Wściekłe Psy" oceniłem na 9/10. Nie wiem dlaczego uważasz że jestem jakimś antyfanem Tarantino. Po prostu uważam że Django to najsłabszy film w jego dorobku, o klasę gorszy od wymienionych wyżej pozycji.
Ja tam cię doskonale rozumiem, oceniłem Django bodajże na 7/8, a jak na Tarantino to stosunkowo słabo. Bękarty wojny to najlepszy film jaki w życiu oglądałem, przez co oczekiwałem czegoś więcej - przede wszystkim Bękarty były bardziej subtelne, mniej bajkowe, zawierająca mniejszą ilość kiczu, na czym T. dobrze wyszedł. Django ma tego zamierzonego patosu całkiem sporo, z kolei nie widzę w tym filmie czy to sceny, czy dialogu, która mogłaby stać się ponadczasowym klasykiem.
Jeśli miałbym się zniżyć do poziomu założyciela tematu to napisałbym:
Gust filmowy ludzi uważających Iglourious Basterds za najlepszy film, świetnie podsumowuje słynna wypowiedź portiera z filmu Kieślowskiego: "tutaj wiadomo jaki cytat".
Jakoś nie mogę się zgodzić z tą subtelnością, mniejszą bajkowością i ilością kiczu. Django poza końcówką (która nieco odbiega od reszty filmu) całościowo jest utrzymany w granicach rozsądku. Postacie nie są aż tak przerysowane, wątki są są w miarę realistyczne - w miarę jak na Tarantino oczywiście.
Ja poniekąd popieram autora tematu, a wstawka z cytatem jest niczym innym, jak całkiem dobrą prowokacją. Dajmy więc mu spokój.
A jaką ocenę wystawiłeś Django?
Muszę obejrzeć Django po raz drugi, bo szczerze powiedziawszy oglądałem z gorącą głową, przez co mogę być z lekka nieobiektywny. To nie jest tak, że ten film mnie zawiódł, co to to nie, ale z pewnością nie jest to poziom Bękartów. Akurat przerysowane postacie są bardzo dobrą zagrywką, bo jako nudny człowiek nie chcę oglądać i na ekranie nudnych ludzi, idzie bardziej o dramatyzm. W Bękartach sceny było niemalże realistyczne, ale dziwne, co nie zmienia faktu, że naprawdę widać było emocje, co świetnie obrazuje pierwsza scena. Oczywiście były one absurdalne, ale to już inna sprawa trampek. Mówiąc o kiczu w Django mam na myśli np robienie przybliżeń oczom i tak dalej. Rozumiem, że to zabawa konwencją, te sprawy, ale dojrzalszy T. z Bękartów bardziej przypada mi do gustu.
Gdybyś założył temat i napisał coś na temat filmu Django, jako w Twoim mniemaniu najsłabszej pozycji Tarantino to wszystko byłoby w porządku. Jednak przeczytaj sobie treść swojego założonego tematu, w której analizujesz gust osób, którym Django bardzo przypadł do gustu. Z kolei Django dużo nie odbiega formą(Formą, bo jakość to kwestia preferencji) od innych filmów Tarantino, więc wywnioskować można, że uderzasz w całą twórzczość Tarantino. Teraz jednak piszesz, że inne filmy Tarantino bardzo przypadły Ci do gustu, a więc po co ta szopka z cytatem portiera, w którym próbujesz wyjść na... jakiegoś znawce czy krytyka filmowego co gardzi pospólstwem oglądającym filmy typu Django...
To jest mój ostatni post w tym temacie. Następnym razem zamiast oceniać widzów za pomocą "ambitnych" cytatów to napisz coś od siebie na temat samego filmu. No chyba, że twoim celem jest zwrócenie na siebie uwagi w sposób prowokacyjny, a wszystko na to wskazuję.
Nie rozumiem dlaczego to niby twórczość Tarrantino można tylko uwielbiać albo nienawidzić. A nie może ta twórczość komuś kompletnie wisieć - ot, fajna rozrywka, postrzelają, pogadają i tyle. Poza "Pulp fiction" nic mnie jakoś szczególnie u niego nie powaliło. Ma własny styl, ale to jeszcze nie oznacza, że jest geniuszem. Pozdro.
Troszkę źle się wyraziłem. Większość przypadków widzów dzieli się na fanów oraz krytyków twórczości Tarantino. Nie wszyscy, przecież co człowiek to inna opinia, także nie ma co brać mojego posta tak dosłownie. Dlaczego większość? Tarantino tworzy specyficzne filmy, sceny są przekoloryzowane, a do tego często kradnie pomysły z innych filmów interpretując je na swój własny sposób. Z moich obserwacji wynika, że większość właśnie jak już nie trawi jego stylu to nie będzie się dobrze bawić na żadnym jego filmie(oczywiście wyjątki itp).
No wiesz, z ludźmi to różnie bywa. Dzisiaj mi się coś podoba, jutro może się nie podobać. I na odwrót. Rzadko tu zaglądam, wczoraj przy okazji odpisywania na Twojego posta zerknąłem jakie noty dawałem różnym filmom i doszedłem do wniosku, że jakieś 3 lata temu miałem dziwny gust :) Także wszelkim fanom/krytykom doradzałbym ostrożność przy formułowaniu mocno wyrazistych opinii. Bo się potem można zdziwić :) Pozdro.