Jak w temacie. Pierwszy to oczywiście Pulp Fiction. Cała reszta to gnioty lub przeciętne filmy. Ale te 2 zrobiły jego nazwisko, jak to jest, Tarantino raz na 22 lata doznaje olśnienia i robi kawałek dobrego kina, a poza tym tworzy takie cuda jak seria grindhouse czy kill bill których nie idzie obejrzeć do końca?
Zapomniałeś o Bękartach Wojny, które moim zdaniem są drugim najlepszym filmem Tarantino. Z resztą się zgadzam chociaż mi się Pulp Fiction specjalnie nie podobał
No tak, Bękarty też dobry. Wg mnie Pulp Fiction(10/10), Django( 9/10), Bękarty( 8/10 ), to cały Tarantino. Reszta tak marna, że szkoda czasu.
ja mam zupełnie inaczej, im więcej oglądam różnego Tarantino (nie tylko nowego), tym mniej zachwycam się Pulp Fiction
Tyle, że Django opiera się na jego wcześniejszych filmach. Dodatkowo na gatunku western - z którego zresztą dużo czerpał przy tworzeniu Bękartów. Stwierdzenie, że PF, Bekarty i Django to cały Tarantino - jest obrzydliwym przekłamaniem. Już sam fakt, że nie obejrzałeś Death Proof i Kill Billów do końca - sprawia, że nie powinieneś wypowiadać się o tych filmach. Kill Bill dla sympatyków Dalekiego Wschodu i produkcji z ów regionu jest świetnym obrazem. Trzeba trochę znać azjatyckie kino aby docenić Kill Bill. Tak więc, nie masz prawa nazywać tych filmów gniotami, bo jesteś mocno niedoinformowany. Zapewne Pulp Fiction lubisz z innych powodów, aniżeli te znane ludziom z większym bagażem filmowym. Zakładam, że nie widziałeś Wściekłych psów i Jackie Brown, bo produkcje te spełniłyby twoje wymagania. Myślę, że aby zabierać się za Kill Bill i Death Proof - to trzeba albo widzieć już "trochę" filmów, albo być wyrozumiałym(pamiętając, że to moja wina, że film się nie podoba, a nie reżysera) - Ty nie należysz do żadnej grupy. Miłego wku*wiania się na Tarantino.
Kill bill 1 i 2 obejrzałem całe i zdanie o nich mam takie jak przedstawiłem. Dead Proof też oglądałem i nie był gniotem ale też niczym ciekawym się nie wyróżniał. Wież mi, objerzałem już już setki filmów z wszelkich kategorii, za azjatyckim nie przepadam. Fakt, Wściekłych psów ani Jackie Brown nie oglądałem. Narobię w najbliższym czasie jeśli polecasz. Za filmy wybitne lub wyróżniające się w jakiś sposób, pasujące w mój gust bardziej niż inne uznałem jakieś 40 z tych około 300 jakie obejrzałem w życiu. Z Tarantino zaliczam tam dwa, Pulp Fiction za nietuzinkową fabułę, genialne aktorstwo i soczyste dialogi, oraz Django w podobny sposób. Choć w Django wkurzyła mnie scena gdy Shultz zrobił straszną głupotę, po zabiciu Candie mógł równie szybko zabić strażnika ze strzelbą, a on wolał stać i się śmiać gdy tamten wycelował i strzelił. Jeśli miał on zginąć to Tarantino mógł to zrobić w bardziej przemyślany sposób. A tak genialny bounty hunter ginie przez głupie stanie i gapienie się jak by nie rozumiał niebezpieczeństwa. Za tą scenę obniżyłem ocenę do 9.