Fani spaghetti westernow! Do ktorych tytulow wylapaliscie odniesienia w filmie?
-"Django"(1966)- to najbardziej oczywiste - napisy początkowe, dwa utwory w soundtracku,
gościnny występ Franco Nero(pierwszy Django), sam tytuł nawiązuje do serii nieoficjalnych
kontynuacji filmu Corbucciego, scena biczowania Broomhildy podobna do sceny biczowania
Marii, worki na twarzach organizacji a la KKK.
-"Dobry, zły i brzydki" - na końcu filmu Stephen chce krzyknąć "son of a bitch!" ale przerywa
mu wybuch podobnie jak "wycie kojota" przerywa ten sam okrzyk Tuco (Brzydkiemu)
-"Navajo Joe"- nazwa zapaśnika Eskimo Joe została najwyraźniej zainspirowana bohaterem
tego filmu
-"Zawodowiec"- gdy Candie zostaje zastrzelony krew zabarwia mu kwiat z jego marynarki na
czerwono, identycznie ginie Riccolo (czarny charakter w "Zawodowcu").
Zapomniałem o dwóch rzeczach:
-"Vamos a matar, companeros" - jeden z psów (a właściwie jedna z suk) Candiego nazywa się Marsha, tak samo jak sokolica należąca do Jacka (antagonisty z "Companeros")
-"Człowiek zwany Ciszą"- śnieżna sekwencja zakończona "zjeżdżającymi" napisami, krew na śniegu, King Schultz i Loco noszą podobne futra.
...i oczywiście utwory na ścieżce dźwiękowej, które zostały zapożyczone z "Dni gniewu", "They call me Trinity...","His name was King" i "Hellbenders" o ile można potraktować je jako nawiązania.
Co do Companeros to wydaje mi sie, ze cala postac King Schultz'a byla wzorowana na Swede. Nienaganny ubior, dystyngowany sposob poruszania sie i zachowania i przesadnie wyniosly jezyk. Byla tez sytuacja w Companeros, ze Thomas Millan podrozowal ze Swede jako jego sluzacy (bo sam Meksykanin nie mogl przekroczyc granicy Ameryki i byl traktowany tam jako rasa nizsza). Wydaje mi sie, ze zasady, na jakich funkcjonowaly relacje miedzy Django a Kingiem byly po prostu przeniesieniem tamtego w realia niewolnictwa i rozszerzeniem idei do maksimum.
W czasie oglądania też zauważyłem to podobieństwo - może nie tyle do "Companeros" co do ogólnego schematu włoskich Zapata westernów w których zazwyczaj pojawiał się duet: dystyngowany zawodowiec + szorstki rewolucjonista "reprezentant uciskanej rasy". Z tą różnicą, że we wspomnianych filmach obaj panowie za sobą nie przepadali, a u Tarantino wręcz przeciwnie - stanowią zgrany duet niczym Butch Cassidy i Sundance Kid.
Przy okazji: Jakiś czas temu obejrzałem "Czas masakry" w którym pojawiły się sceny rozszarpania przez psy i brutalnego biczowania - prawdopodobnie stanowiły one kolejną inspirację dla Q.T.