Upadek tego świetnego niegdyś twórcy wspaniałych filmów zaczął się od słabego 'Death Proof', po obejrzeniu, którego byłem zaniepokojony stanem wyczucia Tarantino.
Niestety moje obawy potwierdziły się dość szybko, gdyż przyszła pora na beznadziejnych, prymitywnych wręcz kretyńskich 'Inglourious Basterds'. Ten film był tak idiotyczny, niedorzeczny pozbawiony smaku i sensu... brak mi tutaj po prostu słów, żeby w pełni wyrazić jak bardzo gówniany był ten film. Oczywiście można powiedzieć, że to było zamierzone itd. żeby było śmieszne i zabawne. Ale niestety te aspekty filmu, które były celowo utrzymane w formie 'tak beznadziejne, że aż śmieszne' tak na prawde nie są śmieszne lecz żałosne.
Podobno nadzieja umiera ostatnia... ale moja nadzieja na to, że ten kryzys w twórczości Tarantino jest tylko tymczasowy umarła wraz z obejrzeniem Django. Film jest po prostu żałosny i ewidentnie zrobiony pod cztery rodzaje odbiorców:
1) Odbiorcy 'Afroamerykańscy' - chociaż nie lubię tego określenia bo dlaczego określać czarnych obywateli USA w ten sposób? Czy na potomków białych w USA mówi się Euroamerykanie? Ale wracając do tematu... pierwszym rodzajem planowanych odbiorców tego gniota jest ta część czarnej populacji, która nie jest zbyt bystra i nie mogąca się pogodzić z przeszłością - lub są po prostu rasistami. Przeciętny rozsądny czarny człowiek z łatwością przejrzy przez tą żałosną próbę pozyskania 'czarnej' publiczności.
2) Odbiorcy będący ludźmi, którzy wierzą: a) zawodowym skorumpowanym krytykom filmowym; b) filmowej skwaśniałej już śmietance towarzyskiej, w której Tarantino ma niesamowite plecy; c) W Tarantino - przyzwyczajeni do tego, że robił kiedyś świetne filmy ludzie ci są zaślepieni i nie mogą dostrzec jego upadku.
3) Odbiorcy będący (mówiąc wprost) niezbyt inteligentnymi osobnikami dla których bezmyślna irracjonalna, idiotycznie wyglądająca rzeźnia z hektolitrami krwi tryskającymi jak woda z węża pod dużym ciśnieniem, jest najlepszą najbardziej ekstatyczną rozrywką pod słońcem. Oczywiście genialny Kill Bill miał tryskające fontanny krwi ale ten film był utrzymany w groteskowej filozoficznej konwencji.
4) Odbiorcy będący poprawniakami politycznymi. Oczywiście, że czarne niewolnictwo było niemoralne. Ale tak samo niemoralne było niewolnictwo feudalne w Europie, które jakby na to nie patrzeć było białym niewolnictwem. Bo nie wiem czy wiecie ale stany arystokracji, szlachty, mieszczaństwa i duchowieństwa uznawały stan chłopski za podludzi. Chłopi praktycznie nie mieli żadnych praw, i za zabicie chłopa groziła zaledwie skromna kara pieniężna. A zapomniałbym... za zabicie własnego chłopa nie było żadnej kary. Czy nadmieniłem już, że feudalizm w większości Europy trwał do XX wieku, a w niektórych państwach trwa nadal? Podać przykład? Prosze bardzo: Watykan - najbardziej feudalne państwo/organizacja na Świecie. Jeszcze jeden przykład? Wielka Brytania.
I teraz podsumowanie. Dlaczego Django jest beznadziejnym filmem? A no dlatego:
-Beznadziejne dialogi
-Beznadziejna niedorzeczna fabuła
-Muzyka z dupy - nie pasuje do westernu
-Przeciętne zdjęcia - żałosne zbliżenia na twarz, które nieudolnie próbują nawiązywać do spaghetti westernów.
-Słaba gra aktorska - Szczególnie Jamie Foxx. Wybija się tylko Dicaprio, który jak zwykle prezentuje wysoką klasę. A zapomniałby... warto nadmienić również Dona Johnsona. Don jest genialnym aktorem i szkoda, że zagrał w tak niewielu kinowych produkcjach.
-Film nie może 'się zdecydować' czy jest dramatem, komedią, czarną komedią czy filmem akcji. Np. w akcji jest dużo nieścisłości mieszając tym samym powagę sytuacji z infantylnym humorem - i nie, to nie jest groteska. To jest nieumiejętnie napisany scenariusz.
-Beznadziejny montaż - praktycznie losowe montowanie scen.
-Beznadziejne sceny walki - tak nudne, że po prostu nie chce się ich oglądać.
Oj dobra nie chce mi się już o tym rozpisywać. Ide spać... zniesmaczony...
Jamie Foxx nie potrafi grać. On w filmach występuje a nie gra. Podobnie jest i tutaj.
Ten film jest kompletnie idiotyczny. Zalecam ci obejrzeć go jeszcze raz żeby w pełni docenić jego beznadziejność i głupotę.
Mnie on nawet śmieszy :D Ja dałem 10/10, mam sentyment do tarantino, mi jego wszystkie filmy się podobają (oprócz bekartow) W django muzyka miejscami faktycznie nie pasowała, poza tym była bardzo dobra, sceny w 90% mi się podobały, teksty dla mnie były prawdziwa kwintesencja pokazujaca po..bany mózg Quentina - ja za te niedorzeczne/nieprawdopodobne często sceny go biorę i chce wiecej. Zaczynając od głupich murzynow: na początku jeden trzymał broń i próbował coś myśleć skończywszy na tym ze oni faktycznie maja niewolnictwo we krwi :D Dalej - ten wielki ząb na sprzężenie czy zle wycięte otwory na workach. Była tego cała masa, strasznie mi się podoba taki humor, a to nie był poważny western.
Ale jak to się mówi - filozof nawet z g0wna zrobi coś niespotykanego (można to i odwrotnie dać), więc pobiezne opinie zapetlajace się na tematy absurdalne (szkoda ze nie została poruszona kwestia ufo czy czubakabry) mogą służyć jako zlepek znaków na białym tle.
Autor tej wypowiedzi jest doskonałym przykładem tego dla kogo ten film jest przeznaczony... Żałosne po prostu. Ale cóż jak chce się w dzisiejszych czasach robić szmalceson trzeba tworzyć produkty dla tępych mas.
Tu bym się nie zgodził. Pamiętam go całkiem dobrze z filmu pt. "Zakładnik" i przyznam, że jego gra była czymś więcej niźli jedynie występem. Przyjrzałem się mu bliżej i widzę, że nawet Oscara mu dali więc "coś tam, coś tam" znaczy jako aktor. Nie jest na pewno aktorem charakterystycznym, ale wśród murzyńskich przedstawicieli szkoły aktorskiej zaliczyć należy go do ścisłej czołówki.
Starzy, dobrzy Murzyni odchodzą z tego świata lada dzień. S. L. Jackson, M. Freeman a nawet W. Smith grają już epizodyczne role, a mimo to głośnymi nazwiskami przyciągają czarnoskórą i "europejską" klientelę do kina. Kiedyś jednak odejdą na zawsze, a wtedy scenarzyści i reżyserowi zastąpią ich erzacami w stylu J. Foxx`a właśnie. Podkreślam, że w moich oczach nie dorasta nawet do pięt wymienionym wcześniej aktorom, ale najgorszy w swojej klasie nie jest.
Wyłowiłem Twoją wypowiedź, że tak powiem, z tłumu. Z większością tego co napisałeś się nie zgadzam. "Django" jest kapitalny. Moje zdanie.
Zgadzam się z tym, że Leo skasował tutaj wszystkich. Szczęka mi opadła i do tej pory nie wróciła do szuflady. Mistrzostwo świata. A ten jego południowy akcent... WOOOW!
Domyślam się, że widziałeś "Co gryzie Gilberta Grape'a" :)
No, jasne. Jak dla mnie Waltz jest przeceniany, Leo był lepszy. Głównie się starałem nie obrazić filmu, ale po prostu jak dla mnie nie dorasta do pięt Pulpom czy Psom :P
Oj dorasta, dorasta. Jest inny.
I to znowu tylko moje zdanie. Ten film powalił mnie na łopatki. Soundtrack zmiażdżył. Tarantino wybuchający.... haha. I Franco Nero! Nie doceniasz takich "głupotek"?!
A propos Waltza, w "Rzezi" był niezły.
Nie ze wszystkim sie zgadzam, ale generalnie filmy Tarantino dołują, czasem mam wrażenie, ze on robi sobie jaja z publiczności i czeka niecierpliwie kiedy wreszcie ktosto zauważy, zamiast tego och i ach no i 8,5 ocena
Z serii: "Jestę ekspertę"
Przepraszam, ale co ta dyskusja ma na celu? Podobnych tematów jest masa, mało oryginalny kolego.
Dlaczego będąc przedstawicielem płci męskiej na Avatarze masz kobiece cycki? Czyżbyś chciał być kobietą? A może nie rozumiesz co to znaczy Avatar i po co on jest?
Nie nauczyli Cie w domu, że nie odpowiada się pytaniem na pytanie?
Mój awatar, moja sprawa. Nic Ci do tego. Kiepska prowokacja...
Natomiast zakładanie tematu na forum powinno czemuś służyć, wiec powtarzam pytanie - co ta dyskusja ma na celu?
Naucz się czytać ze zrozumieniem. Gdybyś posiadał tą umiejętność wiedziałbyś, iż w ogóle nie miałem zamiaru odpowiadać na twoje pytanie.
Twój avatar – twoja sprawa. Twoja mikrofalówka to również twoja sprawa, ale to nie znaczy, że podgrzewanie kału w mikrofalówce jest właściwym wykorzystaniem tego urządzenia. Czy zrozumiałeś analogię?
Jak zawsze napisałeś kilka zdań z których nic nie wynika. Norma.
- "Naucz się czytać ze zrozumieniem." - Jak z Twojej poprzedniej wypowiedzi miałem wywnioskować, że nie masz zamiaru odpowiadać na pytanie?
Pleciesz trzy po trzy, byle tylko coś napisać. Wielka szkoda, że już dawno Twoje wypowiedzi straciły sens. Rzucasz pustymi frazesami w których sam sobie przeczysz.
- Porównania z awatarem jest tak idiotyczne, że nie zasługuje na mój komentarz.
Nadeszła pora skończyć dyskusje z niespełnionym malkontentem o zawyżonej samoocenie. I tak nic z tego nie wyniknie...
Bywaj.
"Jak z Twojej poprzedniej wypowiedzi miałem wywnioskować, że nie masz zamiaru odpowiadać na pytanie?" - Odpowiedz jest prosta: Naucz się czytać ze zrozumieniem to w tedy będziesz wiedział kiedy ktoś prubuje się zbyć.
-Porównanie było jak najbardziej adekwatne
Żegnaj
Miałem zakończyć polemikę... Ale nie mogę się powstrzymać.
Zanim zaczniesz innych pouczać to skup się na swoim braku elementarnej wiedzy na temat ortografii.
Na przyszłość sobie skopiuj i w razie potrzeby wklejaj do swoich wypowiedzi:
- "wtedy"
- "próbuje"
"Naucz się czytać ze zrozumieniem to w tedy będziesz wiedział kiedy ktoś prubuje się zbyć."
Nie próbowałeś mnie zbyć. Najzwyczajniej w świecie odwracałeś kota ogonem, bo nie umiałeś sensownie odpowiedzieć na tak proste pytanie.
Dlaczego będąc człowiekiem masz na Avatarze rysowaną postać ustylizowaną na gangstera? Ani Ty rysowany, ani tym bardziej gangster.
Odpowiedz jest prosta. Ponieważ uwielbiam sztukę, modę i kulturę lat 20-50. Również uwielbiam filmy gangsterskie i filmy noir. Można jeszcze dodać iż posiadam podobny garnitur, buty i kapelusz co postać na mym avaterze.
Ps
Uwielbiam gry Fallout i Fallout 2 skąd zapożyczyłem obrazek na mój avatar.
Lubie kobiece cycki i to bardzo, ale się z nimi nie utożsamiam. Rozumiesz? To tak jakbyś będąc facetem nazywał się Tomcio Paluch, a na zdjęciu w dowodzie osobistym miałbyś buźkę dziewczyny.
Ludzie! Zacznijcie myśleć!
Masa ludzi na filmwebie umieszcza w awatarach zdjęcia aktorów/aktorek, często odmiennych płci od swojej - czy to oznacza, że się z nimi utożsamiają?
Jakoś nikt nie robi z tego powodu problemu...
Uczepiłeś się jak rzep psiego ogona, tylko i wyłącznie po to aby wymigać się od udzielenia odpowiedzi.
Skończmy już tę farsę...
Ludzie ale wy macie problemy, nie rozumiem o co wam chodzi. Awatar to awatar. Ktoś lubi koty to ustawia sobie zdjęcie kota. Ktoś lubi klimaty lat 20-50 (swoją drogą, jak się dzisiaj na to patrzy to mieli wtedy styl i klasę) i filmy gangsterskie to ustawia sobie ludzika ustylizowanego na gangstera z tamtych czasów. Ktoś lubi jakiś film i docenia aktora/aktorkę tam występującą to ustawa sobie fotos z danego filmu, jak ja. On lubi kobiece piersi i sobie ustawił je jako awatar. To tylko obrazek.
Czy to znaczy, że jeżeli mam w avatarze Dinozaura, a mój nick brzmi "Caesar", to znaczy, że jestem cesarzem dinozaurów? O co Ci chodzi? Pół dyskusji przewaliłeś na temat feudalizmu i wieków ciemnych, średnich jak to nazwali ludzie renesansu. W tym temacie jesteś "oblatany", więc sprytnie zagoniłeś w pułapkę wszystkich rozmówców, którzy próbując wysilić swoje rozumy chcieli wygrać z Tobą dyskusję o średniowieczu, to tak jakby ktoś kłócił się z Teslą o elektryczności. Może podyskutujmy na temat systemu Napoleona Bonaparte, albo o Starożytnym Rzymie, jeszcze ewentualnie koszykówce, anatomii człowieka, historii Polski, systemach i ideologiach II RP, II wojny światowej, piłce nożnej, latach 60., narkotykach, geografii i działalności Tesli i jeszcze OOBE. W tych tematach mam mniej więcej tyle argumentów, co Ty o feudaliźmie. W każdym razie uwielbiam ludzi, którzy na wszystkich patrzą z góry, uznają się za nie wiadomo kogo, a dlaczego? Bo ja mam tak samo /:) Porównując do środowiska w jakim się obracam, czyli w GIMNAZJUM. TAK, jestem gimnazjalistą bez mózgu, tym prostym odbiorcą nie znającym życia, tym znienawidzonym przez sielankę inteligencji gimbusem, na niczym się nie znającym, nie mającym pasji, ani celu w życiu, wypranym móżdżkiem.
Twoja ocena jest bardzo subiektywna, więc tu nie ma sensu sie kłócić, bo twoje osobiste zdanie, a Bóg dał ci rozumek do głowy i tchnął myślenie, które rozwinąłeś i chwała Ci za to, gdyż celem człowieka w życiu jest się doskonalić i nabywać wiedzę. Ale żeby muzyka była beznadziejna? Soundtrack był po prostu genialny. Te piosenki dźwięczą w moich uszach non stop, są perfekcyjne. Kur*a mać, w telewizji programy to prawdziwe odmóżdżacze, których nie chciałbym oglądać nawet za pieniądze, ale "Django" to dobry film na poziomie.
Ostatnia sprawa. "Dobry Niemiec"- w roku 1859 Nimecy nie były formalnie powiązane w jedno państwo. Obowiązywała jedynie Unia Celna, dzięki czemu między jednym małym Księstwem, a drugim, nie trzeba było płacić cła za przejazd. Ideologia późniejszych Niemców nie ma powiązania z Kingiem Schultzem, gdyż równie dobrze może być on z Saksonii, Westfalii, Bawarii, Magdeburgii, Rugii albo jeszcze czegoś innego.
Po drugie Tarantino jest Amerykaninem, więc dla niego sprawa taka jak zabór Pruski, nawet jeśli o nich wie, to było to zwykłe wydarzenie na wielkiej taśmie chronologii, do którego on nic nie czuje. Dlatego "dobry Niemiec" w XIX wieku to nic nadzwyczajnego. Do USA wyjechało wielu Niemców, którzy rozwijali ten kraj, walczyli z Jerzym po stronie 13 kolonii, a po wojnie zakładali fabryki, przedsiębiorstwa. W USA panuje zupełna inna kultura niż w Europie, gdzie każdy skrawek ziemi ma swoją wielką historię bogatą w przelaną krew. Tam obowiązuje prawo ziemi- tam gdzie twój zad, tam twoja ojczyzna. Dlatego Tarantiono nie miał przeciwwskazań, aby ukazać w filmie dobrego Niemca. Dla nas, jest to uwierające, ale nie dla Amerykanina.
film zrobiony przez jakiegos poddurnialego amerykanskiego nastolatka ,drugi film po debilnych bekartach wojny gdzie wzial na celownik sprawe , ze jakim cudem tylu zydow moglo sie dac wymordowac bez jednego pierdniecia wiec teraz chlopiec zabral sie za sprawe niewolnictwa .
MOmentami niesmieszne dlugawe rozmowy , nudne tematy i takie tam p.... wlasciwie wystarczy ogladnac ostatnie 10 minut i to w sumie jest najlepsze w tym filmie.
Za duzo tarantino ogladal w mlodosci supermena i innych marvelów.
Każdy ma prawo do swojego zdania ale czy ktoś musi się z nim zgadzać??? Nie! Dla mnie film bomba, od lat nie widziałem tak dobrego westernu!
Witam serdecznie.
Myślę że przesadziłeś z oceną i to mocno.
Nie będę się odnosił do twojej analizy dotyczącej docelowych odbiorców, ponieważ nie chcę się zagłębiać w tematykę filmu . Jest to dla mnie bezproduktywne i wydaje mi się że jest nad interpretowane.
Skupmy się na ostatnich zarzutach.
-Beznadziejne dialogi
Oczywiście z taki zarzutem trudno walczyć , ponieważ jest to bardzo subiektywne.
Na dowód tego mogę powiedzieć że dialogi są leprze niż w KILL BILL i nie jesteś tego w stanie podważyć.
Filmy Tarantino słyną z dialogów, ale ich ilość i jakość zależą od akcji filmu. Łatwo umieścić godzinny dialog (jak w Pieskach) kiedy się zamyka aktorów w jednym pomieszczeniu na pół filmu. Dialog zależy również od zarysu postaci w filmie. Nie oczekujmy błyskotliwych dialogów od prostego kowboja, nie wyedukowanego niewolnika czy nawet podstarzałego plantatora.
-Beznadziejna niedorzeczna fabuła
Beznadziejna? Maż prawo tak sądzić. Ale chwileczkę. Człowiek zostaje okaleczony, spisany na śmierć, traci najbliższą mu osobę i nadzieję że jeszcze kiedyś się spotkają. Potem dziwne zrządzenie losu daje mu szanse na zemstę na swoich oprawcach i możliwość odzyskania utraconej osoby. Przelewa może krwi, zabija wszystkich i odjeżdża z ukochaną. Czyżby to nie Twój „utrzymany w groteskowej filozoficznej konwencji”, ukochany Kill Bill.
A co do niedorzeczności , to ząb na sprężynie był faktycznie kiepski . Wskażesz może jeszcze jakieś?
-Muzyka z dupy - nie pasuje do westernu
No tu po prostu poległeś kolego
Być może miksowanie niektórych kompozycji z rapem jest zbyt nachalnym nawiązaniem do współczesności , ale chcę ci zwrócić uwagę że większość utworów pochodzi z westernów.
Film otwiera „Django theme song” Rocky Robertsa , temat zaczerpnięty z Django z 1966 roku.
Może ci się nie podobać, ale na pewno utwór nie jest z dupy i z całą pewnością pasuje do westernu.
W filmie słyszymy muzykę Enrico Morricone, ale pewnie ten koleś wie odrobinę mniej na temat muzyki do westernu niż ty.
-Przeciętne zdjęcia - żałosne zbliżenia na twarz, które nieudolnie próbują nawiązywać do spaghetti westernów.
W tym punkcie twoja chęć bycia „zawodowym skorumpowanym krytykiem filmowym” kolejny raz nie szła w parze z wiedzą. Te próby nie były aż tak nieudolne skoro nawet taki laik jak ty je wychwycił. Film jest ewidentnym pastiszem spaghetti westernów i nie mógł się obejść bez zbliżeń twarzy bohaterów . Nie wychwyciłem tylko panoramicznego ujęcia oczu Django , ale znając dbałość o szczegóły Quentina to ujęcie takie było tylko ja nie zauważyłem. Quentin zadbał nawet o efekt zmiany rozdzielczości podczas zbliżeń co powodowało wydłużony obraz twarzy. Kiedyś był to efekt być może niepożądany ale jednak nieodzowny w filmach tego typu. (Powodem były kamery nagrywające w panoramie).
-Słaba gra aktorska - Szczególnie Jamie Foxx. Wybija się tylko Dicaprio, który jak zwykle prezentuje wysoką klasę. A zapomniałby... warto nadmienić również Dona Johnsona. Don jest genialnym aktorem i szkoda, że zagrał w tak niewielu kinowych produkcjach.
Tutaj zgodzę się co do Dicaprio (chociaż osobiście go nie cierpię) zagrał świetnie. Don niestety nie zachwycił, praktycznie skopiował osobowość swojej postaci z „Maczety” Rodrigeza.
Mam nadzieję że tylko przez nieuwagę nie wspomniałeś o grze Christopha Waltza (oskar) czy Samuela L. Jacksona.
-Film nie może 'się zdecydować' czy jest dramatem, komedią, czarną komedią czy filmem akcji. Np. w akcji jest dużo nieścisłości mieszając tym samym powagę sytuacji z infantylnym humorem - i nie, to nie jest groteska. To jest nieumiejętnie napisany scenariusz.
„nie może 'się zdecydować' czy jest dramatem, komedią, czarną komedią czy filmem akcji”, „mieszając tym samym powagę sytuacji z infantylnym humorem”, przepraszam czy ty oglądałeś „Pulp fiction”, a może nie zauważyłeś że to film Tarantino?
-Beznadziejny montaż - praktycznie losowe montowanie scen.
Tu się zgadzam, ale musimy wybaczyć Django że najpierw nie uratował wybranki, potem nie został sprzedany a na koniec nie uczył się strzelać do butelek.
Wybacz ale co według ciebie znaczy „losowe”
-Beznadziejne sceny walki - tak nudne, że po prostu nie chce się ich oglądać.
W tym miejscu chcę tylko zaznaczyć że w jednej wypowiedzi piszesz ” Odbiorcy będący (mówiąc wprost) niezbyt inteligentnymi osobnikami dla których bezmyślna irracjonalna, idiotycznie wyglądająca rzeźnia z hektolitrami krwi tryskającymi jak woda z węża pod dużym ciśnieniem, jest najlepszą najbardziej ekstatyczną rozrywką pod słońcem” a potem narzekasz na jakość scen walk.
Kończąc przyznam że film nie należy do najlepszych filmów Qentina ale twoja ocena moim skromnym zdaniem jest nietrafiona i niepotrzebnie analizujesz ten film tak głęboko.
Na marginesie wydaje mi się że nie bardzo zrozumiałeś o co chodziło z 'Death Proof', radzę sprawdzić czym było kino grindhouse, ale nie przejmuj się zbytnio ponieważ „Zaliczasz się po prostu tej całej masy 99,99% ludzkości, która nie ma o niczym pojęcia a w swoim życiu wyłącznie pragnie zaspakajać chwilowe prymitywne żądze i pragnienia - takie jak pragnienie tępej rozrywki w postaci krwawych idiotycznych jatek oraz igrzysk w postaci meczów piłki nożnej, wyścigów formuły 1 itd”
Pozdrawiam
Film Zaje.... nie wiem o co Ci człowieku chodzi . idiotycny to ty jesteś ...znawca wielki ... jeb.. hejterów pozdro
Witam kojot_16.
Chyba odrobinkę się nie zrozumieliśmy. Zanim mnie zacząłeś obrażać trzeba było przeczytać post na który odpowiadałem.
Te negatywne wypowiedzi po myślnikach to cytaty z postu janko_bzykanta. Więc następnym razem przeczytaj dokładnie całość postów zanim kogoś obrazisz.
Pozdrawiam
Po prostu sprawa gustu. Dla mnie film jest całkiem ok, tylko pod koniec zaczyna się robić nudny, a niektórzy z jakichś przyczyn jadą po nim z góry na dół
1) Twoja odpowiedz jest za długa.
2) Twoja wypowiedz jest strasznie nudna. Ledwo się zmusiłem żeby ją przeczytać. Nie musisz mi dziękować bo zrobiłem to z grzeczności, ale na drugi raz jeśli nadal będziesz pisał nudy to postaraj się ograniczyć ich ilość…
3) Nie skupiłem się na opisywaniu oczywistych wad tego beznadziejnego filmu, bo każdy bardziej inteligentny człowiek jest wstanie samodzielnie je opisać. Nie zrobiłem tego również z powodu ważnej kwestii jaką jest subiektywność oceny. Dla kogoś ten film może być genialny, a dla kogoś jest beznadziejny. Dla kogoś wady tego filmu mogą być zaletami itd. Jest to rezultatem tego, iż ludzie różnią się inteligencją, wiedzą i osobowością. Skupiłem się natomiast na problematyce związanej z wyborem przez Tarantino publiczności, dla której zrobił ten film. Dlaczego? Bo niektórzy nawet z tych mądrzejszych ludzi, którzy gardzą tym gniotem mogli po prostu na to nie wpaść.
4) Poruszę tylko temat montażu bo widzę, nie masz pojęcia czym jest ta tak zwana niewidzialna sztuka. Chodziło mi o niewłaściwe przechodzenie ze sceny do sceny poprzez łączenie dwóch kadrów. Po prostu wybierane były niewłaściwe kadry, które miały zakończyć jedną scenę i rozpocząć kolejną. Dlaczego niewłaściwe? Bo nie tworzą harmonii. Bo to przejście ze sceny do sceny nie jest płynne. Bo kończąca się scena jest ucinana w niewłaściwym momencie gdy np. pierwszoplanowa postać jest w trakcie wykonywania jakiegoś gestu, który zwraca naszą uwagę i czekamy na jego dokończenie, gdy niespodziewanie scena się urywa i bezsensownie przeskakujemy do kolejnej sceny zaczynającej się również od niewłaściwego kadru.
5) Rozumiem, że ktoś ma ochotę obejrzeć niezobowiązującą komedię, albo film tak głupi/zły, że aż śmieszny (sam lubie oglądać takie filmy), ale w wypadku Django mamy do czynienia z filmem, który ‘nie może się zdecydować’ czym jest – komedią, dramatem, czarną komedią czy filmem akcji. Do tego żałosna gra aktorów wcielających się w głównych bohaterów, kiepskie zdjęcia, słaba muzyka nie pasująca do westernu, infantylny humor, który może śmieszyć co najwyżej niezbyt inteligentne dziecko w wieku maksymalnie 15 lat… No i kurde znowu się rozpisałem. Dobra kończe, bo nie chce mi się pisać.
PS
Zalecam ci sprawdzenie w słowniku co oznacza słowo infantylny. Groteska i czarny humor w Pulp Fiction to nie to samo co infantylny humor w Django.
Sprytnie zdyskredytowałeś na samym początku, całkiem sensowną i popartą logiką wypowiedź, żeby następnie powtórzyć swoje zdanie o tym filmie. Takie chwyty świetnie działają na tych ciemnych, którzy będą to czytać i którymi tak gardzisz. Podobnie perełki w stylu: "oczywistych wad tego beznadziejnego filmu". Chwytliwy slogan nie poparty niczym prócz twojego subiektywnego zdania.
Swoją opinię o tym filmie zbudowałeś na tezie, że Tarantino w trakcie tworzenia "Django" myślał tylko o tym jak napędzić ludzi do kin, żeby zarobić pieniądze, czy zapchać kupą ich umysły. Że sondował nastroje i potrzeby przyszłych odbiorców, by stworzyć ten film. Jesteś kolejnym zwolennikiem teorii spiskowych, wierzącym że absolutnie wszystko co dzieje się na świecie, dzieje się dlatego że ktoś to zaprojektował, a nie dlatego że się po prostu dzieje? Tarantino to zapewne agent tej przeokropnej masońskiej żydokomuny co?
Według mnie wszystko co napisałeś na temat "Django" można podważyć prostą kontrtezą: Tarantino nakręcił ten film dla własnej satysfakcji, gdyż jest artystą i zwyczajnie lubi tworzyć. Miał akurat zajawkę na western, więc nakręcił western. Po co doszukiwać się w tym od razu jakiegoś niecnego planu.
Zauważyłem też, że uwielbiasz przypinać wszystkiemu metki. Film jest kiepski, bo nie może się zdecydować czy jest komedią, dramatem, czarną komedią czy filmem akcji? Jeśli nie potrafisz czemuś dopiąć żółtej karteczki ze skrótem myślowym to jest to dla Ciebie beznadziejne? W moich oczach czyni Cię to głupcem, bo nie potrafisz myśleć nieszablonowo.
Nie zgodzę się też co do twojej opinii na temat gry Waltz'a. Moim zdaniem postać którą przypadło mu grać stworzył bezbłędnie. Zgodzę się natomiast co do Jamie Foxx'a - ten człowiek zwyczajnie minął się z powołaniem.
Quentin Tarantino jest w elicie twórców filmowych, którzy umiejętnie wykorzystują dostępne przy tworzeniu filmu środki, do wywołania w widzu takich emocji i spostrzeżeń, jakie sobie reżyser założył. Montaż w "Django" bynajmniej nie jest przypadkowy.
Drodzy użytkownicy, a w szczególności drogi Janko_Bzykanicie wg mnie o gustach się nie dystkutuje. Oczywiście Twoje święte prawo, aby ten film Ci się nie podobał, oraz abyś miał taką opinię jaką masz. Jednocześnie twoje przekonania nie powodują, abyś mógł oceniać i obrażać innych. Jeżeli jesteś człowiekiem wykszałconym i rozumiem, że uważasz się za mądrego człowieka (nie mam podstaw, aby uważać inaczej) to tym bardziej nie przystoi i nie jest na poziomie, aby obrażać innych. Oczywiście, nie mam na myśli dziecięcych ujadań, ale stwierdzeń typu "od razu widać dla kogo jest ten film", "żałosne" itp. Oczywiście też lubię filmy psychologiczne, z głębszą refleksją, ale nie oznacza to, że po prostu po ciężkim dniu pracy i zabawą z dziećmi nie można mieć ochoty, aby się zrelaksować i jak to się mówi odmóżdżyć. Oczywiście PULP FICTION to klasyka tak samo jak WŚCIEKŁE PSY, ale również DJANGO bardzo, ale to bardzo mi się podobało. Według mojej oceny : muzyka bardzo fajna, dialogi świetne, zdjęcia, MURZYŃSKA NIEWOLNICA mówiąca po Niemiecku (Kto by to wymyślił ?). Świetne kreacje i gra aktorska przede wszystkim : DiCaprio, Jackson, Waltz. Reasumująć : Pomimo, że film trwał ~ 2,5h żałowałem, że tak krótko (dawno mi się to nie zdarzyło). Jeszcze jedno, jeżeli pozwolisz mała rada nie tłumacz się z dyslekcji bo to przynosi wręcz odwrotny skutek. Oczywiście zauważyłem, że to po prostu mały błąd (komu się nie zdarza?), ale wiesz mam może mało bo 33 lata, lecz mimo tego to w moich czasach dyslekcja dopiero się pokazywała jak trzeba było zdawać maturę, więc sam rozumiesz. Jeżeli kogoś obraziłem swoim tekstem to z góry przepraszam.
Poruszę temat dysleksji bo na pozostałe już sporo tutaj napisałem. Dysleksja jest genetyczną dysfunkcją. Niektóre rodzaje dysleksji można pokonać innych nie. Jednym z najbardziej znanych dyslektyków był... Albert Einstein.
I tak, rozumiem co chcesz powiedzieć. Większość ludzi odrzuca to czego nie rozumie. Nie rozumiesz na czym polega dysleksja dlatego nie dopuszczasz do siebie myśli o tym, że dyslekja jest faktycznym zjawiskiem. Analogicznie do końca XIX wieku w Europie i ogólnie w państwach potocznie nazywanymi Zachodnimi bito dzieci leworęczne i zmuszano je do pisania prawą ręką, bo nie rozumiano, że dziecko jest po prostu leworęczne. Innym przykładem mogą być atomy, które stosunkowo niedawno uznawane były za podstawowe cząstki elementarne, które uznawano za najmniejsze możliwe do wyodrębnienia cześci materii. Obecnie jak wszysscy wiemy było to mylne twierdzenie, gdyż atomy składają się z jeszcze mniejszych cząstek elementarnych.
Chyba jesteś wstanie wyciągnąć z tego wniosek... Jeśli nie to ci pomogę. To, że ty nie rozumiesz albo nie wiesz o istnieniu czegoś nie oznacza, iż tego faktycznie nie ma.
Do stu tysięcy demonów... ludzie zacznijcie myśleć. Bo jednym z powodów dla, których podoba wam się takie szambo jak Django, Mroczny Rycerz, nowe Bondy z Putinem i te gówniane programy telewizyjne (Mam [bezużyteczny] Talent, Voice of Poland, Kuba Wojewódzki itd.) jest to, iż NIE MYŚLICIE.
Ps
Jednym z powodów dlaczego popełniam błędy przy pisaniu (litterówki itd) jest fakt, iż bardzo szybko piszę bez patrzenia na klawiaturę przy równoczesnym wykonywaniu innej czynności jak np. oglądanie filmu - tak jak właśnie w tej chwili. Po prostu nie chce marnować czasu.
Drogi Janko_bzykancie w sumie nie wiem jak zacząć, więc powiem tak. Nie wiem dlaczego z góry narzucasz, że standardowo (dla Ciebie) jak ktoś czegoś nie wie to nie rozumie. Rozumiem, że są dyslektycy (po prostu zauważyłem niezaprzeczalny fakt, że jak chodziłem do podstawówki to problemów nie było tylko przed maturą - więc większość w naszym kraju niestety ściemnia), tak samo znam trochę historię, więc też opcja z lewą ręka nie jest mi nie znana (moje drugie dziecko ma 3 lata i jest leworęczne) - nie o to chodzi w tej dyskusji. Nie polemizuję z tobą na wiele poruszanych przez Ciebie tematów bo po prostu masz większe pojęcie niż ja. Podejrzewam, że ja w swojej dziedzinie mógłbym Cię zagiąc, ale nie o to chodzi. Rozmawiamy o Kinie, Filmie, a dokładnie o Django. Szambo : Mroczny Rycerz, Django, Bond ( I tu sorry, ale wielki - dla Ciebie możesz myśleć co chesz, ale Craig to Craig, a nie Putin. Jest to z góry obraźliwe i obniżasz swój poziom). Wszystkie filmy, które wymieniłeś podobały mi się, ale czy to oznacza, że jestem debilem, bezmózgiem ?? Chyba nie. Co się zdarzyło z Baby Jane, Lot nad kukułczym gniazdem, Skazani na Shawshank, Zielona mila, Misery, Adwokat diabła, Złe wychowanie, Psychoza, Miasto Boga -- bardzo mi się podobały , czy to oznacza, że nic innego mi się podobać nie może ?? Jakoś zauważyłem, że Road Trip Ci się bardzo podobało ( Ok mi też film się podobał), ale mimo wszystko nie powiem, że jest to film wybitny.
nie będę przekonywał, że mi się podobało to co tobie najwidoczniej nie odpowiada, bo każdy ma swój gust, ale mam tylko jedno pytanie. Jeśli nie odpowiada ci, między innymi, niedorzeczna i irracjonalna fabułą oraz masakra na ekranie i nienaturalnie tryskająca krew, to nie rozumiem dlaczego piszesz że Tarantino upadł? Biorąc pod uwagę, że te dwie rzeczy są od lat elementami charakterystycznymi filmów Tarantino (Kill Bill, Od zmierzchu do świtu itd), Quentin skończył się zanim się zaczął i żaden jego film nie powinien ci się podobać.
Nie dyskutuj z jankiem_bzykantem, bo On już obwieścił światu upadek Tarantino. Aż płaczę nad Quentinem, bo bidak nawet nie ma pojącia, że się skończył. Janku, wyślij linka do Tarantino, może popełni seppuku? A może przeprosi za muzykę?
Bądź spokojny i śpij dobrze, nie masz powodu niepokoić się o pana Tarantino, jakoś sobie poradzi z pomocą psychologów.
janko dobrze gada polac mu, widac sa tu tacy ktorzy mimo, ze sie zgadzaja z nim chca pokazac jacy to sa niezalezni i maja swoje zdanie ktore musi byc inne. Film szalu nie ma dupy nie urywa, w bekartach chcial polizac tylki pewnym ludziom z pewnego plemienia, tu jak widac lize innemu plemieniu a i tak zawsze obrywa sie ludziom ktorych gatunek z roku na rok malenie w znacznym stopniu ;). Nawet jakby Tarantino powiedzial, ze Poklosie to arcydzielo to wielcy "fani" by przytakiwali :))
zgadzam się z tobą janko - jak zwykle z reszta; zmarnowane 3 godziny na średniaczy film; aż trudno uwierzyć że taki cienias może być nominowany do kategorii najlepszy film;
1. Masz fajny avatar :)
2. Tego filmu nie oglądałem, ale sądzę, że musi być cienki, gdyż Tarantino ostatnio robi coraz gorsze filmy. Ale na pewno go zobaczę.
3. Też kiedyś dyskutowałem z ludźmi na filmwebie. Ale potem przestałem, bo masa głupoty mnie zgniotła. A najczęstszym argumentem jest zazwyczaj 'film Ci się nie podobał bo go nie zrozumiałeś'. Może Ty też tego filmu nie zrozumiałeś, może jest zbyt złożony i skomplikowany? Oczywiście żartuję ;-) No nic, w każdym razie powodzenia i cierpliwości życzę w odpisywaniu bezkrytycznym wielbicielom Tarantino. Pozdrawiam!