Nudny, przewidywalny, za długi i taki sam. Tarantino zeżarł swój ogon. Film jest nieświeży jak przedwczorajszy chleb. Gdyby nie DiCaprio to nie byłoby kompletnie co oglądać, bo Waltz też zjadł swój ogon i jest dokładnie tym samym Hansem Landą tylko w innych ciuchach. Nie tracę jednak wiary w Tarantino, chociaż mam jej coraz mniej.
Nie ma wiary w tarantino już! Kiedyś dobrze sprzedawała się brutalność i naturalizm w jego filmach, teraz jeszcze zaczął grać na emocjach litości i współczucia i co? Film sprzedaje się świetne i ma bardzo wysokie oceny. Chłam do robienia pieniędzy.
Męczy przede wszystkim jego maniera - zwolnione tempo w scenach strzelaniny, gdzie kule nie rozrywają ludzi tylko worki z farbą. Może i fajne to było za pierwszym razem i bardzo pasowało to do "Od zmierzchu do świtu", ale w Django takie przerysowanie razi mnie po prostu. Ja wiem, że to również miał być pewnie pastisz czy tez karykatura, ale to chyba też ma swoje granice? A może granic nie ma tylko ja się zestarzałem?
Styl Tarantino to jedno , ale ten film jest zwyczajnie słaby.
Nic ciekawego do oglądania.
OK. komuś się może podobać.
Mnie się nie podobał , i nie zaobserwowałem w nim czegokolwiek co by było warte tracenia czasu i kasy na wyjście do kina.
Długo wyczekiwałam na ten film, czekałam aż się matury skończą i będę mogła sobie na spokojnie obejrzeć. I co? Tak długo czekałam, a tu klapa, film przewidywalny :( Brakowało w nim tego czegoś, co zawsze w jego filmach jest, a jedyna śmieszna scena to 'najazd' w kapturach. Z całego filmu podobała mi się muzyka i tu chylę czoła :) Zgadzam się z tobą kvohst, maniera Tarantino męczy w tym filmie, w 'Kill Billu' fontanna krwi pasowała, ale tu to była przesada... I cieszę się że nie poszłam na to do kina :)
Generalnie to po Kill Bill 2 Tarantino nie zrobił już nic dobrego. Aha wcześniej w dorobku miał tylko gównianą i nudną Jackie Brown. Teraz ma też Bękarty Wojny i to gówno. + beznadziejne szmiry typu Grindhouse deathproof.
Wiara w Tarantino? Ja ją straciłem po "Pulp Fiction". Reszta to szybki proces staczania się. A już "Bękarty Wojny" to szczyt niczego. Głupota aż boli. Fil adresowany do neurastwnicznych pryszczatych którzy nie mają zbyt wiele rozumu w głowach. Nie oglądałem tego filmu (Django) ale go ściągnę z netu z ciekawości. Choć przyznam, nie spodziwam się niczego dobrego.
ja jeszcze mam troszeczkę wiary :) np. Bękarty Wojny mi się podobały... Ale masz rację 'Django' jest dla ludzi nie wymagających dużo :)
A mi właśnie bardzo się podobał deathproof, miał dość przeciętne oceny i nie spodziewałem się po nim niczego dobrego. Natomiast klimat i Kurt Russell mnie urzekły :).
W Django zaskoczyło mnie błyskawiczne rozwiązanie wątku z zabójstwem tej trójki braci, myślałem że będzie się to ciągło cały film. Pomyślałem wow, teraz tylko dołożyć oryginalną i nieprzewidywalną fabułę. A on zrobił z tego najbardziej przewidywalne i nudne romansidło na każdym kroku próbujące wzbudzić litość i współczucie do czarnoskórych.
I Django czarny niewolnik który:
świetnie umie jeździć konno
umie czytać i pisać
jest urodzonym rewolwerowcem
jest bystry i inteligentny
Litości!