Całe życie byłem i chyba wciaz jestem wielki fanem talentu Tarantino, który miewa doskonałe pomysły (kiedy wielu ludzi myślało, że jest skończony, że będzie robił jakieś podrzędne filmy, nie na miarę Pulp Fiction, wyjechał z Bękartami - ha! odswieżę sobie ten film po raz 5 chyba), ale Django jest dla mnie słabe, a moze użyję innego słowa, które właściwie łączy się z tym - jest to film ŚREDNI. Pierwsza godzina, można rzec pierwsza część tego filmu wgniata w fotel, cały czas mam banan na mordzie, no wszystko fajnie idzie, jest MOC - Django i Schultz jako bounty hunters wgniatają w fotel, jest zabawnie, jest krwawo, jest to dobre dla oka... ale scenariusz jak dla mnie całkowicie siada od momentu spotkania się z Calvinem Candie. Postać ,w ogóle jak dla mnie pojawia się bez przytypu. O ile pamietam, w oryginalnym scenariuszu, była sekwencja jak on gra w karty o Broomhilde i wygrywa ją, zabiera na plantacje. Przyznam, że miałem nadzieje ze taka scena pojawi sie w filmie, bo moze patrzylbym na to innym okiem, chociaż jak już parę miesięcy temu czytałem(wiekszosc aktorow juz byla znana, wiec staralem sie sobie to wyobrazic jak to bedzie wygladac) i czułem, że ten cały Calvin Candie to nie bedzie TO co sprawi, że będę zbierał szczękę z podłogi... A tak to już właściwie nic ciekawego w drugiej częśći filmu dla mnie nie było. Ok, Samuel L Jackson jest interesujący, ale później to nawet Waltz traci swój urok. O Foxxie nie mówię, bo tam można każdego innego aktora wsadzić i byłoby to samo. Nie wiem z czego to wynika, podchodziłem z nadzieją do filmu, a się zawiodłem.
Quentin, co dalej? 3 Kill Bill podobno za rok, czy może coś w klimatach gangsterskich, które przecież tak dobrze mu wychodzą. Osobiście? Django uważam za NAJSŁABSZY film QT. Może niech odpuści westerny?
Pozdrawiam, zapraszam do dyskusji
Miałem to samo napisać. ; ) Możesz podziękować Quentinowi, teraz wiesz jakich filmów nie oglądać. Niskobudżetowe spaghetti westerny, FU! : D
Waltz traci 'swój urok' ponieważ Leo przejmuje film i świetnie ciągnie go aż do finału - gdzie mamy wielki powrót >Django< w takt "Payback" Jamsa Browna, a dokładniej z nałożoną na to zwrotką Tupaca z "Untouchable". Tyle fajnych rzeczy za jednym razem. Dla mnie film podobał się bardzo. Co kto woli.
Cóż mogę powiedzieć, film długi, krótkiego filmu QT jeszcze nie widziałem...
Jednak nie ma się uczucia, że długie sceny są zbędne, wręcz przeciwnie, kontrastują w brutalnością akcji, i to na wielki +.
Kłótnia o dziury członków KKK, coś niesamowitego :-) Wyobrażacie sobie, że polska husaria, kłóci się o to, że szum skrzydeł jest za głośny, i myśli nie mogą zebrać podczas ataku... po tej scenie, jestem to sobie w stanie wyobrazić ;-)
nie dyskutuje, mam inne zdanie ale jak to mawiaja o gustach sie nie dyskutuje... natomiast mam zastrzezenie do braku samodzielnego myslenia i nazywania Brünhildy (oryginalna niemiecka pisownia) Broomhilda (Hilda z miotla...?) To ze durne paly z IMDB tak napisali, i to ze nasze durne papugi co z IMDB przewalili obsade jak leci sie nie znaja to nie zwalniaod odrobiny pomyslunku :) Juz widze jak duch na zamku wola... "Przebacz mi Broomhildo..." ;)
kurcze, chciałem coś podobnego napisać, trafiłeś prawie dokładnie w to samo, z jednym zastrzeżeniem, uwielbiam pana Q.T. jako reżysera, i dałem 8 z serduchem, tylko nie dlatego że tak bardzo mi się ten film podobał, tylko właśnie z podobnych powodów jak Ty, że jak na Q.T. spodziewałem się czegoś więcej, myślałem że DiCaprio coś więcej pokaże, i zgadzam się że Foxx jest kompletnie przereklamowany (osobiście myślę że Idris Elba by ten film kompletnie rozp...dolił w pozytywnym sensie), ale dałem tą 8 bo jednak jakby nie spojrzeć, dawno tak cholernie dobrego filmu nie widziałem (dawno to znaczy że od około roku), może właśnie jestem jednym z tych psychofanów Q.T., ale poniżej 8 ciężko mi jest dać, nie wiem co by musiał cwaniak nakręcić żeby mi się aż tak nie spodobało żebym mógł dać "dobry", a jeśli chodzi o prawie dokładnie to samo to chodziło mi o to że akurat "Bękartów wojny" (do tej pory) uważałem za najgorszy film Q.T. (nota bene dałem 9 z podobnych powodów jak "Django", oczywiście chodzi mi o reżyserię, pierwszych dwóch nie widziałem więc też się nie wypowiadam), a jeżeli będzie Kill Bill 3 jeszcze gorszy od Django to się naprawdę wqrwię. Jeżeli ten post jest napisany niezrozumiale proszę się nie dziwić, właśnie przyjechałem z nocki (pracy, nie imprezy)
zgodzę się z tobą to pewnej części wypowiedzi.. początek tez oglądałem z rogalem na ryju akcja siadła w monecie całych podchodów będąc juz na plantacji.. z początku Samuel L Jackson meie irytował ale w końcu miał grac postać intrygująca.. dużo nie brakowało ze film bym obejrzał na przewijaniu jak bękarty wojny.. co do konwencji westernów oj lata świetlne brakuje to takich pozycji jak Dawnego temu w Ameryce czy cała trylogie Sergio Leone , Za garść dolarów, Za kilka dolarów więcej czy wisienka westernów Dobry zły i brzydki.. patrząc na całość film poniżej średniej. Nie wiem skąd te zachwyty dla Tarantino..
Obejrzałem wszystkie filmy Leone i każdy był dla mnie dobry, niektore wybitne. I zgadzam sie co do kłótni członków KKK, takie akcje wg mnie budowały QT jako artystę. Absurdalne sceny w koncu sa podstawą PF.
Jest trochę w tym racji.Wiemy z czego słynie QT i choć uwielbiam jego filmy to jednak zdarzają się takie jak KB które zdecydowanie odradzam choć wiem że nie którym się ten film podobał ale to są właśnie gusta.Po filmie Django spodziewałem się oryginalności i tak jest do czego nas zresztą Quentin przyzwyczaił bo trudno uznać że Tarantino jest powtarzalny w swoich filmach.Jego filmy są wyjątkowe i nie powtarzalne trudno je podrobić w 100%,tak byśmy myśleli że oglądamy film QT a nie byłby to jego film,choć jest jeden gość z którym Quentin dość często tworzy i każdy wie o kogo mi chodzi ale i tak da się rozpoznać który film jest którego.Dobra ale tak do rzeczy. "Django" to film dobry,dobrze zagrany z bombową muzyczką w tle oraz z przyjemnym nie kiczowatym humorem,jednak jak na prawie 3 godziny to spodziewałem się bardziej wciągającego filmu,a tym czasem wcale nie jest ten film tak powalający jak tu ludzie piszą jak dla mnie rzetelna ocena tego filmu to 7,5/10 oczywiście to moje zdanie więc je uszanujcie tak jak ja szanuje wasze zdanie.Najbardziej co mi utkwiło w głowie po tym filmie to kawałek Hip Hopowy tylko Quentin Tarantino mógł się odważyć do wrzucenia takiego kawałka do takiego filmu,jak dla mnie to najlepiej ukazuje że jeśli chcesz nie powtarzalny,oryginalny film który nigdzie wcześniej nie widziałeś to bierz dupę w troki i leć po filmy QT.Dla ciekawskich LG w ciekawostkach chyba tym pop gwiazdeczką już całkiem się popie.. żeby pchać się do takich filmów.Pozdrawiam i polecam ten film.