Długo zwlekałam z obejrzeniem tego filmu, ponad kurde rok. I jednak było jak myślałam, że będzie. Wszystko ładnie pięknie, klimat jest, aktorzy na wysoki połysk, muzyka jak zwykle trzyma pion, ale dało się wyczuć klimat political correctness, mimo uciekania w konwencję. Zresztą, to się wyczuwało już przy "Inglourious Basterds", niestety.
Szkoda wielka fchooy.
Nie wiesz co to znaczy poprawność polityczna, bo gdybyś się urodziła w Kalifacie to utożsamiałabyś się z Islamem, gdybyś się urodziła w RPA, to utożsamiałabyś się z czarnymi, gdybyś się urodziła w Tybecie, zapewne utożsamiałabyś się z Buddyzmem, gdybyś się urodziła w starożytnej Grecji to utożsamiałabyś się z bogami starożytnej Grecji, gdybyś się urodziła w Babilonii w epoce brązu to wierzyłabyś w boga słońca Szamasza, gdybyś się urodziła wśród Wikingów, zapewne utożsamiałabyś się z mitologią wikingów, gdybyś się urodziła w III Rzeszy to utożsamiałabyś się z Hitleryzmem jak twoje otoczenie, czyli to, że jesteś białą Polką to nie jest twoja zasługa tylko przypadek genetyczny, to po pierwsze.
A po drugie, gdybyś naprawdę znała filmy Tarantino to wiedziałabyś, że Tarantino jest rasistowski dla wszystkich po równo, zarówno dla czarnych, biały i dla Żydów. A po trzecie, ten film rozgrywa się w USA w czasach sprowadzania CZARNYCH niewolników z Afryki - więc jak miał być niby przedstawiony? Gdyby to byli biali niewolnicy sprowadzani przez czarnych, to też by było źle, bo wyrodni czarni nas prześladują w niewoli, czy już nie?
A tu gdybyś obejrzał ten film uważnie, nie pierdzieliłbyś takich farmazonów. Oceniam film obiektywnie, nie jestem Amerykanką, nie mieszkam w USA, tamtejszy system mnie nie dotyczy, czaisz?
Film jest poprawny politycznie do bólu i Tarantino - co u niego zupełnie nowe - nawet nie zostawia marginesu, aby sobie jego wizję reżyserską dowolnie zinterpretować.
Jego twórczość znam na wylot. Już "Bękarty wojny" niepokoiły, ale tam ten margines jeszcze jakiś był zachowany. W "Django" postacie są zbudowane na zasadzie zły/dobry, żeby nie powiedzieć, że są czarno-białe, bo to w kontekście tego filmu brzmi dwuznacznie. Nie ma dywagacji. I to jest najsmutniejsze.
Waltz i DiCaprio genialni, cała reszta tylo dobra. A już w ogóle scena z ku klux klanem i rozważania nt. otworów w workach to totalna i smutna porażka. Bardzo mnie to ubodło. Quentin pastiszuje samego siebie nieudolnie. Już nie jest enfant terrible. Jeśli dalej ma zamiar iść w tym kierunku, to hak mu w smak.
Po pierwsze, nie rozumiesz filmu. To nie jest film ideologiczny. Jak chcesz ideologii to sobie posłuchaj Johna Lennona a nie szukaj jej usilnie w Tarantino, żeby klasyfikować go jako "poprawny/niepoprawny". Po drugie, mam rozumieć, że filmy Tarantino ci zbrzydły ze względu na kwestie ideologiczne?
"A już w ogóle scena z ku klux klanem i rozważania nt. otworów w workach to totalna i smutna porażka. Bardzo mnie to ubodło. "
- Możesz to uzasadnić?
Film jest jak najbardziej poprawny politycznie a jest to oczywiście ogromną ujmą dla niego.Być może tego nie wychwyciłeś
bo przyćmiła to jak zawsze nachalna groteskowość Tarantino.
Skąd możesz wiedzieć że sweet_anger nie rozumie tego filmu? Wystarczy obejrzeć raz "Django" i każdy średnio inteligenty widz zrozumie wątek filmu.
Jak było wspomniane już w "Bękarty Wojny" dało się zauważyć ogromną wręcz poprawność polityczną,a "Django" to kolejny krok w tym kierunku dlatego nie neguj tego faktu i nie zapominaj że Warner Bros to żydzi polskiego pochodzenia tj i większość dzisiejszego Hollywoodu.
Tarantino w swoje twórczości jest tak samo rasistowski dla Żydów, białych i czarnych jeżeli znasz jego filmy, więc argument z poprawności politycznej legł tutaj w gruzach.
Kompletna bzdura.
Podaj chociaż JEDEN, JAKIKOLWIEK rasistowski szczegół na niekorzyść żydów z Bękartów Wojny.
Także JEDEN, JAKIKOLWIEK rasistowski szczegół na niekorzyść czarnych w Django.
Nie znajdziesz.
Bo oba filmy zostały nakręcone pod właśnie te konkretne grupy. Poprawność polityczna i konformizm w najczystszym tych słów znaczeniu.
Ojejku, a zapomniałeś, że Tarantino nakręcił nie tylko Bękarty Wojny i Django? Co z Pulp Fiction? Reservoir Dogs? Te filmy są naszpikowane rasistowskimi tekstami, podtekstami i sugestiami na Żydów i czarnych.
i powstały 20 lat temu. Obchodzi mnie to co robi teraz, czyli w 100% poprawne politycznie gówno robione pod publiczkę.
Powstały. Czyli nie zaprzeczasz. Kiedyś miał czas żeby pozwolić sobie na najeżdżanie na czarnych i żydów, teraz czas na odwrotną stronę - białasów. Po za tym stosujesz podwójne standardy dla własnej wygody: kiedy najeżdża na Żydów i Afroamerykanów to nic (bo przecież "powstały 20 lat temu", więc to się nie liczy), ale kiedy najeżdża na białasów to już nie. Przecież nikt raczej nie ma problemu z subiektywizmem u Tarantino dotyczącym kwestii rasowych, bo on zawsze spotykał się z zarzutami o "poprawność polityczną" od każdej ze stron zanim jeszcze powstały "Bękarty Wojny" i "Django". Motywem przewodnim u Tarantino jest zawsze motyw zemsty albo świat gangów, więc upolitycznianie jest tu w jego przypadku nieadekwatne, po prostu to taka tematyka.
No i co z tego że powstały? Nie ma znaczenia że dawno, dawno temu był dobrym reżyserem i robił bezkompromisowe filmy. Interesuje mnie syf który robi teraz, ultrakonformistyczny i w 100% poprawny politycznie, robiony wybitnie pod krytyków i oskary.
Interesują mnie Bękarty Wojny i Django, to o tych filmach dyskutuję, miałeś znaleźć cokolwiek rasistowskiego w tym filmach, nie znalazłeś. 20 lat temu Tarantino robił dobre filmy, nie pod publiczkę i oscary, fajnie, ale tymi dwoma filmami Tarantino przekreślł to co robił wcześniej, zaprzeczył sam sobie, sprzedał się, zdradził ideały i przetransformował w konformistyczne zero.
"o on zawsze spotykał się z zarzutami o "poprawność polityczną" od każdej ze stron zanim jeszcze powstały "Bękarty Wojny" i "Django""
co za bełkot.
I dalej nie uzasadniłeś swojego zdania. Bredzisz coś tylko o poprawności politycznej i sprzedajności. Możesz powiedzieć w końcu, co jest wyznacznikiem konformizmu u Tarantino? Oscary? A nawet jeśli by, to sam je sobie przyznaje, że mu to zarzucasz? Jakie kryterium stosujesz żeby twierdzić, że się sprzedał? Tylko podaj argumenty, a nie bądź gołosłowny. KONKRETY. I powtórzę za jednym z użytkowników: nie podoba ci się, że biali są ukazani jako rasiści? A było inaczej? Bo może było na odwrót, nie wiem, wytłumaczysz mi to? I znów ten podwójny standard: dawniej jak pokazywał w złym świetle Żydów i Czarnych to ok, nie można mieć zastrzeżeń bo robił dobre filmy, a teraz nie robi dobrych filmów bo szykanuje białych? Rzeczywiście, na śmierć nas obraził. Chyba już nigdy nie wyjdę z domu.
1)Scena z KKK, można krytykować jeśli przyjmiemy, że to Klan, bowiem organizacja ta powstała po Wojnie Secesyjnej, w 1867 roku jako reakcja na politykę rządu federalnego w podbitych południowych stanach... Ja natomiast dostrzegam tam raczej zapowiedź tego zjawiska, widać, że nie jest to jeszcze grupa religijno-polityczno rasistowska, chodzi raczej o zemstę za rządzenie się nie na swoim terenie.
2) W tym czasie już nie sprowadzano niewolników, dużo wcześniej wprowadzono zakaz tego procederu, funkcjonować jako niewolnicy mogli tylko Ci urodzeni w stanach niewolniczych...
Ja film oceniam bardzo pozytywnie, dużo lepiej niż "Bękarty" oczywiście Tarantino lepiej odnajdywał się w klimatach gangsterskich, które nie rodziły tylu kontrowersji, ale nie możemy przecież wciąż oglądać pulp fiction, chłop musi szukać nowych przestrzeni
nie do końca rozumiem Twoje zarzuty- co Ci się nie podoba- ze czarny wygrał, bo to mało realistyczne? Że biali są ukazani jako rasiści ? A było inaczej? Oczywiście ze nie wszyscy, ale tu miał być utrzymany styl "dwaj faceci vs. cały świat" . Nie wiem co jeszcze mogłoby Ci nie pasować
Cofam wszystko, co napisałam. Obejrzałam na bani, zupełnie przeoczyłam epizod Nero, za co należy mi się ostrzegawczy strzał w tył głowy, co najmniej. Po pijaku mi się zawsze włączają teorie spiskowe i tropienie żydolewactwa.
Po obejrzeniu na trzeźwo stwierdzam, że film jest ok. Ale scena z KKK w dalszym ciągu do dupy, jakby QT starał nieudolnie nawiązać do konwencji dialogów ze swoich pierwszych filmów, nie pasuje mi to zupełnie.
Moim zdaniem nie ma wtym filmie tak jednoznacznego podziału na dobrych " czarnych" i złych " białych", choćby Steven( lokaj grany przez Samuela L. Jacksona) jest czarny i negatywny jednocześnie- głosi rasistowskie hasła, popiera karanie niewolników itd.. Czy też w scenie przejażdżki Django rzuca rasistowskie teksty, a kiedy Schultz zwrócił mu uwagę, że nie powinien tak robić, Django mówi, że w tej robocie musi się pobrudzić czy coś takiego. Albo w scenie z D'Artagnianem- mogli go uratować, ale przez Django nie zrobili tego- w sumie to takie przyzwolenie na to, co się stało. Django nie pomógł współbratymcowi, bo obchodził go tylko własny cel. Nie ma prawdziwej jedności i solidarności między "czarnymi". No i finałowa scena to konfrontacja dwóch czarnych, zatem wg mnie nie ma tu tak jednoznaczego podziału- czarni są tu niejednoznaczni tak samo jak i biali- przynajmniej dla mnie.