Ten film mógłby mieć podtytuł Legenda o czarnym kowboju.. Zaczyna się jak rasowe spaghetti. Grupka niewolników prowadzona jest przez skaliste góry. Spoceni, zmęczeni, pokryci pamiątkami po chłoście brną przed siebie, na pewno nie ku świetlanej przyszłości. Naszych uszu dobiega tytułowy utwór z filmu Sergia Corbucciego (Django, 1966). Przez chwilę można nawet odnieść wrażenie, że niewolnicy trzęsą się z zimna w rytm muzyki, na początku nocnego spotkania z dentystą. Scena niczym z mrocznej baśni, gdy powóz doktora wyłania się znikąd, bezpowrotnie odmieniając los głównego bohatera. King Schultz chyba wziął sobie do serca słowa Kaskadera Mike’a: "The woods are lovely, dark, and deep. And I have promises to keep. Miles to go before I sleep" (będących zresztą fragmentem wiersza Roberta Frosta, o jakże trafnym w kontekście filmu tytule "Przystając pod lasem w śnieżny wieczór"). Wbrew większości opinii, dla mnie rozczarowujący. Kiedy pojawiły się pierwsze informacje o tym filmie, uległam ogólnej zbiorowej ekscytacji w stylu: o nowy film Tarantino, o western według Tarantino, o DiCaprio u Tarantino to będzie coś! Oskar dla Christopha Waltza na pewno zasłużony! To będzie arcydzieło!
I z takim nastawieniem rozpoczęłam seans, a dalej było z górki. Od pierwszych napisów i pierwszej piosenki od razu było wiadomo, że to Tarantino, więc po prostu powiało nudą i pomyślałam: znowu to samo. W zasadzie wrażenie to nie zostało rozchwiane przez cały seans. Standardowe sceny w stylu Tarantino, o dziwo bardzo przeciętna gra aktorów (jak na Tarantino to bardzo zaskakujące), zabrakło powiewu świeżości, a za tym potwierdzenia, że Tarantino to twórca wybitny (jakim niewątpliwie jest). Już nawet jego autoironia w filmie była tym razem mało zabawna i z założenia humorystyczne elementy nawiązujące do scen ze starych westernów kompletnie nieudane i irytujące. Co więcej, oglądając ten film miejscami odczuwałam wrażenie, że gdzieś to już kiedyś widziałam. No i w końcu wpadłam na to gdzie: "Zabójstwo Jesse'ego Jamesa przez tchórzliwego Roberta Forda" Andrew Dominika.
Humor z Django wielu osobom sie podobal (obrazuje to m in ocena filmu). Nie usmiechalas sie podczas seansu? Trudno mi w to uwierzyc :) Ocenilas ten film na 1 czyli nie ma zalet? Nie bede przekonywal do fabuly. Jednak strona wizualna filmu, sciezka dzwiekowa oraz kilka kreacji ( w mojej opini zwlaszcza leo i samuel l.j.) stalo na wysokim poziomie. Bardzo ladnie opisalas poczatek filmu co jeszcze bardziej zdziwilo patrzac na Twoja ocene. pozdrawiam
Zawsze próbuje jakoś dosadnie napisać co myślę o filmie i nie boję się tego , nawet jeśli wiele, wiele osób na mnie krzywo patrzy, aczkolwiek osoby niektóre nie potrafią wejść w dyskusje tylko się oburzają , że " oo jak mogłaś dać takiemu filmowi 1 ?! " etc. ludzie nie mają kompletnie pojęcia czym jest dyskusja na tym forum, oni chyba widzą napis " kłótnie " w dyskusji chodzi raczej o co innego ;) . Również pozdrawiam :-)
Wg mnie, własnie te nawiazania do klasyki westernu świadczą o sile tego filmu. W końcu Tarantino słynie ze zżynania z innych obrazów, tak było i tym razem. Myślę, że na ten film trzeba spojrzeć z lekkim przymrużeniem oka, bo każdy juz gdzieś widział podobną historię. Facet, który wraz z kompanem chce uwolniś swoja zonę to dość klasyczny pomysł na film, jednak tu pokazany w świeży sposób. (W końcu strukturalizm zakłada, że jest określona ilość schematów opowieści, a reszta to wariacja na ich temat.) No ale co się komu podoba. Choć ta 1 to trochę przesada.
Nawet najgorsze gowno nie ma oceny spolecznosci 1.
Twoje oceny : Incepcja, Milczenie owiec-1. Straszny film 5 (ktory jest totalnym nieporozumieniem)-4
Czo ty masz za mozg ._.
;-;
To trollica która rozdaje jedynki na prawo i lewo. Wystarczy spojrzeć na oceny i wszystko jasne
Jestem zdruzgotana tak dosadną krytyką. Od dzisiaj chodzę do pracy z papierową torbą na głowie, bo nie wiem gdzie oczy ze wstydu podziać.
Eh... Powiem szczerze... do prawdy wyjątkowa z Ciebie dziewczyna...
Genialne lub świetne filmy oceniasz na 1 albo 3 jak: Ojciec Chrzestny I i II, Pluton, Braveheart, Chłopcy z Ferainy, Gorączka (WTF?), Piękny Umysł, Gump, Podziemny Krąg czy Incepcja.
Z drugiej strony filmy przeciętne jak Skazani na Shawshank, Życie Carlita, Super tata, Paranormal czy Gladiatora cenisz wyżej niż te wyżej wymienione - tak jakbyś zupełnie na odwrót miała wszystko bo Życie Carlita w porównaniu z Ojcem Chrzestnym to jak porównać Mroczka do Pacino - pomyślałbym że jesteś trollem, ale nim raczej nie jesteś.
Ocena 1 dla Django? Za samo aktorstwo DiCaprio i Waltza + sceny pełne krwi które były niesamowicie realistyczne film zasługuje na przynajmniej ocenę 6 a do tego dorzucić muzykę, klimat... No nie, twoja ocena 1 jest niesamowicie krzywdząca i nie do pojęcia dla mnie...
Genialne filmy, nie dla wszystkich rzecz jasna, nie każdemu musi się wszystko podobać. Filmy przeciętne ? Skazani.. ?Gladiator.. ?Acha..
Znaczy, nie to że przeciętne bo gdybym tak powiedział to bym był ignorantem, ale przecenione - to będzie właściwie słowo. "Skazani na Shawshank" - to taka bajeczka kompletnie oderwana od rzeczywistości - 7/10 ma u mnie ale zdecydowanie nie umieściłbym go w top50 najlepszych filmów. Do Gladiatora mam ogromny sentyment, genialna muzyka - którą znam na pamięć, zawsze oglądam jak leci w tv, ale ta patetyczna końcówka - trochę wydoroślałem oglądając naprawdę klasyki w historii i takie pompowanie w niektórych momentach fajne nie jest - ocena 7,5/10. Też taka bajeczka - a Bravehearta znowu na 1 oceniłaś.
No masz taki rozjazd gustu, że masakra, nie mam pojęcia czym się kierujesz oceniając filmy i broń boże tego nie krytykuję, ale intryguje mnie to strasznie - jak widzę ten kontrast - Ojciec Chrzestny, Pluton, Braveheart, Gorączka, na ocenę1-3 a obok Super Tata, Paranormal, Życie Carlita z ocenami 5-7 to się łapę za głowę ;)
A z drugiej strony widzę takie piękne oceny dla genialnego "Scarface" i "12 Gniewnych ludzi" i już kompletnie nie wiem jak to oceniasz ;)
Niby krytykujesz autorke tego tematu, ale czy ty zachowujesz sie inaczej? Dlaczego niby oceniasz Skazanych jako bajke i uwazasz, ze jest to jedyna sluszna opinia (bo tak mozna wnioskowac z twojego tematu)?
Ja nie krytykuję tylko pytam się z ciekawości po prostu bo nie rozumiem o co chodzi z jej ocenami ;p Rozumiem że kobieta zmienną jest ale autorka tematu to chyba dzieli się kontem z inną osobą bo to ocenianie jest mega dziwne
Z toba jest taki problem ze wszystkich obrazasz. Wyzywasz ludzi od debili i jeszcze gorzej. Od troli wyzwałes ponad 1000 filmwebowiczow. Jestes chory? Nienawidzisz ludzi? Po co obrazasz innych? Sprawia ci to przyjemnosc gimbusie? Lecz sie koles.
Myslisz, ze jak to bylo wtedy, jak byli czarni traktowani, do czego sie swiat posuwał wzgledem nich. Raczej pokazali poczatki ruchow rasistowskich, ktore teraz stara sie tlumaczyc MMKolonko. Ten film może i przerysowuje pewne aspekty, ale w sumie nie wiem czy tak nalezy na to patrzec. Niestety, ale jezeli glowny bohater to murzyn grajacy takiego bohatera, to jednak okolicznosci wymusily niektore sceny. Suma sumarum film epicki, gdzie do prawie ostaniej minuty nie umialem wykombinowac jak mozna dokoptowac do tego happy end. A tu masz. Piekne zwieczenie fajnej historii, z prze_klimatyczna muzyką. Polecam każdemu, nie sugerowac sie opiniami, tego typu, a proponuje wyrobic sobie zadanie poprzez lekture teej opowieści.
Życze milego ogldania. :)
Po zapoznaniu się z ocenami wystawionymi przez Ciebie, śmiało można stwierdzić, że Twoje pojęcie o kinematografii jest bliskie ocenie, jaką wystawiłaś "Django Unchained", dla ułatwienia - bliskie zeru. Nie masz zielonego o czynnikach składających się na dobrą produkcję. Ktoś, kto ocenia: Pluton czy Forrest'a Gump'a na 3, Podziemny Krąg na 2, Milczenie Owiec, Braveheart, Incepcję, Chłopców z Ferajny czy Piękny Umysł na 1, nie wspominając o notach Ojca Chrzestnego - jest z definicji biedakiem umysłowym.
Są to absolutne klasyki w swoim gatunku, z niebanalną fabułą, niosące ze sobą wiele wartości i przede wszystkim są to filmy, do których się wraca ze względu na swą perfekcyjność. Nie mam zielonego pojęcia, czym kierujesz się w ocenie tych filmów, ale to co piszesz na temat choćby Django jest co najmniej śmieszne.Ps, jak właśnie słusznie zauważyłaś: "ludzie nie mają kompletnie pojęcia czym jest dyskusja na tym forum, oni chyba widzą napis " kłótnie " w dyskusji chodzi raczej o co innego ;)" - w Twoim przypadku jest to brak jakiejkolwiek argumentacji. Jedyne co napisałaś to to, że film był nudny i gra aktorska, co jest kompletną bzdurą, bo jest to obok Pulp Fiction najlepsza produkcja Quentin'a, z charakterystycznym dla Niego humorem, rewelacyjnymi dialogami, genialną muzyką nie wspominając o grze aktorskiej. Di Caprio przeszedł samego siebie. Christoph Waltz - tego chyba nie trzeba komentować. Mistrz sam w sobie. Mógłby równie dobrze zagrać drzewo stojące w lesie a i tak wypadłby genialnie.
Także na przyszłość, taka mała mądrość: "Lepiej się nie odzywać i sprawiać wrażenie idioty, niż się odezwać i rozwiać wszelakie wątpliwości".
Pozdrawiam.