Film byłby fajny , ale po 2 ostatnich akcjach Django robi się komedią ;x Jakbym kick-ass oglądał ;P
Niektóre sceny -fakt- mocno przesadzone, ale ośmielę się napisać coś co pisze bądź mówi z milion osób : taki jest styl Tarantino, albo kochasz albo nienawidzisz. Co do kick-ass nie wiem, nie znam... :) Ale i tak uważam, ze Django ( chodzi mi już o caly film) jest rewelacyjny. Gra aktorska na bardzo dobrym poziomie, fabuła wciąga. A jeśli chodzi o soundtrack to od razu się zakochałam. Dla mnie to wszystko składa się na film wybitny i nie skupiam się na jednej bądź dwóch scenach "przesadzonych".
No bez jaj, ani kocham Tarantino ani go nienawidzę. Ale jakbym nie wiedziała kto wyreżyserował ten film to w trakcie oglądania bez trudu bym poznała jego charakterystyczny styl. I niestety nie kupuję go. Sam film nie poraził mnie i faktycznie raczej śmiać mi się chciało w niektórych momentach. Moim skromnym zdaniem przereklamowany. Mogę śmiało powtórzyć za klasykiem "jak mnie zachwyca jak mnie nie zachwyca" :)
Moim natomiast zdaniem, to Twoja opinia jest co najmniej abstrakcyjna. Mnie natomiast śmiać mi się chce z Twojej opinii.
- MUZYKA
- dialogi
- gra aktorska Waltz'a, Fox'a, Di Caprio, L. Jackson'a, Johnson'a
- zwroty akcji
- sceny akcji
- fabuła
- sposób nakręcenia kilku scen
Dodałbym jeszcze kilka poważnych argumentów, ale nie chce mi się wypisywać. Krótko mówiąc ten film to arcydzieło w swym gatunku. Quentin dokonał czegoś niemożliwego, a ktoś kto tego nie zauważa ma tyle pojęcia o kinematografii co ślepy o tym, jak wygląda nowa reklama Play'a.
Każdy ma prawo do własnego zdania i o gustach się nie dyskutuje. Ty lubisz Tarantino a ja nie. Wg mnie do arcydzieła "Django" daleko i wolno mi tak myśleć. NIe muszę się zachwycać, bo na szczęście jest wolność w tym zakresie. O moim pojęciu dot. kinematografii nie wiesz nic więc nie komentuj w ten sposób, bo to zwyczajnie nieuprzejme. Ale o czym ja będę dyskutować jak ty chowasz się na reklamach Play.
Opinia powinna być uargumentowana, czego niestety nie można zauważyć u Ciebie. Abstrahując od tematu - podanie reklamy była rzeczą przypadkową. Mógł to być równie dobrze krajobraz górski, co jest w tym przypadku nieistotne, natomiast widzę, że jak nie mamy się do czego przyczepić to czepiamy się byle gówna.
Podałem Ci odpowiednią argumentację. A ktoś, kto się z powyższym nie zgadza, najprawdopodobniej oglądał inny film.
Ps,
"Django" jest jedynym w swoim rodzaju westernem. Niepowtarzalnym.
Arcydziełem westernu nie jest, więc pytam. Co do upośledzenia - to chyba w drugą stronę, bo stawiać ten film na równi z Rio Bravo czy produkcjami Leone, Peckinpaha, Forda - jest dalekie normy umysłowej.
Nie ma to jak porównywać westerny z lat 50 czy 60, do westernu, który tak naprawdę nie do końca mieści się w ramach definicji klasycznego westernu. Pod pojęciem arcydzieła rozumiem tutaj swego rodzaju awangardę zastosowaną przez Tarantino. Wyznaczył nową definicję westernu, na swój sposób. Stąd też użyłem określeń takich jak "jedyny w swoim rodzaju" czy "niepowtarzalny".
Klasyczny to jest Rio Bravo i te Forda. Ogólnie w latach '60 nawet w USA zaczęto od tego odchodzić. Przykład Peckinpaha czy nawet Brando w One-eyed jacks. Natomiast Leone, wspomniany Krwawy Sam, dodajmy jeszcze Corbucciego - to totalna rozwałka westernu. Quentin wzorował się m.in. na tych twórcach i z Django Unchained nie było inaczej. Tak więc nie wiem o jakiej awangardzie mówimy. Lubię filmy Tarantino, ale ten ostatni arcydziełem czegokolwiek nigdy nie będzie. Bardzo dobry film - nie przeczę. Jednak nawet na filmografię Quentina nie wystarcza.
Nie do końca się niestety rozumiemy. Uważasz, że dialogi, humor, kreacje postaci, sceny akcji czy muzykę można odnieść do jakiegokolwiek z westernów, WESTERNÓW, wymienionych przez Ciebie? O tej awangardzie mówię. Modernizm w tym gatunku, godny na XXI wiek.
Modernizm i awangardę to masz w Dzikiej Bardzie. Tutaj jak już to postmodernizm, ale bez porównania z Kill Bill.
Ten kicz objawia się właśnie w owych przesadzonych, przejaskrawionych scenach. W zasadzie to można tu można tu mówić o Tarantinowskim kiczu, ale wszystko oczywiście w pozytywnym sensie.
oczywiście - prawdziwy, Trantino'wski kicz, przez który te filmy są właśnie takie genialne. Tylko oczywiście kicz w jak najbardziej pozytywnym tego słowa znaczeniu c: