Jako wielbiciel Corbucciego i włoskiej szkoły anty westernu liczyłem chyba na zbyt wiele.
Spodziewałem się na mrocznej przypowieści podkręconej tarantinowskim pastiszem a dostałem cukierkowo - popową historyjkę o zbuntowanym niewolniku.
Pomimo licznych odniesień do pierwowzoru jak i twórczości mistrza Sergio, Tarantino nie udźwignął legendy.
Dla mnie również ten film nie jest arcydziełem i nota 8,4 jaką posiada jest przeszacowana, ale każdemu podoba się coś innego i mam prawo dać (6). Taki sobie. Można oglądnąć, ale bez rewelacji. Zbyt długi, a ilość scen makabrycznych też przewyższała potrzebę. Dla mnie między 6->7. Rozważam