Generalnie książki i ekranizacje Sparksa są specyficzne i w większości przewidywalne, ale w swoim gatunku są dobre. Natomiast ten film to jakaś pomyłka! Z każdą następną sceną mówiłam sobie, że odejmę gwiazdkę, jeśli wydarzy się coś (dla uniknięcie spoilera nazwijmy te wydarzenia "coś", choć chyba już po przeczytaniu opisu filmu można się domyślić co) i to się działo. Absurd za absurdem, bajeczka... Owszem widoki ładne, muzyczka sielska, stereotypowe piękne amerykańskie twarze, ale ciąg wydarzeń jak u Walta Disneya... Odradzam stanowczo.