Dokument obrazuje rolę korespondentów robotniczych i chłopskich w redagowaniu socjalistycznych gazet oraz ich formy łączności z terenowymi redaktorami.więcejmniej
Zgodnie z konwencją dokumentu propagandowego obraz w "Do redakcji nadszedł list" stanowi wyłącznie ilustrację propagandowego komentarza, na którym oparta jest konstrukcja całego filmu. Jak w wielu utworach lat 50. autorzy łączą w nim nieliczne elementy obserwacyjne z inscenizacją, żywioł dokumentalny z fabularnym. Obraz poświęconyZgodnie z konwencją dokumentu propagandowego obraz w "Do redakcji nadszedł list" stanowi wyłącznie ilustrację propagandowego komentarza, na którym oparta jest konstrukcja całego filmu. Jak w wielu utworach lat 50. autorzy łączą w nim nieliczne elementy obserwacyjne z inscenizacją, żywioł dokumentalny z fabularnym. Obraz poświęcony gloryfikacji socjalistycznej prasy zbudowany został wokół wątku fabularnego, w którym traktorzysta Wichłacz zgłasza usterkę w traktorach Ursus korespondentowi "Trybuny Ludu" Wilczyńskiemu. Dzięki przygotowanemu przez dziennikarza apelowi informacja dociera do fabryki, gdzie zbiera się komitet fabryczny PZPR i przekazuje sprawy racjonalizatorom. Usterka zostaje usunięta. Wątła i schematyczna opowieść stanowi jedynie pretekst do zaprezentowania skuteczności socjalistycznej prasy i zainteresowania dziennikarzy sprawami robotników i chłopów. Dla nich się redaguje, a zdarza się, że oni zostają redaktorami. Prasa socjalistyczna "mówi o prawdziwym życiu" i jest własnością mas. W formule dygresji ukazane zostają etapy pracy nad artykułem. Jedną sekwencję poświęcono gazetom wydawanym w krajach Bloku Wschodniego oraz komunistycznej prasie w państwach kapitalistycznych. Inna poddaje krytyce polską prasę przedwojenną i dzisiejszą burżuazyjną, ukazującą się na Zachodzie. Scena końcowa przedstawia chłopca uczącego się dziennikarstwa poprzez przygotowywanie gazetek ściennych. "Ucząc się, walczymy o pokój, postęp, socjalizm." - przekonuje narrator.