Chciałbym móc Wam powiedzieć, że "Do utraty sił" nokautuje niczym ciosy głównego bohatera, ale tak nie jest. Film Antoine'a Fuquy nawet nie wygrywa na punkty. Bo ile razy na ekranie zaczyna się dziać coś intrygującego i świeżego, tyle razy reżyser się wycofuje i przechodzi do obrony. Na szczęście jest fenomenalny Jake Gyllenhaal.
Po więcej zapraszam tutaj: on.fb.me/1FRHYTm
Warto też śledzić na bieżąco: on.fb.me/1KlQDPV