Nie obejrzałam do końca, po godzinie uznałam, że grupa ziomków czerpiących młodość z mordowanych dzieci jest zbyt przerysowana, dziwna i chora. Sceny przez nich odgrywane są nieco sztuczne i za bardzo teatralne (nawet jeśli miał być to efekt zamierzony). I przede wszystkim wieje nudą.
Książki Kinga nie są już tym czym były. Z tych z ostatnich lat jedyną dobrą była " Dallas 63" i na tym raczej koniec. "Doktor sen" wydaje się być napisana głównie na zamówienie wydawcy bez przekonania Kinga do niej, na szybko, tak to odbieram po odczuciach z filmu.