Nie wiem, co to jest za tendencja, żeby teraz filmy rozciągać do granic wytrzymałości widzowskiej. Spokojnie można było wyciąć 1/3 filmu i nie ubyło by tu nic fabularnie. Oglądałem podczas długiego lotu i nie straciwszy nic z opowieści, byłem w stanie czytać jednocześnie książkę. Przestylizowane, przekolorowane i mocno przewidywalne.
Ładne wizualnie, choć jak dla mnie zbyt cukierkowe.
Spoiler:
Najlepszą sceną, moim zdaniem, była ta, gdzie główna zła postać robiła codzienny zakupy i walczyła z protagonistami prowadząc wózek z papierem toaletowym, tu serio dodaje punkt, a drugi za rolę Crow Daddy, Zahn McClarnon ograł tę postać fantastycznie.
Całość: 6.5/10