Widoczna blizna sugeruje, że to rzeczywiście pisarz był mordercą. Tylko gdyby rzeczywiście tak się stało , pierwszy byłby na liście podejrzanych i nietrudno byłoby połączyć fakty. Chyba że wszystko spłonęło i nie było dowodów przeciwko niemu.
Nawet gdyby spłonęło, to przecież to był dom, w którym on mieszkał. Musiałby być choćby na tę okoliczność prześwietlony (2 osoby giną w jego domu zamordowane, a on jak gdyby nigdy nic wraca do siebie?).
Poza tym spadł ze skarpy i nic mu się nie stało, co więc z Rositą? Pewnie też przeżyła (przynajmniej upadek), jeśli główny bohater zabił ją później, to jej zwłoki już nie spłonęły i powinny zostać jakieś ślady.
Kupy się to wszystko nie trzyma, zabijając w taki sposób tyle osób i w taki sposób „zacierając” ślady siedemnaście razy by go złapali.