Mogą i większość okropnie wysokich ocen tego filmu jest idealnym tego przykładem. Mnóstwo postów traktuje o tym, że film był fenomenalny bo miał piękną stronę wizualną czy krajobrazy, kostiumy, barwy itp. Ludzie, przetrzyjcie ślepia, przecież filmu nie ocenia tylko na podstawie scenografii i ewentualnie czegoś jeszcze! Poza tym nawet wspomniana strona wizualna nie zrobiła na mnie większego wrażenia niż w większości filmów. Gdy będę chciał podziwiać tylko piękno świata to pójdę osobiście do lasu albo pooglądam sobie obrazy w muzeum. Pod innymi względami jest jak najbardziej słaby. Fabuła prawie nie istnieje, a jej egzystencja jest ograniczona do minimum. Sprawia wrażenie jakby ją pisał dziesięcioletni chiński fan mangi. Nie będę pisał o kompletnym braku realizmu w scenach walki, bo to już zdaje się ktoś wczęniej obszernie wytknął. Ale to nic w porównaniu ze sceną końcową, gdzie walczą ze sobą ci skłóceni kolesie. Nie mogłem powstrzymać się od śmiechu. A jak ta chinka umierała przez pół godziny i nie mogła za "CHINY" umrzeć, to już śmiech na całego. Jest parę fajnych scen ale to niestety za mało. Ogólnie przez cały film nuda aż piszczy, i to chyba tyle. Waham się między 3 a 4 ale jednak daję 3/10. Tyle.
Po prostu ten film nie jest dla Ciebie. Zapewne ilość azjatyckich filmów, które obejrzałeś, nie przekracza 10, więc nie dziwię się, że nie masz punktu odniesienia, inaczej nie oczekiwałbyś realizmu w scenach walk. Oczywiście film posiada pewne mankamenty, ale trzeba pamiętać, że kino azjatyckie powinno się oglądać inaczej i oceniać inaczej niż "nasze" zachodnie.
Tu cię zaskoczę, bo oglądałem sporo azjatyckich produkcji, ale były to przeważnie filmy z Brucem Lee i Jackie Chanem. Z filmami typu Latające Sztylety mam mało do czynienia, ale oglądałem też Hero. Rozumiem, że komuś może się podobać, a ja lubię fantastykę w filmach, ale nie znoszę jak jest przesadzona, bo psuje mi to bardzo odbiór fimu.
Zgadzam się z jaws52. Mnie osobiście też raziły w oczy nierealne fragmenty scen walki czy umieranie gł. bohaterki, ale z tego powodu nie neguję całości filmu i nie sprowadzam go do tak niskiego poziomu, daję 8/10. Wiem co oglądam i wiem że to nie film obyczajowy ani nie historyczny ale przygodowy i to rodem z Chin- trzeba wziąć na to poprawkę i takie filmy oglądać z przymrużeniem oka tak jak ogląda się np. horrory. Dziwię się że ludzie tak nie mogą znieść powyższych opisanych przeze mnie rzeczy, twierdzą że chcą realizmu bo ten film to śmiech z powodu np. scen walk, a tym czasem oglądają z otwartymi ustami Matrix i dają ocenę 9 albo 10/10 !!!!!! A czy w tamtym filmie jest realizm scen walki, czy umierania? Do Matrixu także można się przyczepić o te same rzeczy i o to że film świeci strona wizualną, a fabuła (zwłaszcza w kolejnych częściach) sprowadza się tylko do tła, a na pierwszym planie są efekty. OK. i tu racja, ale oba filmy oceniłam na tym samym poziomie. Dlaczego? Bo oba mają prawo być chwilami nierealne, Matrix to oczywiście film sf, a "Dom..." to chiński przygodowy, ci co tego nie rozumieją nie sprawdzili w programie tv jaki gatunek będą oglądać i w dodatku nie mieli wcale do czynienia z e wschodnimi filmami. Jeśli ktoś chce oglądać sam realizm to niech obejrzy sobie film dokumentalny albo obyczajowy :D
Cóż, kwestia gustu, proste. Com napisał to napisałem i tego trzymać się będę, wy sobie takie filmy oglądajcie. Pozdrawiam.
to nie kwestia gustu, lecz uważnego oglądania i następnie zrozumienia tego, co się widziało.
jeśli ktoś krytykuje "dom latających sztyletów" za np. złe sceny walki, za brak rozwiązania konfliktu władza vs sztylety, za końcowy pojedynek, czy za padający śnieg, to najzwyczajniej w świecie nie zrozumiał o czym ten film jest.
w tym miejscu muszę podkreślić - bowiem internetowe środowisko bardzo uczulone jest na tego typu słowa jak powyżej - że nie jest to żaden atak na kogokolwiek, tak już po prostu jest, że niektórzy ludzie rozumieją i potrafią się zachwycać poezją, czy dziełami sztuki malarskiej, a inni nie. ci inni "domem latających sztyletów" będą rozczarowani, ponieważ jeśli by szukać filmowego odpowiednika poezji, to trudniej o bardziej idealny niż ten film.
Hmmm, dziwne co piszesz, ja tam poezję i piękno niezbyt widziałem w tym filmie, a za człowieka obeznanego ze sztuką się uważam, czytam dużo, oglądam filmy, słucham muzykę, rysuję, nawet kiedyś chcieli mnie wszyscy wysyłać do liceum plastycznego, bo miałem taki talento malarski, ale wolałem co innego. Dziwne te wasze komentarze i trochę śmieszne.
a powiedz, jakie na przykład wiersze wywoływały w tobie zachwyt? powiedzmy, że wracałeś do nich?
Jakie wiersze??? Jeśli chodzi ci o to co czytam, to raczej za wiersze się nie biorę, chyba, że wiersze Tolkiena- to co innego, jako jego fan oczywiście i jak najbardziej:) Czytam powieści, kryminały, historyczne, horrory, wojenne, popularno-naukowe, reportażowe, biograficzne, podróżnicze itd, ale nie wiersze.
irishfolkfan zgadzam się z Tobą na całej linii. Film dziwnie przesadzony i kompletnie nierealny... Lubię fantastykę, jeśli ma jakieś ręce i nogi, a tutaj to wszystko nie trzyma się kupy. Również wybuchłem szyderczym śmiechem, gdy chinka po raz 3 już chyba miała konać z racji sterczącego w jej sercu przez dobre pół h sztyletu, ale wesoło rozwarła skośne oczęta i obdarzyła swego "ukochanego" ślicznym krwistym uśmiechem ;) We wszystkich filmach, które mają jakieś poetyckie i ukryte treści - dostrzegam je. Niestety tutaj nic nie dostrzegłem ;/ Plus za walki, ładną scenerię, 1 zaskakujący zwrot fabuły, będę mniej rygorystyczny niż przedmówca - 5/10. Pozdr.
za wiersze się nie bierzesz... i w sumie wszystko jasne. taka forma wyrazu do ciebie nie przemawia, a więc się nią nie interesujesz. nic więc zatem dziwnego, że i w poetyckim filmie nie dostrzegłeś niczego (albo bardzo mało), co by mogło cię zainteresować, a wręcz przeciwnie - wiele rzeczy cię zirytowało, wydało się nielogicznymi itp. dlatego też uznałeś ten film za słaby, ponieważ środki wyrazu jakimi on operuje nie przemawiają do ciebie, ani do wielu innych osób - i stąd się bierze krytyka tego filmu, która zupełnie chybia celu, czego najlepszym przykładem jest wytykanie padającego śniegu ("jakim cudem oni mogli tak długo walczyć!? ;) ) czy ogólnie braku realizmu, podczas gdy realizm jest ostatnią rzeczą jakiej poezja potrzebuje.
No cóż, nie każdy rodzi się z zamiłowaniem do poezji i takim subtelnym wyczuciem piękna jak ty. Ale mimo wszystko oglądłem film raz jeszcze i nawet zdecydowałem się zmienić ocenę na 5. Tylko nie myśl sobie, że dam więcej, po moim trupie!:) Pozdrawiam.
hmm, tak się składa, że jeżeli człowiek się dokładniej przyjrzy, to sztylet wcale nie utknął w sercu. Faktycznie, scena - jak to się bardzo często zdarza w tego typu filmach - jest odrobinę przesadzona, ale to że była ranna wcale nie znaczy, że miała od razu umierać. Prawdopodobnie byłaby do odratowania, gdyby nie wyciągnęła tego sztyletu. A że go wyciągnęła to zmarła, ale tez nie od razu... Słyszeliście może o czymś takim jak wzrost adrenaliny? :P
No i zdecydowanie zgadzam się z jeahwe, że takie filmy jak ten, wymagają od odbiorcy innego nastawienia. Poszukiwaczy realizmu zachęcamy do oglądania filmów dokumentalnych ;P
No dobra, napiszę: Niezbyt lubię filmy dokumentalne, chyba że traktujące o dobrych muzykach lub zespołach, jak mój pseudonim podpowiada. Nie wiem co jeszcze pisać, chyba już sobie daruję i zostawię wreszcie ten "dom............" w spokoju. Pozdrawiam.
Cóż każdy ma prawo do swojego własnego odbioru filmu, ale po jakiego grzyba mieszacie do tego poezję? I jak można stwierdzić, że założyciel tego postu w życiu filmu nie zrozumie, ponieważ poezji nie lubi? Czy to cokolwiek usprawiedliwia? Fakt - pewna wrażliwość jest cechą ogólną, ale można się wzruszać pięknymi balladami muzycznymi, a np. nie rozumieć i nienawidzić malarstwa, ale czy koniecznie warto te dwie rzeczy ze sobą porównywać lub przeciwstawiać? A poza tym: choćby nie wiem jak film był piękny i nostalgiczny, to jednak zawsze pozostaje filmem ergo zupełnie inną formą wyrazu niż poezja. Nie mieszajmy pojęć.
Nareszcie od czasu użytkownika Very_Japuka się ktoś mądry znalazł:) Pozdrowienia ode mnie sabuszka:)
Sabuszka również pozdrawia i dziękuje fanowi folka irlandzkiego ;) Ale może za wcześnie na pochwały - łatwo popadam w samozachwyt i mogę obrosnąć w piórka. A to może sprawić, że pożałujesz chwalenia :P
Ciekawa jestem co się też stało z moim mądrym poprzednikiem :) Zginął marnie? :P
Poprzednik po prostu powiedział co wiedział i się ulotnił. I tyle go widzieli:D Co do chwalenia to dobra, nie będę cię już dłużej chwalił, jeśli tak sobie życzysz, bo jak piszesz- mogę tego pożałować:D Ale czasem pochwalić trzeba, nie?:D
No trzeba, trzeba :) Thx :) Może moja "wiedza" się nie wyczerpie za szybko i nie ucieknę :P
Musisz wziąć pod uwagę, że tam panuje inna kultura - również filmu. Filmy azjatyckich produkcji ogląda się inaczej, trzeba być gotowym na trochę inne wrażenia ;D
Dla przykładu podam film z innego kraju. Są to "Tureckie gwiezdne wojny:, choć to jest nasza zachodnia nazwa, gdyż prawdziwa to "Człowiek, który ocalił świat". Film ten u nas został okrzyknięty jednym z najgorszych filmów świata i jest puszczany na festiwalach DKF'u "Najgorsze filmy świata". Co z samą Turcją? Ich rodzima produkcja zrobiła tam furrorę i do teraz jest uważana za świetną. Jeśli obejrzysz ten film zobaczysz, że to jakiś paradoks. Ale oni mają inne poczucie humoru xD
A niech sobie mają jakie chcą poczucie humoru czy gusta- ja mam takie jakie mam i nic tego nie zmieni- proste :D
A ja myślę, że gdybyś sobie obejrzał zwiastun i zapoznał się trochę z tematyką filmu, to zdałbyś sobie sprawę że nie jest dla Ciebie odpowiedni i teraz byś nie rozpaczał że zmarnowałeś jakiś fragment swojego życia na taki film.
Ja na przykład nie przepadam za filmami sensacyjnymi, z dużą ilością strzelanin, pościgów i tym podobnych więc ich po prostu nie oglądam. Myślę, że to lepsze, niż bym później miała rozpaczać na forach, jak bardzo nie podobały mi się te produkcje.
Zresztą rozwalił mnie trochę tytuł Twojego posta - "Czy tysiące mogą się mylić?".
Każdy sam ocenia jak podobał mu się dany film. W tytule stwierdzasz, że jesteś najlepszym krytykiem na świecie, ponieważ jeśli opinie innych są różne od Twojej to są błędne. Nie wiem, czy z tematu wycieka więcej ironii czy humoru ale ciekawie Ci to wyszło.
Powiem, że raczej więcej humoru :) Poza tym nie znałem zbyt dobrze przed obejrzeniem tego gatunku filmowego, film leciał akurat w TV, a ja nie miałem co innego oglądać- no to obejrzałem- to chyba tyle :D
Ha - ja właśnie też obejrzałam ten film z nudów, bo nic innego nie było w TV. I trudno w takiej sytuacji biec do kompa i szukać zwiastunów, skoro film masz już "na żywo", na ekranie. I jeśli film Ci się nie spodoba, to masz prawo psioczyć nad zmarnowanym czasem :) Zwłaszcza jeśli jesteś osobą, która daje filmowi szansę do ostatniej minuty i choćby nie wiem jak się nie podobał, ogląda do końca.
Poza tym - byłoby nudno gdyby wszyscy lubili te same gatunki filmowe. Ale nie oznacza to, że mamy hołubić wszystkie komedie, horrory, czy kino azjatyckie, tylko dlatego, że należą do danego gatunku :) Wiadomo - są lepsze i gorsze produkcje. Ta najgorsza nie była, aczkolwiek końcówka ciągnęła się niemiłosiernie, a następnie film skończył się w nieoczekiwanym momencie :) Za to wizualnie bardzo ładny. Takie są moje odczucia.