Ekscentryczny milioner sprasza do swej mrocznej posiadłości grupkę wybranych ludzi. Jeśli uda im się spędzić w niej noc, otrzymają od gospodarza pokaźną sumkę w gotówce... Nie będzie to jednak proste - dom jest podobno nawiedzony...
W filmie Williama Castle'a schemat goni schemat. Poczynając od fabuły, poprzez momenty "straszenia", które mogły robić wrażenie chyba tylko w 1959 roku, a dziś są po prostu śmieszne, aż do przewidywalnego finału. Realnej grozy i humoru tu jak na lekarstwo, film ratuje chyba tylko stylowe wykonanie - scenografia, paleta barw (w świetnie odnowionej wersji kolorowej) - oraz aktorstwo. Pardon - aktor, a konkretnie Vincent Price. Skrywający wiele tajemnic gospodarz tytułowego domu to postać wypadająca dość ciekawie na tle bezmózgich pacynek, grających role gości. Miałkie i wybitnie nieciekawe dialogi, potwornie irytujące wrzaski lub piski postaci kobiecych, a na deser jeszcze kościotrupy na sznurkach i sztuczne pistolety - w tej produkcji koszmarków na pewno nie zabraknie.
I pomimo, że dla fanów oldschoolowych horrorów i Vincenta P. jest to pozycja kultowa, to uważam że znajdziemy o wiele więcej ciekawszych pozycji w tym przedziale. Nawet twórcy serialu Scooby-Doo wykazali się większą kreatywnością w tworzeniu własnej wersji tej opowieści w odcinku o tytule z nagłówka tej wypowiedzi - było i zabawnie i ciekawie, na dodatek bez przestojów w akcji. A może tylko ja mam taki sentyment do przygód "wścibskich dzieciaków" i wszędzie węszę porównania z nimi? W każdym razie na pewno chętniej obejrzę jeden z odcinków serii, niż ponownie odwiedzę "Dom na przeklętym wzgórzu". 5/10
łatwo jest krytykować coś, co powstało prawie 60 lat temu. Tak się składa, że reżyser filmu nie przewidział, że te "schematy " w przyszłości będzie się naśladować aż do znudzenia.
Zupełnie nie o to chodzi ;) Tak się składa, że jestem fanem starego dobrego kina, zwłaszcza horrorów, ale ten film mnie nie porwał, jest po prostu rozrywką na średnim poziomie. Powstało parę ciekawszych opowieści w tym i innym stylu - zarówno wcześniej jak i później, choćby produkcje Hitchocka, niektóre filmy Hammera czy późniejsze The Haunting.
wiadomo ze produkcje Hitchocka są duzo lepsze to w końcu arcymistrz
co do Domu na Przeklętym Wzgórzu film nie jest zły z ciekawym zaskoczeniem , należy do grupy horrorów to musze powiedzieć ze mnie jakość szczególnie nie straszył ten film wiadomo w dzisiejszych czasach po obejrzeniu niezliczonej liczby horrorów, nie mozna sie bac oglądając stare 60 letnie filmy,ale mysle ze jakbym sie urodził z 50 lat wczesniej i poszedł na ten film do kina odczucia były by zupełnie inne, pewnie miejscami byłbym przerażony ./