Gdyby spojrzeć tylko na staromodne duchy, efekty specjalne i teatralną grę, trzeba byłoby stwierdzić, że film nie wiele jest w stanie zaproponować współczesnemu widzowi. Na szczęście nie sama technika się licz. To, co wciąż pozostaje wartością "Domu na przeklętym wzgórzu" jest jego konstrukcja fabularna. Pomysł na wyrafinowaną grę toczoną pomiędzy mężem i żoną, w którą wciągnięte zostają pozornie 'przypadkowe' postaci do dziś zaskakuje świeżością i swoją oryginalnością. Aż dziwne, że nie doczekaliśmy się całej serii remake'ów i filmowych parafraz. Jedynym błędem scenarzysty była postać Ruth, która niestety nie została w filmie wykorzystana.
Dla fanów starego, poczciwego kina klasy B to jednak wciąż pozycja warta poznania.