Byłam pewna, że obejrzę bardzo dobry horror. Na to wskazywało nazwisko jednego z moich ulubionych aktorów jakim jest Geoffrey Rush oraz muzyka Merlina Mansona, która towarzyszy temu filmowi. Obejrzałam niezłą bajeczkę. Zacznę od tego, że aktorstwo beeee:( Nie ma o czym pisać. Jedynie pan Geoffrey podjął się, żeby coś tam zagrać dobrego, ale reszta marnie...:( Zastanawiam się dlaczego taki dobry aktor, który na swoim koncie ma pare ambitnych ról, zaangażował się w takiej tandecie. Przykre to:(
Ogółem film oceniam na poniżej oczekiwań. Jest parę fajnych momentów, ale to wszystko. Dialogi TANDETA!!! Polecam jedynie muzykę z tego horroru od siedmiu boleści. TYLE...:D
Ja za to nie zdzierżyłem tego filmu do końca, momentami jakiś taki psychodeliczny, fabuła strasznie nie ciekawa, nawet nie czułem klimatu nawiedzonego domu. Kiepskie wrażenia z mojej strony pod względem całości.
film nawet dobry ja się naśmiałem a mój dziesięcioletni bratanek nawet się trochę bał więc jak na horror całkiem przyjemny film . Faktycznie , miejscami lekko psychodeliczny jak dla mnie 6/10