William Malone kręcąc remake klasyku Castle'a z 1959 roku wykonał świetną robotę. Pokazał, jak można zrobić przyzwoity film z czegoś, co nie zasługuje na miano horroru. W przeciwieństwie do pierwowzoru odświeżona wersja straszy i to bardzo. Zło jest bowiem sprecyzowane, mamy sporo wywołujących strach i zaskoczenie scen, wspomaganych świetną muzyką Dona Davisa. Nakręcony został sprawną ręką Ricka Boty. Do tego mamy świetne efekty specjalne, których wraz z upływem czasu jest coraz więcej. Jeśli chodzi o aktorstwo to jest ono niemal mistrzowskie, a w obsadzie mamy znane osoby, jak np. Geoffrey Rush, Famke Yanssen, Ali Larter czy Peter Gallagher. W roli głównego "złego" wystąpił demoniczny Jeffrey Combs. Ponadto w trakcie seansu twórcy szykują widzowi sporo niespodzianek, a zakończenie jest genialne - bohaterowie bowiem wygrywają i przegrywają zarazem - ot, co się dzieje z ludźmi łasymi na pieniądze. Daję 7 punktów na 10.