Obiektywnie muszę przyznać, że filmik dość unikatowy. Na pewno wyróżnia się pomysłem, stroną plastyczną (kapitalne kadry i dekoracja) i grą małej Charlotte Burke, która zresztą nie wystąpiła w niczym więcej(!). Należy zaznaczyć, że zdecydowanie nie jest to typowy horror - raczej rodzaj mrocznej baśni z elementami grozy.
"Paperhouse" w momencie powstania zgarnął trochę nagród na festiwalach fantasy, ale obecnie jest raczej zapomniany. Sam dowiedziałem się o nim przeglądając jakieś forum. Wśród osób pamiętających film z dzieciństwa często funkcjonuje jako kultowy. Sam mogę tylko żałować, że nie obejrzałem wcześniej - z pewnością zrobiłby na mnie większe wrażenie.
Zgadzam się, że ten film jest bardzo unikatowy. Oglądałam go rok temu i pamiętam, że się wystraszyła. Nie wiem dlaczego niektórzy piszą, że to bajka dla dzieci. Chociaż to też może zależy od wrażliwości, każdy inaczej otwarty jest na świat. Albo może od pory emisji na TVP1 :)
Co do samego filmu, to zgadzam się z tobą. Wydaje mi się, że nie można go postrzegać jako typowego horrory. Moim zdaniem to bardziej film psychologiczny z elementami fantasy. Nie rozumiem zupełnie osób które nie doceniają filmu tylko dlatego, że krew nie lała się strumieniami...
Muszę go koniecznie obejrzeć drugi raz.
W.