Fabuła (pomysł z egzystencją bohaterów na dwóch płaszczyznach czasowych) jest genialna. Niestety, jest to remake, a więc już nie oryginalna. Gra aktorów również na różnych poziomach - o ile Sandra Bullock pokazuje, że umie dobrze zagrać, o tyle Keanu Reeves nie daje się nam oczarować jego kreacją. Na plus filmu można zaliczyć klimatyczną scenografie, zwłaszcza tytułowy dom nad jeziorem i jego otoczenie. Najważniejszą jednak zaletą filmu jest delikatna atmosfera towarzysząca dwójce głównych bohaterów. Owa delikatność w genialny sposób została wplątana w ich losy i towarzyszy od pierwszych do ostatnich minut.
Jeśli chodzi o niedoskonałości, to przede wszystkim ścieżka dźwiękowa - jednym słowem nijaka. Poszczególne kompozycje na pianinie są monotonne, a bardziej "rozbudowane" utwory nie zapadają w pamięć. No i w końcu zakończenie: dla mnie finałowa akcja powinna potoczyć się inaczej...
Ogólnie film oceniam dość wysoko, bo na 6/10. A tym, którym podobało się takie, a nie inne ewentualne zakonczenie niech dodadzą jeszcze jeden punkcik.