Może stwierdził, że skazanie Evansa jest równoznaczne z oczyszczeniem go z wszelkich podejrzeń? Sadzę, że podczas trwania procesu Christie podskórnie obawiał się, że jego mroczny sekret zostanie zdemaskowany, strach go paraliżował, a kiedy usłyszał sentencję wyroku poczuł się spokojny, opuścił go tak wielki strach, że nie mógł ukryć radości i wzruszenia - popłakał się...
Być może, ale ja dopuszczam jeszcze drugą (trochę może naciąganą) wersję, otóż mi się wydaję, że ten psychol nie zabijał w ogóle mężczyzn, bo miał taką zasadę. Zobacz, że skazanego wysłał poza miasto, a nie zabił. Wydaje mi się, że gdyby zabił było by to prostsze, choć jego żoncia mogła by się domyślać.
Chcesz powiedzieć, że Christie płakał bo współczuł Evansowi? Smutno mu było, że zostanie powieszony?
On zabijał kobiety celem odbycia z ich zwłokami stosunku seksualnego - mord był pierwszym krokiem do doznania satysfakcji seksualnej. Nie jest wykluczone, że byłby zdolny do zabicia mężczyzny, choć na pewno kierowałyby nim inne pobudki. Evansa nie mógł zabić, bo musiałby to zrobić na oczach małżonki. Zabijając jego córkę żonie oznajmił, że zrobił to Evans w przypływie szaleństwa. Przyznać trzeba, że jak każdy wariat umiał świetnie kombinował i manipulować ludźmi.
Niekoniecznie współczuł. Był psychopatą, więc być może tak, ale może jego "mr hyde" ujawniał się tylko wtedy, gdy pojawiał się jakiś cel (czyli kobieta)? Więc jego złamana logika zakazywała uśmiercać mężczyzn.
Jeśli już tak by rozpatrywać, to mógł zrobić tak: zabić panią Evans, oznajmić to małżonkowi, zabrać go "na boczek", załatwić i od razu zająć się dzieckiem i wtedy mógł by żonce od razu oznajmić: "Hej, ten koleś zwariował, chciał zabić swoje dziecko, nie dałem rady go powstrzymać, ale jak już go zabił to ja zabiłem jego, co za tragedia dzwoń po gliny". Myślę, że był w stanie to wymyślić, ale jak już wspomniałem, jego złamana psycha mu na to nie pozwoliła. Przydał by się jakiś psychoanalityk.