Ciągle nie mogę się nadziwić wszystkim fanom Fulciego. Skąd te podniecenie? Film w ogóle nie ma nastroju, oglądałem film sam, po ciemku i nic...nuda. Jedynym plusem są słowa wypowiedziane przez Boby ego, kiedy schodził do piwnicy "Mama mówiła, że żyjesz".
Ten film nie ma nastroju grozy? Jego największym plusem są słowa wypowiedziane przez Boba?
Ciekawe, ale niestety nie mogę się z tym zgodzić (tzn. z tym, że nie ma "nastroju", atmosfery bo to jest akurat jego najmocniejsza strona). Czy jest nudny? Też miałem takie wrażenie przy pierwszym seansie, ale po drugim zmieniłem zdanie.
A tak wogóle to ja się np. nie umiem nadziwić fanom "Gwiezdnych wojen". No, ale cóż, każdy lubi co innego i dobrze.
FREUDSTEIN