To nie jest parodia.
To po prostu ostateczny horror:
Wszystkie potwory to nie nawiązania, nabijanie się, tylko właśnie potwory z tamtych horrorów.
I teraz zastanówcie się: co jeśli we wszystkich wcześniejszych horrorach to właśnie ta organizacja stała za całą historią.
Przykładowo z "Piły": Jigsaw jest potworem wysłanym przez organizację, a jego ofiary zachowują się jak ofiary w każdym kiepskim horrorze właśnie przez manipulację operatorów.
Nie mówiąc już o klasykach: Freddy, Jason itp.
Po to właśnie były sceny z innych krajów: w każdym są inne rodzaje horrorów i każdy rozgrywa się w innym miejscu.
I oczywiście wyjaśnia też czemu w każdym horrorze bohaterowie zachowują się tak irracjonalnie.
Bonus na koniec: Jeśli to jest dobra interpretacja, to który film z 1998 roku jest tą pamiętną klęską, o której mówią operatorzy?
Ciekawa interpretacja. Co do pytania na koniec, to idąc tym tokiem rozumowania, być może chodziło o "Koszmar następnego lata", gdzie jeden z bohaterów, który przypuszczalnie zginął, okazuje się pod koniec żywy.
Swój punkt widzenia przekazałem już w innym temacie, ale pozwolę sobie tu część powtórzyć (może na łamach tego tematu da się sprowokować ciekawą dyskusję). Otóż wydaje mi się, że bogowie z końca filmu to metafora dzisiejszych widzów horrorów, którzy domagają się na ekranie jak najwięcej krwi i śmierci - w przeciwnym wypadku wyjdą z kina niezadowoleni (przy okazji, to bardzo ładne nawiązanie do prozy Lovecrafta). Naukowcy są zaś scenarzystami filmów, który dwoją się i troją by zadowolić widza (czyli w filmie bogów).
Whedon i Goddard pokazują, że w dzisiejszym kinie grozy w ogóle nie kibicujemy ich bohaterom, a wiele współczesnych horrorów powstaje tylko po to, by raczyć nas rozlewem krwi i coraz to wymyślniejszymi sposobami zadawania śmierci. Zadają pytanie: "Czy rzeczywiście warto iść w tym kierunku i dalej infantylizować gatunek?" Końcówką filmu odpowiadają na nie negatywnie.
Sceny z innych krajów, pokazują, że potencjał drzemie w filmach tam produkowanych - choćby w horrorach japońskich, które są tak bardzo inne i o często o wiele ambitniejsze od amerykańskich.
Ciekawe co myślą inni :)