Lubię slashery i gore, generalnie bawią mnie w nich nielogiczne zachowania, wymyślne sceny śmierci itd.
Ot takie filmy czysto rozrywkowe pod browarka i rozluźnienie, pośmianie się z głupoty. Przed obejrzeniem
tego filmu niewiele o nim wiedziałem. Po pierwszych fragmentach łatwo wyczaić, że to czarna komedia
także tym bardziej się ucieszyłem, że będzie wesoło. Jednak srogo się zawiodłem. Sceny, w których
można się było uśmiechnąć da się policzyć na palcach jednej ręki. Zabawna scena z jednorożcem, kilka
tekstów gościa co jarał bobe i gość co stwierdził, że to przeciąg otworzył piwnicę i... tyle. Ci cali
organizatorzy i ich teksty były raczej żenujące i wzbudzały politowanie. Film nie miał w ogóle klimatu,
wrzucenie mnóstwa pomysłów i nawiązań z innych klasycznych pozycji było zupełnie przekombinowane i
chybione. Wykonanie też mocno średnie, zwłaszca efekty specjalne zupełnie bez szału, aktorstwo też
nieprzekonujące. Sigourney Reaver musiała dostać niezła gaże za kilka kwestii w tym czymś. Generalnie
za dużo efekciartswa a za mało skupienia się na scenariuszu, który miał potencjał. Jeśli chodzi o pastisz
slasherów to najlepszy jest film "Porąbani", "Zombieland", niezłe jest "Behind the mask" oprócz końcówki.
To już nawet w "Halloween" Roba Zombie jest więcej groteski.

To moja zupełnie subiektywna ocena tego filmu, tym nie mniej czaję, że komuś mógł podpasować humor
i wykonanie tegoż dzieła. Dla mnie strata czasu i nie polecam.