UWAGA - ZAWIERA DROBNE SPOILERY
Jako horror, tak czy inaczej swoje zrobił. Wywołał burze w niejednym społeczeństwie co odzwierciedla i to forum. Prawie 500 tematów dla bardzo przeciętnego horroru.
Dlaczego jest przeciętny? Otóż twórcy zaserowowali nam zwyczajną krwistą papkę, bez wyrazistych postaci, bez klimatu, bez tego czegoś, co sprawia, że udarza w nasze najbardziej skrywane lęki.
To prosty jak drut, zwyczajny horror z maksimum przemocy, a minimum sensu w scenariuszu. Z drugiej strony dobry horror nie musi mieć żadnego sensu, grunt żeby był klimatyczny i dawał do myślenia, jak na przykład "Lśnienie" - oddalone od cywilizacji wielkie hotelisko otoczone labiryntem - niemażle klaustrofobiczny efekt i już czujemy niepokój.
Zaś "Dom woskowych ciał" perfidnie zarabia na kultowym tytule, o "Gabinecie figur woskowych" z Vincentem Price na czele. Ostatecznie film, który mógł być lepiej zrobiony i być godnym swojego pierwowzoru stał się jedynie następnym horrorem klasy B dla nastolatków i mało wytrawnych widzów, chcących zobaczyć jak różowa pustka Ameryki - Paris Hilton, dostaje dzidą (lub czymś na jej kształt) w czoło i zostaje przebita na wylot. Naiwna i nieprawdopodona śmierć, jak większość w tym filmie, ale chyba każdy antyfan miernych zdolności aktorskich tej pani chciał to zobaczyć.
W dodatku sama postać Paige Edwards granej przez Paris jest przedstawiona bardzo ogólnikowo i tak kiepsko, że nie mamy wątpliwości, że ona i jej chłopak Blake zostali wciśnięci do filmu po prostu na siłę. Nawet Brian Van Holt się wybitnie nie popisał, choć można uznać go za najlepszego z obsady - mial utrudnienie - wcielić się w trzy postacie, a każdy powinna się od siebie różnić.
Film bardzo przeciętny, taki który można włączyć w ramach komedii, która nie jest współczesna parodią i można odfrunąć, lekkością jaką reprezentuje "Dom Woskowych Ciał". Naiwny scenariusz, równie naiwne postacie, czyli do obejrzenia na raz, a w przyszłości z braku laku na wiele razy, ale zachwytów nad tym filmem raczej nie będzie.
Ocena: 3/10