Arcydzieło to to nie jest, ale bardzo dobrym filmem "Dom zły" śmiało można nazwać. W dodatku jak na polskie warunki jest to coś niemal rewolucyjnego, bo chociaż to film o Polsce i polskiej historii to od strony formalnej jest to dzieło bardzo amerykańskie i postmodernistyczne. Te porównania do Tarantino (mniej trafne) i Coenów (bardziej trafne) biorą się chyba właśnie z tego, że Smarzowski tak jak i wspomniani twórcy czerpie z różnych gatunków i tradycji i tak jak dla nich punktem odniesienia jest dla niego kultura amerykańska. W zasadzie gdyby rozkładać ten film na czynniki pierwsze i wypisywać odwołania stylistyczne to wyszłaby z tego wyliczanka amerykańskich wynalazków lub rzeczy, które amerykanie zaadoptowali i zmodyfikowali.
Głupio byłoby w wypadku tego filmu nie wspomnieć o kilku znakomitych kreacjach aktorskich. Według mnie najbardziej wybijają się Jakubik, Dziędziel i Topa, ale pomniejsze postacie też wypadają bardzo dobrze i w zasadzie obsada została dobrana wyśmienicie. Warto też zaznaczyć, że jest tu dużo dobrych tekstów i fajnych dialogów, i że chociaż film jest mroczny i przygnębiający to jest w nim bardzo dużo czarnego humoru. No i tyle wódki to chyba jeszcze w żadnym filmie nie widziałem! ("hektar wódki jak mówi/ B. Antochewicz kapitan MO").
8/10
Zgadzam się. W połowie filmu miałam już "kaca". Chyba w żadnym polskim filmie nie widziałam tyle alkoholu... (no... może w "Psach";). Poza tym przyznam szczerze, że dla mnie 10/10 - głównie za to, że nie jest to kolejna polska, beznadziejna komedia z identyczną obsadą. Pomysł ciekawy, realizacja też - jak na polskie warunki, wyszło coś naprawdę ciekawego.