Jeśli słowo przekonywujący ma jakiś sens w kontekście tych dwóch obrazów.
Tak czy inaczej to właśnie "Dom Zły" bardziej trafił do mnie. Pozornie trudno porównywać te dwa filmy ze względu na zupełnie inną stylistykę oraz środki przekazu. Miasto z Rewersu i prowincja z Domu Złego to zupełnie inne świata ale ta sama rzeczywistość. Więc jakaś płaszczyzna na której można dokonać porównania na jest. Trochę mi się wydaje,że tym czym uwodzi "Dom Zły" jest ta polska mitologia komunizmu, przaśna wieś z lejącą się wódką, taka zaczarowana kraina jak u Kusturicy. Było to też silnie widoczne w 'Weselu'. Ale tworząc własny mit równocześnie Smarzowski rozbija mit arkadii polskiej wsi takiej rodem z "U pana boga za piecem". To jest wielką siłą filmu "Dom Zły" granie na konwencjach i chwytliwych kliszach ale nie popadanie w infantylizm i nadmierną idealizację. Ale i tak milion osób pójdzie na '2012'. Parafrazując Franka Zappę: większość ludzi nie rozpoznała by dobrego filmu nawet gdyby do nich podszedł i ugryzł ich w dupę. Dobry polski film.
Dobry, to się zgodzę, że "Dom Zły" jest. Niestety miałem co do niego większe oczekiwania, których nie spełnił.
Gdyby reżyser zmniejszył rolę tej "zimowej" historii i skupił się na retrospekcji z tego co się stało, mogło by wyjść o wiele lepiej. To takie moje zdanie.
Aktorzy znakomici, szczególnie trójka Dziędziel, Jakubik i Preis.
Co tu dużo pisać, słabszy od "Wesela".