Słaby film. Wielki mi reżyser. 50tka na karku i trzy na krzyż mocno wymęczone filmy w dorobku. Phi.
Wielki reżyser robi jeden film i przechodzi do historii, wielki kompozytor komponuje jedną "piosenkę" i przechodzi o historii, wielki naukowiec dokonuje jednego odkrycia i przechodzi do historii. Twój jeden komentarz też przeszedł do historii, ale głupoty.
Jaasne... taki na ten przykład Lynch po jednym udanym filmie popadł w samozachwyt i nie nakręcił nic więcej mając nadzieję na przejście do historii, a nie niepotrzebne narażenie się na krytykę przy odbiorze kolejnego dzieła... Buahaha:P Jeśli potrafię coś zrobić dobrze, to robię to dalej. Wymień mi kilku takich jednostrzałowców bardzo proszę.
"Wymień mi kilku takich jednostrzałowców bardzo proszę."
Na prawdę jesteś aż takim ignorantem i brakuje ci elementarnej wiedzy? Weź dowolnego laureata nagrody nobla z dowolnej dziedziny nauki za jakieś pojedyncze osiągnięcie, a będziesz mieć swój przykład, który tak trudno jest ci samemu znaleźć.
Mówię o kinie. Nauka to jakby nieco odmienna dziedzina, rządząca się innymi prawami. Nieprawdaż? Reżyser nie musi być oczywiście humanistyczno-artystycznym pół debilem, który przy pomocy kasy potrafi stworzyć coś porywającego. Jednakże od naukowców wymaga się jakby innych środków działania i kierowania swoich osiągnięć do nieco innego grona odbiorców.
Chodzi mi o reżysera, który jednym jedynym filmem na swoim koncie wbił się w pamięć i pozostał w pamięci rzeszy kinomaniaków... Znasz takiego? Czy dalej Wałęsą sobie będziesz wycierał?:P
I poprawka "ignorantką" jeśli już;)
Rozumiem, że bozia nie obdarzyła elokwencją, ale włączenie się do dyskusji zobowiązuje. Mierz siły na zamiary:P
skoro oceniasz john carter 10/10 i dodajesz w ulubionych to nie ma się co dziwić iz nie podoba Ci sie ten film
Oceniając Johna Cartera tak wysoko, oceniam nie tylko sam disneyowski film, ale równocześnie chcę oddać hołd panu Burroughs'owi, który napisał opowiadanie, na którego dość wiernej podstawie powstał film. A wymienione opowiadanie zostało wydane pierwszy raz równe sto lat temu i mimo to zainspirowało producentów do wydania milionów na tę produkcję. Film nie zarobił - fakt, ale miał naj*ujowszy chyba marketing w historii współczesnego kina... I moim zdaniem zostawia w tyle 90% filmów z rodziny s-f/fantasy właśnie dzięki scenariuszowi adaptowanemu.
Przecież Swarzowski nie kończy "kariery reżyserskiej", bo chociażby w 2013 wychodzą dwa kolejne jego filmy. Jeśli już masz w ten sposób oceniać jego dorobek to powinnaś zaczekać aż zrobi więcej filmów. Na razie każdy film, który robi jest dobrze przyjmowane przez krytyków, a niestety ich zdanie chyba bardziej ludzi przekonuje niż Twoje, zwłaszcza, że nie podałaś żadnego argumentu.
Doprawdy, zdanie krytyków jest mi obojętne;) Gdyby było inaczej pewnie zrezygnowałabym z oglądania na własną rękę i posiłkowała się przy wyborze repertuaru dobrymi recenzjami. Ludzie, którzy tak robią mnie przerażają:D
Jeśli chodzi o sam film, jest mało wiarygodny, a przez to męczący. Jeśli miał urzec właśnie wiarygodnością to porażka, jeśli przerysowaniem postaci to zrobił karykaturę, do tego cholernie mało zachęcającą czy przyjemną dla oka choćby złożonością poszczególnych charakterów. Lokalizacje niewyszukane, gra aktorska gorsza niż w teatrze telewizji;) Jeśli całe to karykaturalne przerysowanie miało być jakims pastiszem na cześć nie wiem czego, to moim zdaniem podkreśliło tylko nieudolność warsztatową twórcy. Amen.
hipokryta i ignorant! nie wypowiadamy się głośno na temat filmów, które tak bardzo wychodzą poza nasze gusta ...
jeden woli fantasy, drugi akcję, a trzeci animację ...
film ma prawo się nie podobać, ale trochę więcej pokory w tych komentarzach ...
pzdr