7,4 186 tys. ocen
7,4 10 1 186063
7,7 62 krytyków
Dom zły
powrót do forum filmu Dom zły

"Dom Zły" to przede wszystkim film mierzący się z polską mentalnością. Można doszukiwać się jej przyczyn w kulturze człowieka sowieckiego, można także sięgnąć głębiej, aż do wojny, zaborów i okupacji - mamy w naszej historii pełen zestaw traumatycznych wydarzeń w których możemy przebierać aby próbować uzasadnić, dlaczego jesteśmy jacy jesteśmy.
Nie przyczyny jednak ten film zdaje się wskazywać, lecz skutki. Kilka razy przewija się w nim zdanie "Prawda? Nie ma takiej". Choć osobiście daleki jestem od kierowania się w życiu mityczną prawdą, która zbawi świat, tak postawiona sprawa każe się zastanowić - skoro nie ma prawdy to czy są jakiekolwiek zasady współżycia między ludźmi?
Są i "Dom Zły" je pokazuje. Ludzie kieruję się prostymi potrzebami, chęcią zysku i zbieraniem haków na innych, a jedynym hamulcem jest ochrona własnego, dodam że taniego, życia. Moralność w tym świecie nie istnieje, brzmi wręcz groteskowo.
Można próbować porównywać "Dom Zły" do kilka lat starszego rosyjskiego "Ładunku 200", który porusza podobną tematykę, gdzie twórcy sugerowali że jedynym ratunkiem jest zwrócenie się ku religii. Tłumaczę sobie taki punkt widzenia rosyjską historią, w której religia przez 70 lat była zakazana. Nasz film idzie jednak o krok dalej SPOILER - tu ksiądz ma podejrzane powiązania z władzami, dla zysku handluje samochodami i jest gejem. KONIEC SPOILERA Jeśli to jest osoba, która ma kształtować moralne zasady, to nie mamy żadnego ratunku.
Znam ten świat zbyt dobrze. Kiedy kończył się film a kamera w szerokim planie pokazuje tytułowy dom, jestem pewien, że nadal w nim mieszkam.

ocenił(a) film na 10
oider

Ludzie tutaj narzekają na muzykę, nie podoba im się też to, że pokazujemy światu Polskę jako "kompletną ruinę". Fakt, że pokazane warunki mocno odstraszają, na pocieszenie mogę powiedzieć że są są przerysowane, bo choć nie jestem z Rzeszowa, uważam że jest to jedno z piękniejszych a zarazem najbardziej niedocenionych miast w Polsce.
Natomiast ta brudna i chaotyczna muzyka Mikołaja Trzaski, która pogrywa w tle to jazz awangardowy/free jazz, którego jednym z bardziej znanych przedstawicieli jest Tomasz Stańko urodzony, jakżeby inaczej, w Rzeszowie. I chyba właśnie znalazłem pozytywną interpretację filmu, światełko w tunelu. Wcześniej pisałem, że nadal żyjemy w "Domu Złym". To prawda. Ale skoro w tak obrzydliwych (choć przerysowanych) warunkach Podkarpacia potrafił wykiełkować jeden z bardziej znanych jazzmanów awangardowych świata - to może w tym właśnie tkwi nasza siła i moc? W kulturze. Nawet jeśli jest antyestetyczna i antyharmoniczna.
Nie ma co się czarować, pod względem czystości i porządku w porównaniu z innymi krajami wypadamy słabo i jeszcze przez jakiś czas będzie tu burdel. Może więc zamiast utyskiwać, że nie pokazujemy na zagranicznych festiwalach błękitnych wieżowców z Warszawy - co więcej mówi o kompleksach wypowiadającego takie słowa - spójrzmy szczerze w siebie i zauważmy nasze mocne strony?
Tylko żeby je zobaczyć trzeba być otwartym na świat i na kierunki muzyczne inne niż serwowane w komercyjnych stacjach radiowych. Bez żadnego snobowania powiem, że chyba właśnie do takich osób adresowany jest ten film. Do tych bez kompleksów.

oider

Człowieku, kielich dla Ciebie. Stanowisz nikly procent naszego spoleczenstwa i to ten o wysokim poziomie samoswiadomosci.
Jezeli chodzi o sam film, to jest on opierajac sie na jego frazeologii - mocny jak skur...syn.

P.S. Cytujac Pilsudskiego, ktoremu zdarzaly sie trafne uwagi "Narod wspanialy, tylko ludzie kurwy"

użytkownik usunięty
oider

Pamiętaj, że i z Rzeszowa jest -był- również Tadeusz Nalepa.

ocenił(a) film na 10

Wiem! Ma w Rzeszowie nawet swój pomnik.
Z innych ciekawych rzeszowskich muzyków warto wspomnieć nowofalowe zespoły "One Million Bulgarians" czy "1984", punkowy "Smar SW", niedawno zmarłą Katarzynę Sobczyk czy chociażby Justynę Steczkowską.
Dla porządku wspomnę jeszcze reformatora teatru Jerzego Grotowskiego. I wszyscy tacy nieharmoniczni.

ocenił(a) film na 7
oider

od kiedy steczkowska jest z rzeszowa? jeszcze pare lat temu mówiła też że jest z gdańska. pochodzi ona z pewnego miasta 60km od rzeszowa.. ale koniec zbaczania z tematu

ocenił(a) film na 10
sunshine55

Urodziła się w Rzeszowie a dzieciństwo spędziła w Stalowej Woli

ocenił(a) film na 8
oider

Proponuję w ogóle oderwać ten film od kategorii "polskości". Wiem, że to trudne po na wskroś "polskim" "Weselu", ale dzięki temu (przynajmniej mi) udało się zobaczyć film nie o komunie, wódce czy MO, a o eskalacji zła, które drzemie w każdym człowieku. Czy jeśli oglądamy obrazy Mike'a Leigh czy Martina Scorcese o dołach społecznych, musimy rozpatrywać je w kategoriach narodowych? Chciałbym zaapelować, trochę po gombrowiczowsku ;), żeby starać się czasem porzucić hasło "Polska", nawet jeśli ono się narzuca, jak w "Domu złym" i oglądać filmy jako historie o ludziach. Czasem to pomaga dojść do ciekawych wniosków. :)

@ oider - proszę nie traktować powyższej wypowiedzi personalnie. wrzucam mój wpis w tym wątku, ponieważ najzwyczajniej w świecie nie chcę mnożyć bytów (wątków) ponad konieczność. Zwłaszcza, że rozmyślania o Stańce i Rzeszowie są bardzo cenne.

Poniżej kilka luźnych uwag o filmie.

W tym filmie nie ma pozytywnych bohaterów - najporządniejszy jest oczywiście Mróz, ale i on prawdopodobnie zrobił dziecko żonie kolegi. Poza tym każdy - od wiejskiego menela, przez dygnitarza partyjnego, po księdza, ma coś "za uszami", bardziej lub mniej.

Przeczytałem mnóstwo opinii na forum, wiele razy porównywano film do "Fargo" braci Coen. Jestem skłonny podpisać się pod tą opinią, ale tylko w zakresie nakręcającej się spirali zła i przemocy, wynikających z ludzkiej chciwości. I jeszcze jeden kontekst - Haneke i jego wytrwałe poszukiwanie korzeni zła w człowieku.

Dwie sceny w "Domu złym" przeraziły mnie absolutnie, poruszając najbardziej delikatne wewnętrzne tkanki. Pierwsza to scena porodu, a raczej moment podawania dziecka matce. Nie mam pojęcia czy to była animacja komputerowa, czy lalka, ale ten krzyk, wydobywający się z niemal czarnych ust wbił mnie w fotel bardziej, niż niejeden horror.
Druga, to scena w sklepie/PGR, kiedy Mróz przesłuchuje bandę wiejskich nierobów. Włożenie im w usta słowa "Solidarność" jest bardziej bolesne, niż cokolwiek, co widziałem w kinie na temat tamtych lat. Wiem, trochę to burzy moją początkową koncepcję odpolitycznienia filmu, być może się mylę, poza tą jedną sceną starałem się interpretować "Dom zły" w kategoriach uniwersalnych. Wyszedł mi moralitet.

ocenił(a) film na 10
holy_joe

@holy_joe
Nie traktuję wypowiedzi personalnie ale jednak poczułem się odpowiedzialny do zabrania głosu.
Oczywiście masz rację, że można porzucić tło historyczne i interpretować „Dom Zly” w kategoriach uniwersalnej przypowieści o eskalacji zła. Przyznaję jednak, że dla mnie to zadanie zbyt trudne. Być może, ponieważ dorastałem i uczyłem się postrzegać świat w takim a nie innym systemie, ale może też dlatego że twórcy pozostawili w filmie zbyt wiele tropów historycznych, które nie pozwalają całkowicie uciec od kontekstu. Zagranicznym widzom łatwiej będzie spojrzeć w ten sposób na „Dom Zły”– jeśli tylko będą potrafili i chcieli.
Natomiast co do sceny „Solidarności” w sklepie – mnie również uderzyło jej, prawdopodobnie zamierzone przejaskrawienie (jeśli już obalać mity to wszystkie). Jednak w kontekście ostatnich wydarzeń z obchodów 30-lecia tej zacnej organizacji, scena ta jest być może bardziej prawdziwa niż byśmy chcieli wierzyć. Kolejny punkt dla filmu.

oider

Arcydzieło, jeden z lepszych filmów jakie oglądałem. Jestem niezwykle dumny, ze Polak, korzystając z "polskiego czasu i miejsca" zawiązał niesamowitą, uniwersalną akcję. Co za scenariusz, mógłbym przeczytać go jako książkę, albo obejrzeć na deskach teatru. Fatum miejsca, które rzuca klątwę na postaci, i/lub ich naturalne zło wewnętrzne, prowadzi do zniszczenia całego, małego świata- dom też popada w ruinę. Środoń, Dziabas, Mróz- są to wręcz bohaterowie tragiczni. Historia przypomina chwilami także biblijną opowieść, pojawiają się archetypy, tj. zabicie syna (wcześniej Dziabas podobnie zarżnął kurczaka), nie ma w nim jednak tego religijnego dualizmu: dobro i zło (choć szybko pojawia się kara: śmierć za śmierć, człowiek ma jakby wybór, ale wydaje się także być sterowany przez pewną fatalną siłę), tutaj cichy głos dobra ginie we wrzasku zła. Niesamowite zderzenie dwóch płaszczyzn czasowych: czysta, sterylna zima i mokra, błotnista jesień, ale zło ciągle to samo, może jest tylko inaczej egzekwowane. Meandry scenariuszowe są kapitalne, historia, np. daje z 3,4 możliwości wytłumaczenia chęci zabicia Środonia przez "gościnnego gospodarza". Znikająca siekiera, fala zdarzeń, przemieszczanie się między izbami w domu, a podwórkiem, cierpienie czuwającego do rana Dziabasa na łóżku, gdy pod nim umiera ze strachu Środoń, a później po czterech latach powrót do tych zdarzeń, już w otoczeniu sterylnej, wyrachowanej zimy, takiej jak przedstawieni policjanci, to po prostu fabularny miód. Muzyka, zdjęcia, niczym dobre obrazy i sceny końcowe. Ten film ma chyba wszystko, co nazywa się sztuką, niszczy widza.

zyzne_oczy

Anatomia zła w czystej postaci, które może zdarzyć się wszędzie i pewnie się zdarza.
A to, że dzieje się w Polsce w takim czy innym okresie nie robi dla mnie żadnej różnicy. Przechlana Polska i układy "od zawsze"były naszą narodową specjalnością, co nie jest żadną tajemnicą. Jedyni pozytywni giną, a kto zostaje? Ciekawe, "co autor tego obrazu chciał przez to powiedzieć"?
Szkoda tylko, że przy okazji Solidarność z tamtych lat została wrzucona przez reżysera do szamba razem z innym g... .
Bardzo mocny, sugestywny film. Pod koniec miałam nieodparte skojarzenia z "Niespodzianką" Rostworowskiego.

ocenił(a) film na 10
bemol33

Kto zostaje? Nie ludzie, bo oni są bez znaczenia i zastępowalni. Zostaje system układzików, vide pani Maya Rostowska.
A że Solidarność została wymieszana w błocie razem z innymi ideałami, to moim zdaniem zamierzony ruch mający na celu zachwianie u widza maniery czarno-białego postrzegania rzeczywistości.

oider

A jednak żal. To były wspaniałe czasy, kiedy rodziło się "nowe", a upadał w błoto stary system. Ten, kto pamięta, ten wie.

ocenił(a) film na 9
bemol33

Przed chwilą obejrzałem "Dom Zły" i na ostatnie 30 minut po prostu opadła mi kopara i do tej pory tak leży. Nie jestem wielkim koneserem kina i na pewno nie umiem wyłapać dobrej gry aktorskiej, wiem za to, że sam film jest dla mnie pewnego rodzaju przełomem w Polskiej Kinematografii. Muzyka - GENIALNA, proste yassowe dźwięki. Budowanie napięcia zupełnie niekonwencjonalne. Fabuła w ogóle nie trzymająca się jakichkolwiek ram, całkowicie odmienna forma. Niby całość taka nierealna, brutalna, wielowątkowa, ale jednocześnie znakomitości tego filmu zamyka się w ostatnich jego klatkach. Po obejrzeniu miałem wrażenie, jakby obejrzał coś w rodzaju polskiej wersji "Lśnienia". Niebagatelne osadzenie akcji - całkowite pustkowie, tu deszcz, tam śnieg, po prostu genialne przedstawienie rzeczywistość Polski i PRLu. To jest właściwie film dla wybranych, dla ludzi, którzy załapią, że całe to błoto, cała ta prezentacja jest tak do bólu brudna i okrutna, że aż prawdziwa.

ocenił(a) film na 10
bemol33

Smarzowski pokazując w sposób przewrotny motywy stojące za ruchem Solidarności demaskuje jej mit, i myślę że robi to właściwie. To nie jest dla nas już groźne. Scena w kolejce adresowana jest do osób takich jak Ty, które te wydarzenia pamiętają z własnego doświadczenia. Jestem pewien, że w osobistych wspomnieniach pozostały silne uczucia, nadzieja, "wspaniałe czasy", "ten kto pamięta ten wie". Ale stając na chwilę z boku, przyjmując punkt widzenia filmowców, czy takie same uczucia radości, nadziei, nastania czegoś nowego nie towarzyszyły młodzieży wiejskiej na pochodzie 1-majowym w roku 1951? Bardzo dobrze że ten akcent odbrązowiania mitów dotknął także Solidarności, w filmie bardzo jednoznacznie potępiąjącym zgoła inny ustój.