Film rewelacyjny - wątku porównywania go do innych w ogóle nie zamierzam podejmować.
Świetny obraz działania aparatu władzy - sceny z funkcjonariuszem UB - bezcenne. Gra aktorska - mistrzowska. Widz sam zaczyna myśleć, jak zareagowałby, gdyby zaczęto mu wyciągać poszczególne sceny z jego życia - i to nie z ostatniego miesiąca. Sprzed 2, 5, 7 lat - relacje jego przyjaciół, obciążające go w sposób jednoznaczny. Gdyby tego było mało - relacje nieprawdziwe - "wszyscy ją zgwałcili, ja jeden nie tknąłem" - to nie ma żadnej różnicy - przyjaciele zeznali. Nie wiemy zresztą, czy i nasz porucznik podobnych zeznań nie składał innemu funkcjonariuszowi. Czy jego akcja przeciwko malwersantom z Partii jest aktem heroicznym czy zwykłym ratowaniem własnego tyłka - okazją do szantażowania znienawidzonego UBeka.
Scena, gdy mieszkańcy wsi za papierosy opowiadają wszystko, co wiedzą, a dopiero następnie próbują nieomal zlinczować funkcjonariusza MO, skandując So-li-dar-ność nie jest przepięknym obrazem, ilustrujących "tamtych bohaterów"? Tych wszystkich, którzy teraz się chełpią czynami opozycyjnymi, a sami niejednokrotnie układali się z władzą.
Film jest arcydziełem - liczne wątki, niedomówienia, wieloznaczności, szeroka możliwość interpretacji historycznej - rewelacja zdrowego spojrzenia na system realnego socjalizmu (w przeciwieństwie do ostatniego gniota Morgensterna).
Także fakt, że widz dosłownie tapla się wraz z bohaterami w błocie, ogarnia go wszechobecny brud,marazm,beznadzieja są godne pochwały, w kwestii ich naturalności i realistyczności.
Gra aktorska mistrzowska, a reżyserowi dziękuję, że kazał tyle na siebie czekać - było warto!
"Widz sam zaczyna myśleć, jak zareagowałby, gdyby zaczęto mu wyciągać poszczególne sceny z jego życia".
A nie sądzę. Całkiem spora część społeczności FILMWEBu nie przeżyła tamtego czasu, nie uwierzą że zaledwie wczoraj najtępsze indywidua decydowały o wszystkim w życiu Polaków. (Vide ocena Jaruzelskiego i Jego wyborów).
ten gość nie był z UB - zresztą UB już w tamtych czasach nie istniało, tylko była Służba Bezpieczeństwa (od 1956). A facet to był jakiś kacyk partyjny z Komitetu Wojewódzkiego.
Scena śmierci żony Środonia piekielnie mocna.Od niej film trzymał mnie za mordę do końca.To muliste picie wszystkich postaci filmu przybiera monstrualne rozmiary,ocierające się nawet o absurdalność.Może to nieco mi przeszkadzało podczas oglądania,po seansie jednak uznałem za uprawnione.
Marian Dziędziel obsadzony tutaj fenomenalnie(ja wcześniej nie zachwycałem się jego aktorstwem,w moim odczuciu grywał tę samą postać,niemal zawsze).
Tutaj jednakże jest silną składową filmu.
Porównywanie do filmów Braci Cohen ,myślę-czuje nieuprawnione.Oni nie zrobili tak sugestywnie mrocznego filmu.Dla mnie 10/10,ukłony esforty