Ścieżka dźwiękowa w tym filmie jest tragiczna, uprzykrzała mi seans za każdym razem kiedy rozbrzmiewała w tle wydarzeń. Film fabularnie genialny, przy okazji w arcyciekawy sposób ukazane mamy kolejno wydarzenia, nie mniej, główny motyw przewodni, brzmi niczym banda przedszkolaków na wycieczce do filharmonii, gdzie każdy z dzieciaków dopadł jakiś instrument i tępo w niego napi*****ala. Ból dla uszu niestety. Gdyby nie ścieżka dałbym temu filmowi pewnie dwa oczka wyżej, a tak jest jak jest :)
Dokładnie.
Jak można w najbardziej klimatycznych, mocnych scenach wrzucić tak komiczną muzykę?
Ten utwór, użyty w scenach, kiedy Dziędziel biega po podwórku z siekierą jest podobny do tego z czołówki Reksia. :D
Dźwięk w ogóle jest do dupy. Tu i w większości współczesnych polskich filmów. Może to nowa szkoła polska?
w sumie może to i być wina tego ... ale dźwięk aż tak sam w sobie mi nie przeszkadzał, za to ta cholerna kakofonia jak najbardziej ...
Kiedy gra muzyka w tle.. (nieładna zresztą) to jest tak głośno, że podskakuje!
a gdy gadają to tylko w taki sposób, żeby czasem widz nie usłyszał o czym...
Pilot non stop w ręku i da się oglądać.
Muzyka na prawdę okropna.
dlatego polskie filmy oglądam zwykle na słuchawkach, a tutaj pomimo tego czasami nie było łatwo wszystkiego uchwycić..
Otóż to! Bardzo mnie irytuje ta nierówność dźwięku. Kurcze, czy oni nie umieją zbalansować dialogów do podkładu muzycznego? A może to dźwiękowcy są winni, którzy za daleko ustawiają mikrofony od aktorów haha :)
Fakt, muzyka w tym filmie naprawdę jest okropna, ale daleki jestem od twierdzenia, że jest to uosobienie całej naszej szkoły muzycznej. Przecież mamy świetnych kompozytorów muzyki filmowej jak Bartosz Chajdecki czy rodzina Dębskich