Przeglądając oceny na filmwebie można mocno się rozczarować.
Gra aktorska nie zachwyca. Nie czuć żadnych emocji. Widz jest obojętnym obserwatorem nudnego obrazu.
Sceneria nie pomaga zbudować atmosfery intrygi. Krajobraz jest dość bardzo sielankowy, nawet nieco ogłupiający. Czasami wręcz odstrasza widza.
Ocena 3/10 (chciałem dać 2, ale niższe oceny mam zarezerwowane dla gorszych obrazów).
Jeżeli ktoś już jest zagorzałym fanem polskiego kina, polecam Symetrię
------------------
Co do samego tytułu - dlaczego to dom miałby być zły?
Morderstwa z przeszłości można próbować przypisać domowi (chociaż to gość zniszczył "ognisko domowe"). Natomiast intryga była zaplanowana poza domem.
Jedynym sensownym dla mnie wyjaśnieniem tytułu jest przypisanie jego wymowy do PRL-owskiej rzeczywistości.
Reżyser pewnie zchciał być "oryginalny", ale coś mu nie wyszło i jedyne co w tym jest fajne, to sceneria PRL tak jak wspomniałeś :)
no chyba was pomerdało, albo nie oglądaliscie poprostu. gra aktorska jest rewalacyjna i wszystko wyszlo na takim spontanie naturalnym,że nie jeden film moglby pozazdroscic.
Może i film widziałeś, ale nie zrozumiałeś chyba kompletnie nic. Słaba gra aktorska? Nudny obraz? A jaka niby miała być sceneria, jaki krajobraz?
Film poskładany znakomicie, świetnie prowadzone zdjęcia, jakby teatralnie - rekonstrukcja zdarzeń właśnie. Pierwszoplanowy duet to pierwsza klasa. Obejrzyj jeszcze raz bez uprzedzeń to może zrozumiesz - jeśli nie to proponuje coś z Disneya..
Nie rozumiem skąd to zdenerwowanie. Każdy ma prawo do opinii.
Pozwolę sobie coś wypunktować:
1. "nie zrozumiałeś chyba kompletnie nic" - co było w tym filmie do zrozumienia? Widz miał wszystko podane na tacy. Odczytywanie alegorii nie uznam za coś ambitnego.
2. "Słaba gra aktorska?" - no wybacz... wg mnie jedynie Bartłomiej Topa (Porucznik Mróz ) potrafił "jako tako" zbudować kreacje - ale budowanie kreacji na podstawie kontrastów wydaje się być czymś nieco łatwiejszym.
3. "Nudny obraz? A jaka niby miała być sceneria, jaki krajobraz? " - Chciałem powiedzieć że nawet ten element nie uratował tego filmu – tzn. nic szczególnego (nic intrygującego)
A teraz ponownie poskładam moją wypowiedź...
Co oczekiwałem od tego filmu? Po pozytywnych opiniach na filmwebie liczyłem że to będzie takie polskie małe wyróżniające się dzieło filmowe. Nie szukałem tutaj thrilleru pokroju „Lśnienia” Kubicka, oraz nie oczekiwałem że reżyser spróbuje dać widzowi niezwykle trudną zagadkę mogącą mierzyć się z działami Lyncha. Liczyłem po prostu na ambitny film. – a niestety taki on nie był.
Fabuła? – co w niej było szczególnego? – mnie nic tu nie zaimponowało i nic nie zaskoczyło (przynajmniej nie pozytywnie).
Gra aktorska? – który z aktorów w wiarygodny sposób przelał swoje emocje na ekran? – ja takiego nie znalazłem (jedyną wiarygodną próbę podjął pan Bartłomiej Topa). Jeżeli reżyser chciał ukazać nijakość i bezuczuciowość polskiego narodu to świetnie się mu to udało – tyle że zapomniał, iż tym zabiegiem nie pozwoli widzowi wczuć się w którąkolwiek z tych ról.
Dialogi? – jeżeli fabuła nie istnieje to może ambitne dialogi uratują film… - przykro ale ja nie potrafię tu znaleźć tego elementu (pomimo że dialogi dominują w tym filmie).
Krajobraz? – co w nim było zachwycającego. Był zupełnie nijaki, z lekką szczyptą bałaganu i PRL-owskiej rzeczywistości. Liczyłem na to, iż będzie chociaż troszkę upiorny – ale tu była niczym niewyróżniająca nijakość (wybacz za nijaki opis – ale taki był ten film).
Disney? – nie dziękuję, chociaż „Tom i Jerry” wcale nie był gorszy od tego filmu (pomimo tego że nie trawię i tego obrazu).
Jeżeli dla Ciebie definicją ambitnego kina jest to aby film nie był cukierkowy to naprawdę Ci współczuję (ale tu przyznaję fakt że oglądając telewizję – czy to Disney, czy to polskie filmy – rzygam wszystkimi kolorami tęczy…)
Nie, no żadnego zdenerwowania, bez przesady. Chodzi o to, że moim zdaniem film taki miał być, nie chodziło o jakieś alegorie - tu bliżej do reporterskiej roboty niż zagmatwanej, niejasnej fabuły w stylu Lyncha. Po prostu w pewnym momencie istotna staje się sprawa upapranych po łokcie towarzyszy i milicjantów, a prawda o zdarzeniach w domu Dziabasa to już taka mało istotna się staje.
Smętnie, brudno, nudno - taka rzeczywistość.
Co do "ogniska domowego" to jednak nie gość je niszczy, no i zbrodnia jednak w domu się urodziła.
Natomiast Disney to takie całkowicie przewidywalne badziewie, człowiek dostaje to czego powinien się spodziewać..
Jak najbardziej każdy ma prawo do swojej opinii, moim zdaniem po prostu Twoja jest bardzo krzywdząca i ja pozwalam się z nią nie zgadzać..
Pozdrawiam
Tom i Jerry to od Williama Hanna i Josepha Barbera a nie od Disneya, widać jakie masz pojęcie o rzeczach o których sie wypowiadasz.....