Niczego innego się nie spodziewałem, Polacy potrafią robić tylko filmy historyczne lub wulgarne komedie (a przynajmniej potrafili...). Za tego typu filmy po prostu nie powinni się brać :/ Przez 90% filmu nic, absolutnie nic godnego uwagi się nie dzieje - tylko jakaś gadka o pierdołach przy kilku litrach wódki. Sam scenariusz tego filmu jest po prostu słaby: do domu starszego (przynajmniej w połowie) małżeństwa wpada nieznajomy, za godzinę gospodarz pije z nim wódkę jak z najlepszym przyjacielem, pozwala spać u siebie w domu, zdradza, że pędzi nielegalny bimber...totalny nonsens. Jak to w nowych polskich filmach. W całym filmie ważna odnotowania jest tylko rola Bartka Topy no i działanie milicji pod wpływem %%%. Nie do końca wiadomo jak skończył się film, ale wątpię, że pan zootechnik uszedł z życiem.
Tak więc apeluję: drodzy reżyserzy/scenarzyści - weźcie się za filmy historyczne bo tylko to wam jako tako wychodzi.