O "Weselu" prawie nikt nie słyszał przed jego ukazaniem się, ale później wszyscy się nim zachwycali i to oczywiste, bo to był rewelacyjny film. Sam w sobie. Kino, które reklamowało się, sprzedawało i broniło samo. W przypadku "Domu Złego" jest zupełnie odwrotnie - najpierw film maksymalnie rozreklamowano, sprzedano i na wszelki wypadek od razu obroniono, a potem... wielkie ogólne rozczarowanie. Wiem, że nie jestem jedynym kinomanem z taką opinią. Życzę powodzenia polskiemu filmowi, a przede wszystkim panu Smarzowskiemu. Na pewno wielka kariera jeszcze przed panem - mówię to szczerze. Ostatnio jednak zabrakło tego "czegoś". Zalecam więcej pasji w tworzeniu kolejnych obrazów, wówczas też więcej będzie pan mieć do powiedzenia przed premierą kolejnego pana filmu. Jeśli naprawdę chodziło o skromny budżet to życzę lepszych czasów, sponsorów, producentów... W końcu pieniądze też są ważne... w sztuce :)