7,4 186 tys. ocen
7,4 10 1 186039
7,7 62 krytyków
Dom zły
powrót do forum filmu Dom zły

Ja mam również pytanie, które mine nurtowało podczas oglądania. Chodzi o śmierć Grażyny. Otóż w momencie, kiedy kobieta upada, Środoń zaczyna do niej wołać. Krzyczy, płacze, rzuca sie, ale w ogóle nie próbuje wezwać pogotowia! To dla mnie coś kompletnie nierealistycznego. Facetowi schodzi nagle żona a on nawet nie wezwie karetki? Przecież jeżeli ktoś mi pada bez przytomności, to od razu dzwonię po pogotowie, to piersza rzecz jaką każdy z nas by zrobił. Nawet wytłumaczenie, ze nie miał w domu telefonu jest dość kiepskie. Ostatecznie ktoś we wsi telefon musiał mieć. Dlaczego więc Środoń nie poleciał do sąsiada? Więcej - gdy wszedł ten drugi facet, nadal obaj stali w miejscu. Jeden mógł lecieć po karetkę, drugi zostać przy kobiecie, ale po prostu i jeden i drugi po prostu czekał aż ona umrze? Mogli ją uratować, ale nawet nie chcieli wezwać lekarza. Nie rozumiem tego, cały czas mnie to dręczyło. Dlaczego tak się zachowali? Czy potem Srodoń miał wyrzuty sumienia z tego powodu, ze jej nie pomógł i dlatego tak się rozpił?

To trochę zmieniłoby przyczynę alhokolizmu Srodonia. Bo osatecznie powiedziane jest, ze zapił się, poniewaz tak kochał żonę. Ale jednocześnie już w pociągu, ledwie biedaczka ostygła, już sobie rozmyślał o nowej kobiecie...c o wy na to?

ocenił(a) film na 7
Szarobure

Ale zauważ w jakich czasach mają miejsce wydarzenia z filmu, telefon wówczas to nie było coś tak oczywistego i nie każdy go miał. Wyjaśnia to nawet scena pożaru, w której jest mowa że telefon miały 3 osoby jeden strażak, ksiądz i trzecia osoba w sąsiedniej wsi. Dla mnie ta scena nie była "nie realna". Człowiek w takich sytuacjach często racjonalnie nie myśli, a już na pewno nie były powszechne kursy pierwszej pomocy więc na dobrą sprawę nie wiedzieli jak prawidłowo jej tej pomocy udzielić.

Justyna0810

Rozumiem, ze ktoś nie mógł mieć telefonu, ale czemu nie pobiegli obaj do tego księdza czy do strażaka - tego nie rozumiem. Nie umiem sobie tego wytłuamczyć. Nawet małe dzieci biegną po pomoc np do sąsiada, gdy rodzicom się coś stanie. Nie umiem wyobrazić sobie, zeby ktoś nie pobiegł chociażby do sąsiedniego domu. Nigdy nie zetknęłam się z taką reakcją, a parę razy bywały podobne sytuacje. Częste jest, że ktoś olewa np leżącego na ulicy chorego człowieka, bo nie czuje sie w ogóle odpowiedzialny, ale to jednak była jego żona. Poza tym było ich dwóch, to dodatkowo mnie zastanawia. Nawet jesli jeden totalnie zgłupiał, to drugi mógł cokolwiek zrobić. Moze nie tyle scena była nierealna, ale mocno dziwna.

ocenił(a) film na 7
Szarobure

Ale wydarzenia mają miejsce przed wyprowadzką Edka, więc to była inna wieś, także nie jest powiedziane że w tej właśnie wsi telefon miał ksiądz czy strażak. Pobiegł po drugiego gościa i krzyczał żeby ją ratować, a takie latanie od domu do domu i tak by nic nie dało, skoro byłaś w takich sytuacjach to wiesz że liczą się dosłownie sekundy, a Edek na końcu sam zaczął reanimować żonę. Scena może i była dziwna- ale to już jest cecha reżysera.