Czasy PRL pamiętam jako nastolatek (matura -'89) i nawet w Czechosłowacji program TV nie trwał do tak późnej pory (patrz-Helena Vondráčková i kawałek "Malovaný džbánku") :) Nawet gliniarze w tych czasach tak nie walili mięchem :), a wódka była tak parszywej jakości - opinia ekspertów (wójka, dziadka, ojca i paru innych znawców ), że tylko Maurer mógł ją pić z gwinta jak Złotą Rosę (kto pamięta jeszcze ten trunek) :) Film mi się podobał, chociaż więcej się na nim śmiałem, niż rozważałem problemy moralno-bytowo-społeczne... Z czasów PRL-u zachowanie autochtonów bieszczadzkich w sklepie nierealne w tych czasach, fajna wstawka z gazetą Nowiny - dziennikiem wychodzącym po dzień dzisiejszy, no i ledwo toczące się chluby polskiej i radzieckiej motoryzacji...6,5/10
Eee... No to już jest lekkie czepialstwo. Po pierwsze, nie wiemy do której godziny tak na prawdę trwa impreza przed telewizorem. Po drugie, z dużym prawdopodobieństwem możemy przyjąć, że to co piją milicjanci to nie zwykła wódka, a miejscowy bimber, który zgodnie ze słowami Dziabasa bije na głowę miejscową produkcję ;)
Nie czepiam sie - napisałem przecież pół żartem pół serio... Tak dla ścisłości dokładnie nie wiemy do kiedy trwała impreza lecz jeśli wziąźć pod uwagę, iż w lipcu noc zapada grubo po 21-szej (a było juz ciemno kiedy to Środoń trafił do domu Dziabasów)i dodając czas do oglądania TV to można być pewnym, że TV Czechosłowacka już spała - tym bardziej, ze był to dzień tzw. "roboczy"... Pozdrawiam i wszystkiego dobrego dla Filmomaniaków w Nowym Roku życzę.